„Wczoraj Pfizerem można się było zaszczepić bez zapisów i e-skierowania w przynajmniej dwóch miejscach na Podkarpaciu” – przekazał na Twitterze poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński.
Polityk w tym samym wpisie opublikował zdjęcia, które miały pokazywać kolejkę przed jednym z rzeszowskich punktów szczepień.
- Bardzo zastanawiające jest, dlaczego jedno miasto w Polsce, gdzie akurat za kilkanaście dni będą wybory, o które PiS bardzo walczy, przoduje w szczepieniach. Ta sprawa absolutnie musi być wyjaśniona, bo my mamy ludzi, jeszcze z tych grup zapowiedzianych w styczniu, którzy są niezaszczepieni – mówił Joński w rozmowie z WP.
Portal przytoczył historie mieszkańców miasta, którzy poinformowali o szczepieniach poza kolejnością – szczepionkę dostawały osoby niezależnie od wieku, a przed punktami ludzie stali w kolejkach.
- Rodzinie mojej siostry udało się zaszczepić w Rzeszowie. W kolejce stanęła moja szwagierka w wieku 34 lat, jej 38-letni mąż oraz jego brat, który skończył dopiero 40 lat. Weszli w piątek wieczorem do punktu szczepień z ulicy, dostali formularze i tyle - powiedziało źródło portalu.
Rzeszów liderem szczepień?
Z danych i przeprowadzonych na nich kalkulacji Rafała Mundrego, doktoranta Uniwersytetu Wrocławskiego, wynika, że to właśnie w Rzeszowie najszybciej odbywają się szczepienia.
Wykonano tam już 119 tys. szczepień na 190 tys. mieszkańców. Daje to 62,86 proc. całej populacji miasta.
Mundry zaznaczył jednak, że nie wszyscy zaszczepieni pochodzą z Rzeszowa, bo jednak Polacy podróżują po całym kraju, by dostać szczepionkę.
Jednocześnie średnia dla całej Polski wynosi 17,4 proc.
Dworczyk: doniesienia o Rzeszowie i procencie zaszczepionych mieszkańców tego miasta NIE są prawdziwe
Michał Dworczyk, szef KPRM, który odpowiedzialny jest za proces szczepień odniósł się do kontrowersji wokół sytuacji w Rzeszowie.
- Doniesienia o Rzeszowie i procencie zaszczepionych mieszkańców tego miasta NIE są prawdziwe. Wszystkie regiony szczepią w podobnym tempie – zaznaczył we wpisie na Twitterze.
Polityk dodał także, że „liczby pokazują zaszczepionych w punktach szczepień a nie liczbę zaszczepionych mieszkańców Rzeszowa. Wpływ na to ma także fakt, że duże punkty szczepień raportują w Rzeszowie szczepienia wykonane w terenie.”
Zapowiedział także jutrzejszą konferencję, która w szerszy sposób wyjaśni sytuację.
