Rozmowa z Kafką Jaworską - dyrektorką Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Tofifest i kierowniczką kina „Centrum” przy Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu.
<!** Image 2 align=none alt="Image 178894" sub="Kafka Jaworska Fot. Nadesłano">Film jest jedną z Pani pasji?
Tak, jedną z głównych, o ile nie najważniejszą.
Na początek wypełnimy ankietę osobową. Znak zodiaku?
Ryby
Jedna płynie w jedną, druga w odwrotną stronę?
Tak mówią inni, ale ja w horoskopy nie wierzę.
Wady?
Chyba najważniejszą jest pracoholizm, choć niedawno udało mi się chwilę poleniuchować. Po raz pierwszy od wielu lat miałam dłuższy urlop.
Zalety?
Nie poddaję się, jestem człowiekiem, który bierze życie całymi garściami. Zawsze idę do przodu, staram się żyć tak, by niczego nie żałować. Trzeba wiedzieć, czego się chce.
Skąd się wzięła Kafka?
Z mojej pasji czytania, jednym z moich ulubionych pisarzy jest Franz Kafka i stąd wzięła się Kafka. Jedynie moja najbliższa rodzina jeszcze się z tym nie oswoiła, choć mój syn już tak do mnie mówi.
<!** reklama>
Czy są jakieś słabości, z którymi Pani walczy?
Prócz pracy, to nie mam silnej woli, by rzucić palenie. Chciałabym mieć więcej czasu na sport. Wciąż doba jest za krótka.
Jaki sport?
Lubię jeździć na rowerze i pływać.
Dom rodzinny jest?
W Bydgoszczy na Wyżynach. Kiedyś było tam bardzo ładnie, rosły grusza i wierzba, jak byłam mała, biegałam po drzewach i chodziłam na pachtę do Cyganów.
Tutaj też Pani miała pierwsze szlify edukacyjne?
Tak - niemal całą drogę edukacyjną przeszłam w Bydgoszczy - żłobek, przedszkole, szkoła podstawowa i liceum.
Które?
Numer pięć, gdzie obowiązkowo dziewczyny musiały nosić spódnice. Niekiedy nasz dyrektor - wspaniały „Maniuś” - robił selekcję przy drzwiach i jak któraś z nas miała czerwoną bluzkę - wysyłał ją do domu. To miało swój urok.
Po liceum studia...
Wybrałam studia w Toruniu, choć miał być Gdańsk. W ostatniej chwili stwierdziłam, że jednak będę zdawała do Torunia.
Jaki wydział?
Filologia polska ze specjalizacją kulturoznawczą i filmoznawczą.
Mocno Pani wkuwała?
Należę do osób, którym stosunkowo łatwo przychodziła nauka. Czytałam wszystkie książki i zdałam egzaminy za pierwszym podejściem. Miałam czas na chodzenie na wystawy, do kina i teatru.
Już wtedy mieszkała Pani w Toruniu?
Tak - zakorzeniłam się tu na dobre.
I co było po studiach?
Jeszcze na studiach zaczęłam robić festiwal. Jak byłam na piątym roku, byłam już młodą mamą i zaproponowano mi zrobienie festiwalu - przeglądu w Domu Muz. Ta przygoda rozpoczęła się przypadkiem. Pewnego dnia zadzwonił do mnie kolega z informacją, że poszukują osoby, która by rozkręciła przegląd filmowy - festiwal odniósł wówczas pierwszy sukces. I tak to się potoczyło, że dziś festiwal urósł do rangi międzynarodowej.
Skąd nazwa Tofifest?
To chyba przyszło samo do głowy i świetnie pasuje do miasta.
Jaka jest idea festiwalu?
Chcemy, by publiczność mogła obejrzeć jak największą liczbę świetnych filmów, których nie można zobaczyć w multipleksach. To mają być też spotkania z wybitnymi ludźmi. Formuła jest bardzo otwarta i z roku na rok się zmienia. Festiwal niczym taka soczewka skupia wyselekcjonowane filmy, dzięki czemu widz ma okazję zetknięcia się z filmem wybitnym i niespotykanym.
Kto Panią zaraził miłością do kina?
Chyba sama się cały czas zarażam. Jednak wspaniałą edukację mój rok na studiach odebrał od profesora Tadeusza Szczepańskiego, wielkiego miłośnika Ingmara Bergmanna.
***
Magda Jasińska zaprasza do wysłuchania audycji „Zwierzenia przy muzyce” w Polskim Radiu PiK w każdy wtorek o godzinie 23.03 i sobotę o godzinie 15.05.