Sprawa nie jest nowa, ciągnie się od 2015 r. Właśnie wtedy Karim Benzema został oskarżony o szantażowanie Mathieu Valbueny. Napastnik Realu Madryt miał być pośrednikiem pomiędzy osobami posiadającymi sekstaśmę z udziałem Valbueny i Fanny Lafon a kolegą z reprezentacji Francji. Straszył rzekomo 37-letniego dziś piłkarza Olympiakosu Pireus ujawnieniem nagrania, jeśli nie zapłaci żądanej kwoty. Dowodem na to są m.in. billingi jego rozmów telefonicznych.
ZOBACZ TEŻ:
Na skutek afery Benzema został wyrzucony z reprezentacji Trójkolorowych, do której wrócił dopiero na tegoroczne finały EURO 2020. 33-letni napastnik zapewnia, że jest niewinny. Czy rację przyzna mu sąd, dowiemy się wkrótce. W środę 20 października piłkarz ma stawić się przed prokuraturą Wersalu, wyrok powinien zostać ogłoszony do piątku. Grozi mu do 5 lat więzienia i 75 tys. euro grzywny.
Nie wiadomo jednak, czy czterokrotny zdobywca trofeum Ligi Mistrzów pojawi się na rozprawie osobiście. We wtorek Real Madryt grał wyjazdowy mecz fazy grupowej Champions League z Szachtarem Donieck. Benzema wystąpił od pierwszej do ostatniej minuty. Najpierw zaliczył asystę, a w doliczonym czasie gry ustalił wynik na 5:0.
ZOBACZ TEŻ:
ZOBACZ TEŻ:
Najbardziej wartościowe drużyny świata. Dominacja klubów Pre...
