
- No tak już mam - śmieje się gospodyni. - W naszym przydomowym ogrodzie to ja decyduję, gdzie i jakie rośliny sadzimy. Mąż dba o wystrój i bierze na swoje barki cięższe prace fizyczne.

Ogród państwa Skorych to miejsce z duszą. Niektóre drzewa np. czereśnie, śliwy czy jabłonie (odmiany malinówka i szczecinka) sadzili jeszcze dziadkowie i rodzice pana Jana. Ogród wraz z domem wybudowanym w 1937 r. znajduje się na działce o powierzchni 720 m kw. Pani Bożena wydzieliła w nim 10 stref, w każdej praktycznie można wypoczywać. Jest np. ogród sójkowy, uroczysko z fontanną, kącik chiński, czy ogród różany, o którym jakiś czas temu po powrocie z urlopu na Lubelszczyźnie, zamarzyła pani Bożena.

- Mam tam już chyba 15 odmian róż, wśród nich posadziłam lilie i czosnki ozdobne - wyjaśnia gospodyni. - W ogrodzie są też hortensje, berberysy, rododendrony. Jest też warzywnik, gdzie rosną głównie pomidory.

Tuż przy wejściu do ogrodu gości wita rzeźba Zosi Ogrodniczki.
- Wykonałem ją sam - mówi pan Jan. - Mam smykałkę do takich rzeczy. To dla mnie relaks. W całym ogrodzie jest już chyba ponad 30 rzeźb, które zrobiłem np. drewniana żyrafa, orkiestra, skrzypek na dachu, kapliczka świętej Łucji, patronki ogrodów. Są też figury (popiersia) symbolizujące cztery pory roku. To taka atrakcja naszego ogrodu. W tym roku nowością jest anioł z drewna stojący w kąciku daglezji.