Właściwie nie wiadomo, dlaczego młodzi piłkarze ze Szwederowa omijają szerokim łukiem boisko należące do Młodzieżowego Domu Kultury nr 2 przy ul. Leszczyńskiego. Albo piłka nożna nie jest tu popularna, albo klepisko przed domem kultury nie jest boiskiem. Wiele wskazuje na to, że druga podpowiedź jest poprawna.
[break]
- Siatki dziurawe, nawierzchnia poryta i nierówna, brak linii. Widać, że brak tu gospodarza. Szkoda, bo miejsce jest fajne - żałuje nasz Czytelnik, który niedawno miał okazję oglądać plac przy Leszczyńskiego.
- Wiemy o tym, ale nie mogliśmy przeprowadzić żadnego remontu, ponieważ część terenu, na którym stoi nasz dom kultury, należała do wspólnoty ewangelików. Sytuacja zmieniła się dopiero w sierpniu ubiegłego roku, kiedy miasto kupiło tę działkę - mówi Janina Błaszczyk, kierownik gospodarczy MDK nr 2.
Wystarczy tylko na lampy
W najbliższych planach placówka ma remont sali gimnastycznej. Na boisko na razie nie ma pieniędzy. Wykonywane są jedynie drobne naprawy bieżące. - Robimy to, co można wykonać własnym sumptem. Otrzymaliśmy niedawno trochę środków od miasta, więc wymieniamy lampy przy boisku, które są w złym stanie - mówi Janina Błaszczyk.
- Najbardziej by nas tu urządzał orlik - dodaje, by po chwili namysłu przyznać. - Trzeba by się jednak zastanowić, bo bardzo mało młodzieży przychodzi do nas pograć w piłkę. Może warto zrobić coś innego?
Na Kapuściskach jest jeden prawdziwy orlik (przy SP nr 28) i kilka zaniedbanych boisk podwórkowych. Rozpoznać je można jedynie po starych, zniszczonych bramkach bez siatek, bo ich nawierzchnia nic nie ma wspólnego z piłką nożną.
Między blokami przy ul. Sandomierskiej (teren należy do RSM Jedność) jest prostokąt z bramkami, okolony - nie wiedzieć, dlaczego - betonowym krawężnikiem. Chłopcy lubią ten placyk, mimo że nie nadaje się do gry. Ostatniej zimy robotnicy ocieplający bloki pozostawili na boisku górę żwiru.
Niech na butach rozniosą
- Zadzwoniłam do spółdzielni, żeby to uprzątnięto. Usłyszałam, że dzieci sobie same z tym poradzą. Pani powiedziała, żeby chłopcy „roznieśli to na butach” - mówi mieszkanka osiedla. Po kolejnym telefonie górkę w końcu zniwelowano i wysypano... nadmorski piach. Mali gracze grzęzną w nim po kostki. Gra znowu jest niemożliwa.
- Na muszelkach mamy grać? Gramy na asfalcie obok - mówi jeden z małych piłkarzy.
- Na razie brak nam środków na modernizację boiska. Obiecuję, że zlikwidujemy te krawężniki i pomyślimy nad prawdziwą nawierzchnią na przyszły rok - mówi Jan Drzażdżyński, kierownik działu administracji spółdzielni Jedność.
Spółdzielnia chce się w końcu także zainteresować klepiskiem przy ul. Kombatantów. Temat zostanie „ruszony” w przyszłym roku, jak nas zapewniono. Kwestią bez odpowiedzi pozostaje na razie rodzaj nawierzchni. Wysypanie piachu nic nie zmieni, a sztuczna murawa może być wydatkiem ponad możliwości finansowe spółdzielni.