Zapach potraw wigilijnych, pasterka, choinka i śpiewanie kolęd to zwyczaje, bez których nie wyobrażamy sobie świąt. Kształtowały się przez pokolenia, ale ulegają przemianom.
<!** Image 2 align=right alt="Image 41182" sub="Kolędy w intrygującej oprawie prezentował toruński chór Krzysztofa Zeremby. Dyrygent w przebraniu anioła.">Najbardziej ewoluują kolędy. Co roku kompozytorzy i twórcy tekstów proponują nowe utwory.
- Pojęcie kolędy stało się bardzo pojemne. Kiedyś odnosiło się tylko do treści religijnych, a dzisiaj nazywamy tak również piosenki o świątecznej atmosferze i o zimie - mówi Mariusz Kończal, dyrektor artystyczny Związku Chórów „Caecilianum” w Bydgoszczy.
Pojawienie się wolnego rynku w przemyśle muzycznym spowodowało prawdziwy „wysyp” nowych kolęd.
Czerwonym Gitarom się udało
- Jednym z pierwszych zespołów, które promowały swoje kolędy, byli Skaldowie. Ich kompozycje powstały jeszcze w czasie PRL, ale trasa promocyjna odbyła się dopiero w latach przełomu. Drugą wyrazistą postacią, piszącą współcześnie kolędy był Jacek Kaczmarski. Wydał je w formie albumu pod tytułem „Szukamy stajenki” - przypomina Maciej Różycki z bydgoskiego Centrum Kultury Katolickiej „Wiatrak”.
Co roku śpiewanie kolęd własnego autorstwa i tych znanych, ale w zmienionych aranżacjach, proponują muzyczne rodziny Pospieszalskich i Steczkowskich. Spośród popularnych wykonawców kilka własnych kolęd i pastorałek wypromowali Krzysztof Krawczyk i Lady Punk („Mały król”). Wielu innym na ogół nie udawało się zyskać uznania dla kolędowej twórczości.
- Również w kościołach pojawiają się nowe kompozycje. Jest ich jednak niewiele. Współczesny utwór, który chyba najlepiej się przyjął, to pastorałka Czerwonych Gitar „Jest taki dzień”. Można też wspomnieć piosenkę „Uciekali” z musicalu „Metro”. Weszła na stałe do repertuaru ambitniejszych zespołów, działających przy parafiach. Jednak ze względu na to, że niełatwo ją zaśpiewać, raczej nie będzie wykonywana przy wigilijnych stołach - uważa Maciej Różycki.
Nawet Bach musiał poczekać
Mimo tych kilku wyjątków, współczesne kolędy nie są tak popularne, jak te śpiewane przez nasze babcie i prababcie. Dlaczego?
- To czas pokaże, które z utworów są najbardziej wartościowe i które przebiją się do zbiorowej tradycji. Często najlepszym recenzentem nowych utworów są dzieci. Od razu podobają im się te, które potem stają się popularne - uważa Mariusz Kończal.
<!** reklama left>- Za wcześnie jest, aby nowe utwory weszły do kanonu - mówi bydgoski kompozytor i dyrygent Piotr Salaber. - Kryterium czasu jest według mnie najistotniejsze. Dotyczy ono muzyki od zawsze. Twórczość Jana Sebastiana Bacha też musiała poczekać, by zyskać uznanie. Podobnie może być ze współczesnymi kolędami.
Czas potrzebny, by przyzwyczaić się do nowości to niejedyna przeszkoda dla kompozytorów.
- Na pewno utrudnieniem jest bogactwo propozycji, przez które trudno się przebić - dodaje Mariusz Kończal.
- Dlaczego współcześnie komponowane kolędy nie zyskują popularności? Być może dlatego, że te tradycyjne nam wystarczają - uważa Agnieszka Kostrzewa, etnomuzykolog. - Może po prostu nie ma zapotrzebowania na nowe kolędy.
Świąteczną atmosferę coraz częściej umilają nam piosenki amerykańskie, takie jak „Jingle bells”, „White Christmas”, „We wish you a merry Christmas”. W porównaniu z tradycyjnymi polskimi kompozycjami prezentują zupełnie inne brzmienie. Popularność tych utworów można zaobserwować w sklepach muzycznych.
Domowe karaoke
- Najlepiej sprzedająca się przed świętami płytą jest składanka „The Best Christmas...Ever”, zawierająca w większości piosenki świąteczne w wykonaniu zachodnich i polskich gwiazd estrady - mówi Patrycja Konopnicka-Sokołowska z toruńskiego Empiku.
Coraz częstsze sięganie przez Polaków po twórczość zagraniczną może świadczyć o otwarciu na inne tradycje, ale może też być zagrożeniem dla rodzimej twórczości.
- Piosenki amerykańskie wywodzą się z zupełnie innej kultury. Często są to utwory swingujące, ocierające się o jazz, zawierają w sobie mnóstwo radości i energii. Myślę jednak, że nie stanowią zagrożenia dla rodzimych artystów, ale urozmaicają świąteczny repertuar, wnosząc powiew czegoś nowego, innego - twierdzi Piotr Salaber.
Nieco inne zdanie ma na ten temat Maciej Różycki.
- Piosenki te mogą być tłem dla świątecznej atmosfery, ale do tradycji kolędowania nie zostaną włącząne ze względów kulturowych.
- Nie sądzę, by wyparły kolędy - zgadza się Agnieszka Kostrzewa. - Te piosenki w naszej świadomości nie mają znaczenia kolęd.
Jedno można powiedzieć na pewno: warto śpiewać kolędy. Na rynku dostępne są nawet wersje karaoke najpiękniejszych kolęd i pastorałek, więc jeżeli wątpimy we własne siły, to można sięgnąć i po taką pomoc...