W myśl nowych przepisów mają zniknąć atrapy fotoradarów. Część drogowców i policjantów uważa jednak, że puste maszty są w pełni sprawne, tylko nie ma na nich urządzeń rejestrujących.
<!** Image 2 alt="Image 163947" sub="Postrach kierowcy - maszt na fotoradar przy ul. Fordońskiej">
- Na terenie Bydgoszczy mamy 5 masztów ze skrzynkami fotoradarów, do których przekładamy jedno urządzenie rejestrujące. W naszej dyspozycji jest też maszt w Solcu Kujawskim. To nie są atrapy, tylko puste skrzynki, do których wystarczy włożyć urządzenie rejestrujące - tłumaczy Maciej Osiński z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Maszty są przy ul. Fordońskiej, Nakielskiej, Grunwaldzkiej, Szubińskiej, Wojska Polskiego, czyli przy ruchliwych arteriach miasta. Z końcem roku weszły nowe przepisy. Atrapy mają zniknąć, a właściwe urządzenia mają być wyraźnie oznaczone. Fotoradary przejmie Inspekcja Transportu Drogowego. Jednak kontrowersje budzi interpretowanie pojęcia atrapy.
<!** reklama>- Przekażemy maszty inspekcji. To są w pełni sprawne, podłączone do prądu urządzenia. Nie traktujmy ich jako atrap. Czasami gminy je stawiały, aby kierowcy zdejmowali nogę z gazu. Natomiast czy będą potrzebne, oceni to inspekcja transportu - twierdzi Tomasz Okoński z bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Inaczej podchodzą do tego w Pomorskiem. Zdaniem Janusza Staniszewskiego, naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, nawet połowa z masztów prawdopodobnie zostanie zdemontowana do czasu, aż zostaną dokupione urządzenia rejestrujące. Do połowy roku za pieniądze unijne ma powstać Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Fotoradary będą przesyłać zdjęcia do bazy, gdzie zostaną przeanalizowane. Aby centrum nie zapchało się z powodu nawału zdjęć, przedłużono termin, w którym możemy otrzymać fotkę z mandatem, do 180 dni. - Ideą jest uszczelnienie systemu. Fotoradary to nie najważniejsza zmiana, będziemy częściej korzystali z liczenia uśrednionej prędkości. Czyli urządzenie robi zdjęcie, a gdzieś dalej kolejne, i następnie wylicza się z jaką średnią prędkością jechało auto. Przecież wiadomo, że kierowcy zwalniają przed fotoradarami i to stwarza zagrożenie dla jadących. My nie chcemy tak działać z doskoku - tłumaczy Rafał Jankowski, zastępca kujawsko-pomorskiego wojewódzkiego inspektora transportu drogowego w Bydgoszczy.
Wkrótce kierowców aut osobowych zaskoczyć może widok inspektora ITD, który zatrzymuje osobówki. - Rozszerzone zostały nasze kompetencje. I będziemy interweniowali w przypadku rażącego naruszenia przepisów ruchu drogowego przez kierowców aut osobowych - mówi Jankowski.
W myśl nowych przepisów 1 lipca fotoradary przejdą pod zarząd ITD. Do tego czasu fotkę będziemy otrzymywali z policji. Zdaniem Rafała Jankowskiego, na razie jest za wcześnie na określenie, gdzie pojawią się czy też znikną maszty. Jeśli trzymać się zamierzeń ustawodawcy, należałoby dokupić urządzenia rejestrujące. Jedno kosztuje ok. 150 tys. zł. Zmiana przepisów jest przez wiele osób - w tym przez policjantów - oceniana sceptycznie.
- Brakuje przepisów wykonawczych. Potrzeba też ogromnych pieniędzy na uruchomienie całego systemu. Jak ta maszyna ruszy to dopiero będzie zamieszanie - stwierdza jeden z mundurowych.