Takie głosy mieszkańców Miedzynia przestają dziwić, gdy poznajemy ich przyczynę. - Jaki sens ma budowanie nowych schodów 200 metrów od tych, które już istnieją? - pytają przedstawiciele tworzącego się właśnie Bydgoskiego Stowarzyszenia Miedzyń-Prądy i dodają:
[break]
- Te schody prowadzą od ul. Malinowej na skarpie prosto do Polo Marketu, więc zamiast szastać osiedlowymi pieniędzmi, zarząd rady Miedzyń-Prądy winien był zaproponować właścicielom sklepu partycypację w kosztach budowy tego wygodnego dojścia dla klientów.
O tym, że taka inwestycja na górnym Miedzyniu powstaje, dowiedzieli się przypadkiem, bo zajęci własnymi sprawami niewiele wiedzieli o radzie osiedla i jej kompetencjach. Tajemnicą poliszynela jest, że kiedy ten organ wybierano, zabrakło kworum i aby przeprowadzić głosowanie, trzeba było ściągać rodziny, znajomych i przypadkowych ludzi z przystanków.
- Mieszkańcy do pracy społecznej się nie garną - przyznaje Waldemar Kulpa, przewodniczący Rady Osiedla Miedzyń-Prądy. Spotykamy go na terenie nowej inwestycji. - Nie wiedzieliśmy, że wyjdzie tak drogo. Liczyliśmy, że wydamy na schody 125 tys. zł, ale okazało się, że muszą być szersze, a na dodatek z podjazdem dla niepełnosprawnych i ich koszt zwiększył się do ćwierć miliona złotych - tłumaczy przedstawicielkom stowarzyszenia.
Na pytanie, skąd wziął się pomysł zbudowania nowych schodów obok tych, które prowadzą do ul. Pijarów, odpowiada tak: - Ja nie pamiętam, kto to zaproponował. To miała być inwestycja w ramach programu inicjatyw lokalnych 5/6 (5 mln zł na 6 okręgów, z rezerwy prezydenta - przyp. red.) i ktoś na zebraniu rady osiedla podsunął, by coś takiego zrobić dla górnego Miedzynia.
- Zapewne była to propozycja dyrektora szkoły, który od lat zasiada w osiedlowej radzie i rządzi nią z tylnego siedzenia - twierdzą mieszkańcy Miedzynia, wskazując na zadbaną, otoczoną boiskami szkołę przy ul. Pijarów. - Dzieci z osiedla wchodzą na jej teren starymi schodami, a teraz będą miały drugie dojście od strony boiska nowymi schodami, na które pójdzie nasz cały dwuletni budżet - wyrzucają.
- No, może nie cały... Wprawdzie w uchwale rady osiedla tego nie zapisaliśmy, ale chcemy, by potrącono nam tylko 30 proc. z budżetu na kolejny rok - mówi Waldemar Kulpa. O propozycji mieszkańców, by przerwać budowę nowych schodów i te pieniądze przeznaczyć na remont lub oświetlenie zaniedbanych osiedlowych ulic, mówi tak:
- Tę inwestycję przegłosowała rada osiedla, zaakceptował ratusz, a zarząd dróg miejskich rozstrzygnął przetarg i wyłonił wykonawcę, więc takie głosy to już musztarda po obiedzie.
Radny Janusz Czwojda, przewodniczący miejskiej komisji samorządności, dostrzega jeden plus miedzyńskiego zamętu.
- Ważne, że ci, których najwidoczniej zabrakło na wyborach rady, a swoje zainteresowanie osiedlem ograniczają się do własnego podwórka, potrafili się zmobilizować, zaangażować społecznie i już nie odpuszczą
- zauważa.
- Nie odpuścimy! Chętnie już dziś odwołalibyśmy starą radę osiedla i wybrali nową - przyznaje Jadwiga Urbanowska z Bydgoskiego Stowarzyszenia Miedzyń-Prądy (w rejestracji). Mówi, że jest rozczarowana reprezentantami jej osiedla. - Tylko raz w miesiącu przez godzinę odbywa się dyżur w radzie osiedla, a na pytania zadane mailem otrzymuje się niegrzeczne odpowiedzi - twierdzi i pokazuje jedną z nich: „Nie zostałem upoważniony do udzielania szczegółowych odpowiedzi na zadane pytania, a skład rady osiedla jest do odszukania na stronie www U.M.” - taką odpowiedź dostała pani Bożena na pytania o program działalności rady osiedla, jej fundusze i cele, na jakie są one wykorzystywane.
Miejscowym udało się skrzyknąć kilkanaście osób na spotkanie z radą osiedla. - Mieszkańcy Noteckiej dopomnieli się o oświetlenie ulicy i usłyszeli, że zarząd rady osiedla postanowił oświetlić inną ulicę. „Dlatego, że była krótsza”, padła odpowiedź - wspomina pani Bożena. Pani Jadwiga zwraca uwagę na fakt, że na drzwiach szkolnej sali, w której spotyka się rada osiedla, wisi tabliczka, odsyłająca petenta na dyżur w innej szkole (przy Nakielskiej), gdzie od dwóch lat takich dyżurów nie ma.
- Na pewno ściągniemy tę tabliczkę - zapewnia Waldemar Kulpa, a na pytanie, dlaczego dyżury osiedlowych radnych (jest ich piętnastu) odbywają się tylko raz w miesiącu, odpowiada, że wybrańcy Miedzynia i Prądów nie chcą ich pełnić z... braku czasu.