Miłośnicy motorów giną na drogach przez nieostrożnych kierowców aut - twierdzą motocykliści. Niektórzy wykazują się niedouczeniem.
Kilkudziesięciu motocyklistów przyjechało w sobotę na cmentarz Starofarny przy ul. Grunwaldzkiej. W ten sposób pożegnali jednego z nich. Leszek miał 35 lat. Jak wstępnie ustalili policjanci, winny jego śmierci jest kierowca samochodu osobowego. Rówieśnik zmarłego postanowił nawrócić na skrzyżowaniu ul. Borowiackiej i Krajeńskiej. - Po wypadku Leszek jeszcze wstał z jezdni. Wydawało się, że nic mu się nie stało. Jednak połamane żebra zrobiły mu sito z jednego płuca. Stracił za dużo krwi. Zmarł na stole operacyjnym - opowiada pan Michał, znajomy zmarłego.
<!** reklama>
Jego koleżanka dodaje: - Najgorsze, że osierocił pięcioletnią córeczkę. Ona nie zdaje sobie jeszcze sprawy ze straty. Córeczka szalała za nim.
Znajomi wspominają Leszka jako wspaniałego człowieka. Dla wielu ta śmierć jest niezrozumiała. Zabrała tego z ich grona, który na drodze był najbardziej ostrożny i przepisowy.
<!** Image 2 alt="Image 173102" sub="Kilkudziesięciu motocyklistów przyjechało w sobotę na cmentarz Starofarny przy ul. Grunwaldzkiej, by pożegnać Leszka
Fot. Tymon Markowski">
- W piątek tydzień temu pochowałem kolegę, teraz usłyszałem o Leszku - opowiada Mirosław Pomian, motocyklista i instruktor nauki jazdy. Od drugiej klasy podstawówki jeździ na jednośladach z silnikiem. - Nieraz byłem w sytuacji, że samochód mi wyjechał czy śmignął przed nosem. A potem taki kierowca lamentuje, że nie widział, bardzo przeprasza. Jednak straconego życia czy zdrowia nikt już nie przywróci. Uczę młodych: nim ruszycie na zielonym świetle zobaczcie, czy jednak ktoś nie wyjedzie i nie wymusi pierwszeństwa. Niestety, niektórzy kierowcy samochodów nie potrafią jeździć.
W dniu śmierci Leszka, 1 czerwca, w Bydgoszczy doszło do jeszcze jednego podobnego wypadku. Na ul. Czerkaskiej i Sułkowskiego transportowy volkswagen wymusił pierwszeństwo.
Wymuszanie pierwszeństwa, niepatrzenie w lusterka, niewłączenie kierunkowskazów to podstawowe grzechy użytkowników aut. Popełniają je starzy kierowcy, ale też i młodzi.
- Nie potrafią jeździć. Po tym podpisuję się całkowicie - komentuje Tadeusz Kondrusiewicz, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy.
Winę ponoszą w dużym stopniu instruktorzy jazdy. Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła ośrodki nauki jazdy. W 70 proc. z nich kontrolerzy stwierdzili nieprawidłowości. Egzamin praktyczny za pierwszym razem zdaje niewiele ponad 32 proc. kandydatów, a 31 proc. zdających negatywnie ocenia przebieg egzaminu. Stąd pomysł rozbudowania Centralnej Ewidencji Kierowców o informacje, jak kandydat po zdanym egzaminie radzi sobie na drodze. W efekcie lista rankingowa podpowie, które ośrodki szkolenia są dobre.
- Miałem okazję pojeździć w Paryżu, tam motorów i skuterów jest mnóstwo. Ich kierowcy są niemal nietykalni. Mundurowi jadąc na wypadek z reguły traktują kierowcę auta jako winnego. Skąd tam taki poziom kultury jazdy? Po prostu kierowcy samochodu najczęściej w garażu mają motor lub skuter. Jeżdżą na nich, więc wiedzą, jak się zachować. U nas do tego jeszcze daleko - uważa Mirosław Pomian.