„Królewskie” ryby w PRL-u dorastały w stawach Państwowych Gospodarstw Rybackich. W pierwszych latach po II wojnie bydgoszczanom niewielkie transporty karpi dowożono z południa kraju. Potem, wraz z rozwojem gospodarstw rybnych na Kujawach i Pomorzu było już łatwiej.
Zbiorniki przy Witebskiej
Operacja sprzedaży karpi w naszym mieście była centralnie planowana i organizowana. Zwożono je do specjalnych zbiorników, ustawionych w wodach Brdy w okolicy ul. Witebskiej, skąd w ostatnim tygodniu przed świętami rozwożono je po sklepach. Ponieważ często w grudniu Brda była skuta lodem, nie było to idealne rozwiązanie, ponadto wraz ze wzrostem podaży ryb pojemniki okazały się za małe.
W tej sytuacji w latach 60. ub. wieku karpie zaczęto wpuszczać do… bydgoskich basenów, które specjalnie w tym celu napełniano wodą. W zależności od warunków pogodowych przechowywano tak sporo karpi, co ułatwiło zaopatrzenie miasta, ponieważ ryby można było nabywać u hodowców wcześniej i gromadzić je w Bydgoszczy. Taki stan ułatwiała cała seria łagodnych zim.
Jednak w 1977 roku od początku grudnia zapanował mróz. W połowie miesiąca jeszcze się powiększył, dochodząc do nawet minus 20 stopni C. Tymczasem w basenie „Budowlanych” przy ul. Kossaka przechowywano 100 ton karpia, przywiezionego ze stawów milickich. Utworzyła się tam gruba warstwa lodu.
7 pomp i 14 koksowników
By ryby przeżyły, ustawiono wokół basenu 7 pomp, które tłoczyły do basenu tlen. Kiedy i pompy zamarzły, przywieziono 14 koksowników, które paliły się dzień i noc, ogrzewając nie tylko basen, ale i pompy. Prócz tego po basenie kursowała łódź z pracownikiem obsługi, który kruszył lód łopatą.
POLECAMY
Bydgoszcz przed wojną na pokolorowanych zdjęciach. Zobaczcie...
