Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta z pasją: Dorota Kamińska-Jones opowiada o roli kobiecości w kulturze indyjskiej

Jan Oleksy
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO W ŚWIĄTYNI BOGINI
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO W ŚWIĄTYNI BOGINI
Mecenasem cyklu „Kobieta z pasją” jest TZMO SA, właściciel marki Bella. – Nie lubię ograniczać się wyłącznie do jednej dziedziny. Jest tyle fascynujących rzeczy na świecie, że życia nie starczy na ich zgłębienie – mówi dr hab. Dorota Kamińska-Jones, prof. UMK, kierowniczka Katedry Historii Sztuki Nowoczesnej i Pozaeuropejskiej na Wydziale Sztuk Pięknych UMK.

Z dr hab. Dorotą Kamińska-Jones, prof. UMK, rozmawia Jan Oleksy

Kobieta z pasją: Dorota Kamińska-Jones opowiada o roli kobiecości w kulturze indyjskiej

W Stronie Kobiet w ramach cyklu „Kobieta z pasją” pokazujemy wam ciekawe kobiety i ich inicjatywy. Mecenasem cyklu jest TZMO SA, właściciel marki Bella.

Trudno Panią zaszufladkować, wymyka się Pani jednoznacznym określeniom, zajmuje się wieloma dziedzinami - badaniami naukowymi nad sztuką indyjską, nowoczesną, kobiecością w Indiach, holistyczną kosmetologią w ujęciu transkulturowym itd… Taki Leonardo da Vinci w kobiecym wydaniu? Kim Pani jest Mrs. Jones?

Może człowiekiem renesansu, jak pan powiedział (śmiech). A poważnie, moja naukowa droga zaczęła się od fascynacji Indiami. Już pracę magisterską napisałam na temat sztuki indyjskiej. Wydaje mi się, że była to pierwsza praca w Polsce poświęcona tej problematyce. Pisałam o nieopracowanym zbiorze miniatur radżasthańskich z Muzeum Narodowego w Warszawie, zostało to później opublikowane w Polsce i Indiach.

Dlaczego Indie? Inspiracją była jakaś wyprawa?

Od dziecka fascynował mnie Wschód. Trenowałam kiedyś wschodnie sztuki walki, interesując się tamtejszą filozofią ciała i kształtowaniem człowieka. Musiałam je porzucić, ale pozostało mi umiłowanie wschodniej filozofii i sztuki. A sztuka indyjska? Nie wiem, co mnie ciągnęło. Może po prostu to, że jest taka piękna. Wymarzyłam sobie, że będę się nią zajmować. A co sobie wymarzysz, to się spełni. I tak się stało. Pierwszy raz pojechałam do Indii na stypendium Komitetu Badań Naukowych. Wcześniej nigdy tam nie byłam.

Pociągała Panią piękna sztuka, w której subtelnie pokazana jest kobiecość?

Mój doktorat dotyczył szeroko rozumianej kobiecości w sztuce indyjskiej, głównie w malarstwie miniaturowym.

Zaskakujące jest, że jednym z popularniejszych motywów była kobieta podczas toalety. Interesowało mnie, dlaczego na świątyniach hinduskich pojawia się motyw kobiety nakładającej makijaż czy czeszącej włosy. Musiało mieć to jakieś głębsze znaczenie.

Sacrum i profanum? W Indiach sfery sacrum i profanum są przemieszane. Bycie hindusem to określony sposób życia, a nie tylko wyznawana religia. To mnie zafascynowało i o tym jest mój doktorat, a także kolejne książki, jak np. „Wizerunek kobiety w malarstwie miniaturowym Indii”.

Tak doszliśmy do habilitacji…

Skupiłam się na sztuce od XVIII do połowy XX wieku, szukając odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób wizerunek kobiety był wykorzystywany przez retorykę kolonialną i przez politykę. Rozpatrywałam różne aspekty kobiecości wspólne dla mieszkanek Indii i Wielkiej Brytanii, badając ten problem z perspektywy strefy kontaktu oraz feminizmu transkulturowego. Wyniki były zaskakujące, wizerunki okazały się bardzo podobne. To moja habilitacja, która ukazała się jako książka pt. „Kobieta, sztuka i kolonizacja”. Praca ta stanowi nowość w światowej nauce. Potem dalej zajmowałam się problemem wizerunków kobiet w sztuce w kontekście nacjonalizmu hinduskiego, współpracując przy projekcie dotyczącym współczesnych świątyń hinduskich. Efektem tego jest książka, której jestem współautorką - “The Temple Road Towards a Great India” (JUP/Columbia University Press).

BŁOGOSŁAWIEŃSTWO W ŚWIĄTYNI BOGINI
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO W ŚWIĄTYNI BOGINI

Kobieta została dowartościowana w sztuce?

