Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kij na służbę zdrowia - gdy bohaterowie są zmęczeni, a ich zmiennicy przestraszeni

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Toruń: ewakuacja zakażonych pacjentów oddziału hematologii
Toruń: ewakuacja zakażonych pacjentów oddziału hematologii Grzegorz Olkowski
W świetnym miniserialu „Czarnobyl” wyprodukowanym przez HBO jest taka scena. Po wybuchu reaktora w elektrowni grozi kolejna, znacznie groźniejsza eksplozja. Skutkiem byłoby potężne skażenie dużej części Europy...

Aby mu zapobiec, trzeba zejść do częściowo zalanych pomieszczeń pod reaktorem i ręcznie otworzyć odpływy zbiorników zapasowych, które zapełniły się podczas gaszenia pożaru elektrowni. Zadanie mogą wykonać tylko śmiałkowie, którzy dobrze znają zakład. Ze względu na napromieniowanie w tym miejscu akcja jest samobójcza. Dwaj dowodzący akcją ratunkową zwołują zebranie załogi elektrowni. Jeden z komandirów obiecuje pieniądze. Nie zgłasza się nikt. Drugi nic nie mówi o materialnych korzyściach, tylko wygłasza płomienną mowę, w której opowiada o wielkim państwie i wielkim narodzie. Przypominam, że dzieje się to w 1986 r., do rozpadu ZSRR pozostało raptem pięć lat. A jednak po tej gadce zgłasza się trzech…

Ta scena z „Czarnobyla” przyszła mi do głowy, gdy w telewizji usłyszałem, że w kilku miejscach w Polsce wojewodowie bezskutecznie poszukują opiekunów, pielęgniarek i lekarzy do pracy domach pomocy społecznej, ośrodkach specjalnych i szpitalach, w których personel wykruszył się z powodu kwarantanny czy zwolnień lekarskich. Nawet formalne nakazy podjęcia pracy w delegacji niewiele tu pomagają, bo ci, do których są skierowane, idą na chorobowe. Parę godzin później pokazano ministra Ziobrę. Zapowiedział, że prokuratura dokładnie przyjrzy się zwolnieniom wystawianym niedoszłym delegatom.

Nasza władza sięga już więc po kij. Czy nie za wcześnie? Marchewką w tym wypadku są przepisy, w myśl których pracownik oddelegowany do innego miejsca pracy musi dostać nie mniej niż 150 proc. wynagrodzenia zasadniczego, przewidzianego na danym stanowisku. Porównać to można do 400 rubli, które proponowano chętnym do otwarcia zbiorników pod reaktorem w Czarnobylu. Nikt za takie pieniądze - ani wtedy, ani dziś i ani w ZSRR, ani w III RP - głowy nie nadstawi. Pytanie, czy zanim minister sprawiedliwości pogroził prokuraturą, poza słaniem formalnych próśb i gróźb, próbowano bardziej po ludzku przemówić medykom do tzw. uczuć wyższych.

W Bydgoszczy nikt jeszcze, przynajmniej w dniu, w którym piszę te słowa, białego personelu nie straszy i nie zmusza do wyjazdu, np. do odizolowanego DPS-u, w którym część podopiecznych jest zakażona koronawirusem. Powód jest prosty: takich miejsc, w przeciwieństwie do Śląska czy Kalisza, w naszym regionie na razie nie odkryto. Niemniej na prośbę wojewody, by zgłaszać gotowość do ruszenia na pomoc w ramach delegacji, skierowaną poprzez regionalne izby lekarzy i pielęgniarek, reakcja była zerowa. Lekarze tłumaczą to brakiem konkretów w prośbie wojewody, pielęgniarki m.in. tym, że część z nich wychowuje dzieci, a część jest w wieku podwyższonego ryzyka w przypadku zakażenia. Kto czyta te tłumaczenia, zdaje sobie jednak sprawę, że podawane powody do końca nie tłumaczą absolutnego braku odzewu na prośbę wojewody.

Ostatnio lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni stali się bohaterami narodowymi. Polacy dziękują im, jak umieją, starają się pomóc, odwdzięczyć. Przesadnie ich hołubimy? Trudne pytanie…

Lekarzy mamy w Polsce około 140 tysięcy, pielęgniarek - przeszło dwa razy tyle. Trudno wymagać, by pół miliona pracowników ochrony zdrowia reagowało tak jak trójka śmiałków z Czarnobyla. Pomiędzy bohaterami, gotowymi iść do zakażonych w samej tylko maseczce i rękawiczkach, i „dekownikami” czy „spekulantami” (jak opisywany w prasie przykład dentysty, którzy za prześwietlenie zęba zażądał 300 zł) jest ogromna grupa osób gotowych do uczciwej pracy, ale z zachowaniem rozsądnej oceny ryzyka. Tych, którzy chcą pomagać pacjentom, lecz bez nadmiernego narażania zdrowia swojego i najbliższych. I takie osoby w żadnym wypadku nie zasługują na kij ministra Ziobry, tylko na rzeczowe rozmowy o zabezpieczeniach, gwarancjach i satysfakcji - także finansowej. Gdy bohaterowie są zmęczeni, to trzeba się postarać, by zachęcić, nie straszyć ich „zwyczajnych” zmienników.

A na marginesie: z trójki gierojów, którzy uratowali Czarnobyl przed kolejnym wybuchem, dwóch żyje do dziś.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera