Prace nad założeniami kontraktu rozpoczęły się przed dwoma laty, choć z kopyta ruszyły jesienią ubiegłego roku. To w tym czasie lista przedsięwzięć priorytetowych zaczęła nabierać ostatecznego kształtu, potwierdzonego przed tygodniem uchwałą Zarządu Województwa.
[break]
Największe pieniądze mają być zainwestowane w drogi. Trasa ekspresowa S5 Nowe Marzy - Bydgoszcz - Cotoń pochłonąć ma 5,2 mld zł. Budowa drogi S10 - kolejne 1,27 mld. Budowa systemu drogowego naszego miasta to 1,5 mld. Projekt rozbudowy komunikacji niskoemisyjnej, w skład którego wchodzi m.in. rozwój BiT City, zakup taboru, budowa infrastruktury kosztować ma 3,5 mld. Setki milionów to inwestycje w energetykę oraz gospodarkę wodno-ściekową. Gospodarka wodna i działania przeciwpowodziowe mają pochłonąć niemal 5,5 mld zł. Niemal 2,7 mld zł to nakłady planowane na utworzenie Kujawsko-Pomorskiego Obszaru Badawczego z gigantycznymi inwestycjami, m.in. w bydgoskie uczelnie. Wreszcie nakłady na edukację, kulturę, sport i ochronę zdrowia - grubo ponad 10 mld.
Czasu jest niewiele
- Na konsultacje ostatecznej wersji kontraktu w mojej opinii czasu było niewiele - mówi Jan Szopiński z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
- Nie podoba mi się również sposób, w jaki Urząd Marszałkowski o tym informował. Normalnie podczas konsultacji mamy informacje, ile i jakie wnioski zostały przyjęte, co zostało w nich zawarte, a jakie sugestie odrzucono. Tym razem tego zabrakło, a pieniądze, o jakie idzie gra, są gigantyczne. Wiemy, że coś zostało zmienione, ale szczegółów brak. To rodzi wątpliwości, których być nie powinno, szczególnie w tak ważnej sprawie i w tak gorącej, przedwyborczej atmosferze.
W ogniu krytyki
Suchej nitki na sposobie prowadzenia konsultacji nie zostawia Piotr Cyprys, prezes Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska. - Nie wzięliśmy udziału w konsultacjach z powodu ich trybu - w tak krótkim czasie nie można zgłosić sensownych uwag, nie ma też możliwości wypracowania rozwiązań alternatywnych. To nie konsultacje, a satyra. Społeczeństwo nie ma tu nic go gadania. Wcześniej braliśmy udział w konsultacjach Planu transportowego. Głos społeczny w nich został zignorowany, więc szkoda nam czasu na próżne gesty. W naszym odczuciu konsultacji społecznych w sprawie Kontraktu terytorialnego nie było, a jedynie coś, co sankcjonuje samowładztwo marszałka Całbeckiego.
Ze spokojem do sprawy kontraktu podchodzi Konstanty Dombrowicz. - Trudno nie zgodzić się z większością propozycji w nim zawartych - mówi kandydat na prezydenta Bydgoszczy. - Potrzebne są nam trasy ekspresowe S5 i S10, połączenie z Toruniem drogą o parametrach autostradowych, drogi wodne, inwestycje w kulturę i sport. A tryb konsultacji? Cóż, każda pora będzie złą dla tych, którzy o nich zapomnieli, spóźnili się albo nie mieli nic do powiedzenia. Dziś ważne jest, by jak najwięcej bydgoskich projektów obronić podczas negocjacji w Warszawie. Czas pokaże, czy największy i najsilniejszy ośrodek w regionie potraktowany został sprawiedliwie.
- Konsultacje miały wiele etapów i każdy mógł wziąć w nich udział. Wystarczy spojrzeć na harmonogram, jak wiele etapów miały - mówi Beata Krzemińska, rzeczniczka marszałka Piotra Całbeckiego. - Docierają do nas głosy, kwestionujące ich terminarz i przebieg, ale traktuję to jako przejaw kampanii przed wyborami samorządowymi.