
- Myślę, że ona nie wie o tych profilach na Facebooku. My też nic nie wiedzieliśmy, ale nie zostawimy tak tego - mówili przed laty zaskoczeni pracownicy rejonowego ośrodka pomocy społecznej. Znają kobietę od lat, ale o szczegółach nie mogą mówić. Informują jedynie, że ich podopieczna wymaga pomocy w codziennym funkcjonowaniu. Problem polega jednak na tym, że tej pomocy nie chce przyjąć. Mimo próśb najbliższej rodziny i pracowników socjalnych.

Próbowaliśmy za pośrednictwem pomocy społecznej skontaktować się z synem kobiety, ale nie zgodził się na rozmowę.
- Ludzie, którzy widują tę panią na ulicy, nie zdają sobie sprawy ze stanu jej zdrowia. Mogą ją zupełnie inaczej odbierać - mówili w ośrodku pomocy społecznej.

Wieżowiec na jednym z bydgoskich osiedli. Spora część lokatorów to ludzie starsi, schorowani i samotni. Na jednym z pięter wymagające odświeżenia drzwi z zaklejonym wizjerem. Tu właśnie mieszka pani z walizką.
- Nie wiem, kim była z zawodu.Ona z nikim nie rozmawia. Kiedyś tylko zapytała, czy na schodach jest już bezpiecznie. To było po tym, jak spadłam i złamałam nogę - opowiada emerytowana nauczycielka. Wie jedynie, że jej sąsiadka ma syna w innym mieście, który czasem ją odwiedza i stara się nią opiekować.- To biedna kobieta. Mieszkamy blisko siebie, ale nigdy z nią nie rozmawiałem, nie licząc zaskakujących pytań z jej strony - dodaje inny sąsiad.
Z informacji uzyskanych od mieszkańców wieżowca i administracji osiedla wynika, że zajmowana przez kobietę kawalerka jest zniszczona.