Liczba fotoradarów ma gwałtownie wzrosnąć w najbliższych latach. Ustawa zmieniająca wysokość mandatów czeka na ostatnie głosowanie w Sejmie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 113772" sub="Infografika: Kamil Mójta">Jak pisaliśmy wczoraj, zgodnie z nowelizacją prawa drogowego ma powstać Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Kierowcy nie będą dostawać mandatów a kary administracyjne, bo nadzór nad centrum będzie miał Główny Inspektorat Transportowy. Obecnie mamy w Polsce 150 fotoradarów, w przyszłośći ma być ich 1000. W Kujawsko-Pomorskiem jest ich 37, a w Bydgoszczy 1.
- Urządzenie do kontrolowania pomiarów prędkości ma do 100 kilometrów tolerancję plus minus 3 kilometry a powyżej tej prędkości plus minus 3 procent - wyjaśnia nadkomisarz Maciej Zdunowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Zdaniem Wojciecha Drzewieckiego z Instytutu Badania Rynku Motoryzacyjnego „Samar”, 50 złotych za przekroczenie prędkości o kilometr to przesada. Twierdzi, że przekłamania na licznikach są zawsze. Wystarczy choćby założyć nowe opony. Jak mówi, takie systemy w ruchu drogowym funkcjonują na przykład w krajach skandynawskich, ale u nas nie mają raczej szansy. Janusz Filipek, bydgoski mechanik samochodowy, zwraca uwagę na fotoradary, które także mogą przekłamywać pomiar.
<!** reklama>- Policjanci nie obawiają się chińskich urządzeń, bo ich nie znają - mówi Wojciech Drzewiecki z IBRM. Kosztujące sto kilka dolarów urządzenie pozwala błyskawicznie zmienić numery na tablicach rejestracyjnych i w Chinach stało się zmorą drogówki.
Fotoradary występują w dwóch wersjach. Mobilne montuje się na statywach i są one zasilane z akumulatora. Stacjonarne umieszcza się w obudowie na słupach i zasila z sieci energetycznej. Rejestrują obraz samochodu wraz z tablicą rejestracyjną i naklejkę z numerem na przedniej szybie, portret kierującego, datę i godzinę popełnienia wykroczenia oraz prędkość auta. Informacje nanosi się na fotografię.
- Przed Stryszkiem, jadąc w kierunku Inowrocławia, zamontowano skrzynkę, ale jeśli się tam zajrzy, to nic w niej nie ma - śmieje się pan Jarosław, który codziennie dojeżdża tamtędy do pracy.
Ustawa podnosi stawki kar. Za przekroczenie w mieście limitu prędkości od 10 do 20 kilometrów na godzinę zapłacimy 200 złotych, poza nim 150 złotych, a na autostradzie 100 złotych. Jadąc w mieście szybciej od 20 do 30 kilometrów na godzinę zapłacimy 300 złotych, poza nim 250 złotych, a na autostradzie 200 złotych. Przekroczenie prędkości w mieście od 30 do 40 kilometrów na godzinę kosztować ma 500 złotych, poza nim 400 złotych, a na autostradzie 300 złotych. Nadmierna prędkość od 40 do 50 kilometrów na godzinę w mieście to wydatek 600 złotych, poza nim 500 złotych, a na autostradzie 400 złotych. Przekraczając w mieście prędkość o ponad 50 kilometrów na godzinę zapłacimy 700 złotych, poza nim 600 złotych, a na autostradzie 500 złotych.