Ukrywanie niektórych składników, fałszowanie lub niepodawanie dat ważności produktów - to tylko kilka z długiej listy grzechów producentów mięsa i wędlin. - Żądajmy informacji - podpowiadają inspektorzy.
<!** Image 3 align=none alt="Image 222895" sub="Na rynku liczy się przede wszystkim cena i atrakcyjny wygląd [Fot.: sxc.hu]">Nie powinniśmy mieć złudzeń - medialne doniesienia o nieprawidłowościach w zakładach produkujących żywność oraz sprzedających ją sklepach to tylko wierzchołek góry lodowej. - Nie możemy sprawdzić wszystkich - mówią inspektorzy służb kontrolnych. - Naszą bronią powinno być żądanie pełnej informacji - to w końcu przyniesie efekt i wyeliminuje z rynku nieuczciwych.
Jak zrobić „dzika”?
Państwowa Inspekcja Handlowa skontrolowała w naszym województwie kolejne dziewięć sklepów sprzedających m.in. wyroby mięsne. Na 281 zbadanych partii towarów zakwestionowano... 266. Najczęstsze zarzuty to brak podanych składników oraz brak informacji o alergenach. Tylko z pozoru to dane mało istotne, o czym najlepiej zaświadczą wszyscy „uczuleniowcy”.
<!** reklama>
- Zdarzają się sytuacje, gdzie nazwa wprowadza w błąd klienta - mówi naczelnik Luiza Chmielewska z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Bydgoszczy. - W czasie ostatnich kontroli zakwestionowaliśmy na przykład nazwę „kabanosy z dzika”. W składzie - owszem - mięso z dzika występowało, ale było kilkuprocentowym dodatkiem.
Takie praktyki przypominają osławione margaryny z masłem, gdzie „dobrze” jest, jeśli produkt zawiera 1 proc. masła.
Instytucją powołaną do kontrolowania producentów żywności jest m.in. Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
- Najczęstsze wykroczenia? - Złe oznakowanie, niepełny skład wyrobów, na przykład ukrywanie środków zatrzymujących wodę... - mówi Barbara Jadczak-Block, zastępczyni kujawsko-pomorskiego inspektora.
Ile wody można zmieścić w mięsie? Przy użyciu nowoczesnych środków chemicznych, np. specjalnego żelu, nie ma problemu, by zwiększyć objętość mięsa o 15-20 procent. Trzeba tylko o tym poinformować...
Rozmówcy „Expressu” przyznają, że sytuacja poprawia się, ale bardzo powoli. Kontrole dotykają często już wcześniej sprawdzanych. Przy drugiej wpadce kary rosną.
Siła konsumenta
- Im więcej będziemy o tym mówić, im więcej kontroli i kar, tym większa będzie szansa na poprawę sytuacji - mówi Luiza Chmielewska. - Mamy prawo domagać się informacji w sklepach. Jeżeli zrezygnujemy z zakupu produktu, który takiej nie będzie miał, to najlepszy sygnał dla producenta, że podobne praktyki nie przejdą.