Badając motywy kobiet reprezentowanych w sztuce, doszłam do bardzo ciekawych wniosków, np. takich, że właśnie kolonizacja, co jest teraz bardzo niepopularne, pomogła kobietom indyjskim w dążeniu do wolności, dała inspirację ruchom feministycznym, pozwoliła na wykorzystanie swojego wizerunku do kreowania własnych potrzeb. Często odbywało się to w opozycji do kobiet brytyjskich, uwypuklając własną wspaniałą kulturę indyjską. Zachęcam do sięgnięcia po moją książkę, w której na podstawie wizerunków udało mi się te mechanizmy indyjskiego feminizmu zidentyfikować.

Napisała też Pani pracę pod intrygującym tytułem „Kobieta-kochanka”.

Badałam też motywy erotyczne w malarstwie miniaturowym północnych Indii z XVIII i XIX wieku. Analizując malarstwo erotyczne, np. kochającą się parę, należy zwrócić uwagę na stosunek Indusów do seksu i miejsca w życiu człowieka, a także stosunek religii do erotyki. Czynniki te wzajemnie się warunkowały i żaden z nich nie rozwijał się w oderwaniu od drugiego. Niezwykle istotne jest również przydawanie miłości erotycznej znaczenia magicznego. Rozważania nad przyczynami tak bujnego rozkwitu sztuki erotycznej w Indiach należy zacząć od wyjaśnienia metafizycznego znaczenia aktu seksualnego oraz uzasadnienia obecności symboliki erotycznej w religii.

Cała mitologia indyjska obfituje w rozmaite opisy historii miłosnych, a wielu bogom przypisuje się niepohamowaną wręcz namiętność do kobiet.

Zaraz nasuwa się skojarzenie z Kamasutrą.

Kamasutra jest na Zachodzie często strywializowana, bo mało osób rozumie, że jest to podręcznik realizowania jednego z celów życia, jakim jest „kama” czyli przyjemność. Zatem Kamasutra to tekst naukowy, wykład wiedzy na temat sztuki miłości. Bardzo mnie irytuje postrzeganie Kamasutry w kategoriach sensacji. Wielu turystów właśnie w takim celu odwiedza świątynie w Khadźuraho, by tylko zobaczyć sceny erotyczne, nie zastanawiając się nad głębszymi warstwami znaczeniowymi, kulturowymi i religijnymi, nie rozumiejąc języka symbolicznego.

Badania boskiej kobiecości w sztuce indyjskiej zaprowadziły Panią do dalszych poszukiwań harmonii duszy i ciała.

Nie lubię się ograniczać do jednej dziedziny. Życie jest bardziej skomplikowane niż najbardziej wyszukana sztuka. Trzeba więc dalej robić coś, co człowieka interesuje, a tyle jest fascynujących rzeczy, że życia nie starczy. Muszę cały czas się rozwijać, bo życie to jest droga. Wszystko się zmienia, ewoluuje. Nawet nasza skóra zmienia się co 30 dni…

Więc się Pani zmieniła? Chciała więcej?

To moje problemy z cerą doprowadziły mnie do tego, że zostałam… kosmetologiem. Przez wiele lat się męczyłam, łykałam antybiotyki, miałam złe samopoczucie. Lekarze byli bezradni. I wtedy zaświtało mi, że skoro tyle wiem o Indiach, pisałam o tym książki, to może warto zainteresować się ajurwedą oraz tradycyjnymi metodami nadal stosowanymi w Indiach i w nich szukać ratunku. Podczas pobytu w Indiach zaczęłam jeździć po wioskach, robić wywiady z kobietami, które zajmują się medycyną ludową, odwiedzałam małe targi z kosmetykami naturalnymi i się uczyłam. Kobiety, które używają tradycyjnych środków pielęgnacyjnych mają zdrową cerę i piękne włosy. W końcu sama zaczęłam je stosować i się wyleczyłam. Pogłębiałam swoją wiedzę na ten temat, studiując w Indiach ajurwedę oraz kosmetologię ajurwedyjską w klinice ajurwedyjskiej - w Faridabadzie, u dr. Partapa Chauhana, jednego z najwybitniejszych znawców ajurwedy na świecie. Cały czas czułam jednak niedostatek wiedzy medycznej, więc poszłam na studia z tego zakresu.

NAUKA WIĄZANIA SARI - Z INDYJSKIMI KOBIETAMI JEST ZAWSZE CIEKAWIE I RADOŚNIE
NAUKA WIĄZANIA SARI - Z INDYJSKIMI KOBIETAMI JEST ZAWSZE CIEKAWIE I RADOŚNIE

Tytuł profesora nie wystarczał, to chyba niezwykły przypadek.

Właśnie teraz skończyłam kosmetologię na Wyższej Szkole Zdrowia w Gdańsku i napisałam licencjat o tradycyjnej kosmetologii indyjskiej. Równolegle z pracą naukową prowadzę praktykę. Ajurweda jest niesamowita, daje wiele możliwości samoregulacji ciała. Interesuje mnie dążenie do harmonii duszy i ciała, więc zrobiłam jeszcze kurs z refleksologii twarzy, która jest niezwykłą techniką medyczną. Na twarzy zapisane są mapy całego ciała, a stosowanie tej techniki prowadzi do procesów samonaprawy organizmu.

Czy ajurweda jest w stanie zastąpić chirurgię plastyczną?

To trudny temat, bo chirurgia plastyczna jest niezbędna w wielu przypadkach. Natomiast jeżeli chcemy uzyskać ujędrnienie, blask na twarzy, zmiany kosmetyczne, to choć jestem fanką medycyny, uważam, że nie jest to dobra droga. Bardzo dobre efekty można uzyskać bez interwencji laserem w organizm, a wykorzystując wiedzę o naturalnych metodach pielęgnacji.

Tu nie ma żadnego bajeru?

Mówiąc po prostu, na skórę można zaaplikować tylko to, co jemy - to naczelna zasada kosmetologii ajurwedyjskiej.

W swojej nowej książce piszę właśnie o tym, jak współczesna nauka, a zwłaszcza kosmetologia, potwierdza wszystko, co głosi ajurweda. Niestety kobiety stosują syntetyczne kosmetyki i mają coraz więcej problemów ze skórą i włosami. Ja używam tylko naturalnych, nie mam podkładu, niczego gotowego nie stosuję, cerę mam gładką. Nie powiem, że wyglądam świetnie… (śmiech)

Jest Pani propagatorką ajurwedy.

W swojej praktyce łączę wiedzę na temat człowieka, kultury indyjskiej i kosmetologii ajurwedyjskiej. Mam ogromną radość z pomagania innym i wielką przyjemność, gdy widzę efekty swojej pracy. Sama robię kosmetyki i dobieram do konkretnego człowieka, przeprowadzając wnikliwą konsultację holistyczną. To właśnie jest piękne w ajurwedzie, że traktuje człowieka indywidualnie i holistycznie jako całość, dokładnie określa kim jesteś i co powinieneś robić dla swojego zdrowia na poziomie umysłowym, diety, stylu życia. Wszystko po to, żeby wrócić do harmonii.

Ciągłe poszukiwania. Co będzie Pani robić po ajurwedzie?

Ajurweda to życie. Ale mój niespokojny duch mi podpowiada kolejne drogi naukowe i samorozwojowe. Bardzo interesują mnie także związki międzykulturowe, więc teraz zajmuję się zabiegami leczniczymi stosowanymi w naszej medycynie ludowej, a także w tradycji słowiańskiej. Badam aspekt magiczny, duchowy i psychiczny, szukając odpowiedzi na pytania dotyczące duchowości kobiet i ich życia związanego z zabiegami pielęgnacyjnymi.

Szkoda, że nasze tradycje zostały zapomniane, chciałabym je wydobyć i wciągnąć w system myślenia holistycznego. Myślę, że ich przywrócenie dużo dobrego nam wszystkim zrobi.

Na koniec zadam niedyskretne pytanie, jakiego zapachu Pani używa? Intrygujący!

To są oleje indyjskie, którymi nacieram się codziennie. Kupuję je w Indiach w małym, prowincjonalnym sklepiku, takim jak z baśni, z całą masą butli, buteleczek, karafek i fiolek. Kosmetologia holistyczna to magia.

dr hab. Dorota Kamińska-Jones, prof. UMK

Specjalizuje się w sztuce i kulturze indyjskiej, pracuje na Wydziale Sztuk Pięknych UMK, wykłada Uniwersytecie Warszawskim na kierunku indologia, prowadziła też zajęcia na Podyplomowych Studiach nad Społeczną i Kulturową Tożsamością Płci „Gender Studies” UW. Aktywnie propaguje sztukę i kulturę indyjską z ramienia Wydziału Sztuk Pięknych UMK podczas wielu imprez, w tym corocznym Kongresie Azjatyckim. Organizuje oraz bierze udział w wielu konferencjach w Polsce i na świecie, zapraszana jest również na gościnne wykłady, w tym w Indiach. W sposób szczególny interesują ją kwestie związane z kobiecością w Indiach i holistyczną kosmetologią w ujęciu transkulturowym. Jest autorką wielu prac naukowych, w tym pięciu książek i licznych artykułów. Prof. Kamińska-Jones jest także kosmetologiem, kosmetologiem ajurwedyjskim, certyfikowanym konsultantem ajurwedy, refleksologiem twarzy, trenerem jogi twarzy oraz masażu bańkami chińskimi, przyjmuje w AcivEK - Centrum Zdrowego Człowieka w Gdyni. Prowadzi blog „Woman in Harmony”

Dorota Kamińska-Jones
Dorota Kamińska-Jones
od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera