Wielkie łachy na Wiśle spowodowane niskim stanem wody, zwanym fachowo niżówką, nie są nowym zjawiskiem. Suchą nogą przez największą polską rzekę w okresie posuszy (słowo to oznacza przeciwieństwo powodzi) przeprawiali się już woje Kazimierza Jagiellończyka.
<!** Image 2 align=none alt="Image 196572" sub="Niski stan Wisły pod Toruniem stanowi (i stanowił w przeszłości) niewątpliwą atrakcję dla mieszkańców. Tak głębokie odsłonięcie dna rzeki zdarza się raz na pokolenie, stąd wielu zainteresowanych obserwatorów. FOT. Grzegorz Olkowski">
Zanim ludzie nabyli umiejętność budowania stałych mostów przez szerokie rzeki, susze były oczekiwane z utęsknieniem, wypatrywane jako błogosławieństwo dla podróżnych. Zwłaszcza tam, gdzie nie było odpowiednich brodów.<!** reklama>
Wielokrotnie w dawnych wiekach niski stan wody w Wiśle znacząco wydłużał czas trwania podróży rzeką. Np. w 1666 roku podczas transportu owoców z Kujaw i Pomorza do Gdańska przymusowy postrój trwał tak długo, aż ładunek zgnił. W 1748 roku aż 200 statków zostało uwięzionych w środkowym biegu Wisły. Wiezione do Gdańska zboże trzeba było sprzedać na miejscu po niskiej cenie.
Takich przypadków w kronikach zapisano wiele, a postoje potrafiły trwać nawet do pół roku! Wcale nierzadko lokalne sejmiki ziemskie finansowały czyszczenie i pogłębianie rzek dla utrzymania ich spławności w okresach posuchy, które zdarzały się nawet co 4-5 lat. Szczególnie troszczono się w naszym regionie o możliwość stałej żeglugi Brdą, aby można było spławiać drewno z Borów Tucholskich i rzeką Mątawą w okolicach Grudziądza.
Winna była kometa
W „Kronice polskiej” Jana Długosza czytamy, iż 1474 „rok to był niezwykły w całej Europie i we wszystkich ziemiach Królestwa Polskiego, ponieważ słońce grzało mocniej niż zwykle i nie dopuszczało żadnego deszczu, a kometa, która się przedtem ukazała, spowodowała suszę i brak wody tak, że stałe źródła wody zamieniały się w suche miejsca, a przez główne rzeki polskie można się było wszędzie przeprawić. Przez Wisłę bowiem można było przejść nie tylko w okolicy Krakowa, Sandomierza, Warszawy i Płocka, ale także koło Torunia. Dymiły we wszystkich ziemiach Polski lasy, bory, krzaki i leśne ustronia od pożarów, którym nie można było zapobiec. Nie można było wcześniej ugasić pożaru, aż ogień zniszczył nawet korzenie drzew. Stąd też słychać było wszędzie łoskot walących się lasów”.
Nie był to jedyny taki znany Długoszowi przypadek. Kilka lat później ten sam kronikarz zapisał: „Niemal bowiem przez okres trzyletni po ukazaniu się komety nie tylko brakowało deszczu, ale ziemia polska cierpiąc również na brak trwalszej wilgoci, z trudem dostarczała jej stałym rzekom do tego stopnia, że rzekę Wisłę mógł przejść pod Toruniem zarówno koń, jak pieszy”.
Świadkiem bardzo poważnej suszy był, m.in., Jan Kochanowski, który w jednej ze swych fraszek napisał o Wiśle „Bo krom wioseł, krom prumów już dziś suchą nogą/Twój grzbiet nieujeżdżony wszyscy deptać mogą”.
Trawt przepchnąć niepodobna
Od kiedy zaczęto mierzyć poziom wody w Wiśle w Toruniu (od 1760 r., ale z okresowymi przerwami), najniższy stan wody zmierzono w 1892 r. Wynosił on tylko 110 cm. Taki stan odnotowano dwukrotnie: 1 i 16 grudnia tego roku.
22 lipca 1892 r. „Gazeta Toruńska” informowała: „Woda w Wiśle opada ciągle. Spadła już na 15 cent. pod zero. Żegluga utrudniona, dla ładownych statków w wielu miejscach prawie niepodobna. Berlinki biorą ledwie połowę ładunku. Ławy piasku pokazują się na wielkich przestrzeniach, gdzie ich dawniej nie bywało”.
Tydzień później zapisano: „Trudno było pogodzić spław trawt z żeglugą berlińską w tych miejscach Wisły, gdzie wązkiem już tylko korytem przepchnąć się jeszcze można. Z tego to powodu przyszło tu pod Toruniem do bójki między flisami i szyprami, przy czem miał się w robocie rewolwer, a w końcu dopiero policya pomogła”.
21 sierpnia 1892 r.: „Woda w Wiśle doszła już do zera (stan odczytany na wodowskazie - przyp. aut.). Opada ciągle. Żegluga znów przez to utrudniona. Ławy piasku świecą coraz większe. Kamienie i pnie drzewa pokazują się w wielu miejscach”. Od tego dnia informacje o stanie wody pojawiały się w prasie praktycznie codziennie jako najważniejsza informacja lokalna.
Aby utrzymać płynność żeglugi, do akcji przystąpiły „bagry parowe”, które pogłębiały Wisłę na odcinku „od mostu żelaznego w Toruniu do granicy polskiej (do granicy zaboru rosyjskiego - przyp. aut.)”. 24 sierpnia „osiadł na ławie piasku tutejszy parowiec „Kopernik” i kosztowało to niemało pracy, aby go znów wspławić”.
Tydzień później informowano: „Woda w Wiśle stoi w Toruniu na 0,40 niżej zera, jak już od lat tak nisko nie stała. Przewóz parowcem utrudniony, żegluga i spław drzewa jeszcze więcej”. W kolejnych dniach mieszkańcy niepokoili się losem flisaków, którzy - zatrzymani przez suszę - nocowali na brzegach rzeki, paląc w nocy ogniska.
2 września: „Woda w Wiśle spadła w Toruniu na 0,50 niżej zera. Nie pamiętają tu, iżby kiedy stała tak nisko, ławy piasku widoczne co kawałek w korycie rzeki. Żegluga tak utrudniona, że nawet i trawt już miejscami przepchnąć niepodobna. Parowce, acz lekkie i płytko chodzące, osiadają co chwila na piasku i trzeba je z trudem nie małym zciągać z niego innemi parowcami”.
Żegluga zamarła
O posuszy z roku 1892 szybko zapomniano. Większymi utrapieniami zdawały się być częste powodzie, zwłaszcza w okresie wiosennym. W XX wieku odnotowano wiele susz, z których kilka zapowiadało się na rekordowe, aczkolwiek żadna nie była równie dotkliwa jak tamta z 1892 roku. Ale kiedy nadeszła dokładnie setna rocznica...
7 września 1992 r. stan wody na Wiśle sięgnął 122 cm, najmniej w całym stuleciu. Zapowiadało się na to już od kilku lat. Deficyt wody w naszym regionie zaczął nasilać się od 1982 toku.
W 1989 roku przez kilka miesięcy włocławska Celuloza borykała się z ogromnymi kłopotami podczas produkcji. Stan Wisły osiągnął tak niski poziom, że wylot czerpalny, użytkowanego przez zakład ujęcia wody, znalazł się powyżej poziomu rzeki. Kiedy ujęcie budowano wiele lat wcześniej, rura została umieszczona głęboko w wodzie...
W tym samym czasie stanęła też cukrownia w Brześciu Kujawskim, potrzebująca wielkiej ilości wody ze Zgłowiączki. Poziom wody w rzece obniżył się na tyle, że rozważano nawet zamknięcie zakładu. Masowo na Kujawach wysychały studnie, a do dziesiątek wsi trzeba było dowozić wodę nie tylko dla hodowli, ale i do picia. Plony zbóż obniżyły się nawet o połowę.
Jeszcze większa klęska przyszła w 1992 r. Pomorska prasa pisała: „Susza. Obniżył się poziom na wodnych szlakach komunikacyjno-towarowych. Tylko z rzadka między piaszczystymi łachami błyszczy woda. Nie widać barek na Brdzie ani na Wiśle. Nie czekają pchacze pod wrotami śluz na bydgoskim kanale. W kraju z uwagi na suszę zamarła żegluga trasowa, do Poznania dopłynąć się nie da, droga Wisła - Odra od ponad dwóch tygodni na odcinku Noteci, wolno płynącej od Krzyża w dół, jest nieprzejezdna. Głębokość w granicach 60 cm, barki potrzebują metr wody, a z ładunkiem - 180 cm”.
Skarby z jeziora wydobyte
Poziom wody spadł nawet w Brdzie, zwłaszcza w jej górnym biegu o 0,5 metra. Plony zbóż obniżyły się w tym czasie w naszym regionie o 70 procent. Z mniejszych jezior i stawów pozostały bagienka, stanowiące wylęgarnie komarów. Na wsi z kranów płynął zielony cuchnący muł, wodę trzeba było czerpać z jezior, bo studnie powysychały. Ceny mięsa jesienią skoczyły o 30 procent. Dopiero w połowie września solidniej popadało i można było odwołać obowiązujący od czerwca (sic!) zakaz wstępu do lasu.
W Przyjezierzu opadające wody Jeziora Ostrowskiego umożliwiły penetrację wód przez płetwonurków, którzy znaleźli starą drewnianą skrzynię, zawierającą dwie sztaby złota, kielichy srebrne z kamieniami, narzędzia liturgiczne i szaty, prawdopodobnie zrabowane przez hitlerowców i zatopione podczas transportu. Długo jeszcze szukano następnych skarbów.
Fakty
Pamiętne suche lata
- Rekordowa w XIX stuleciu susza w 1892 r. przyszła rok po wielkiej powodzi. Inne bardzo niskie stany wody w XIX wieku zdarzyły się w grudniu 1834 r., sierpniu 1842 r., grudniu 1856 r., listopadzie 1858 i 1862 r.
- W XX w. najniższe stany wody na Wiśle odnotowano w listopadzie 1920 r., wrześniu 1921 r., grudniu 1924 r., 1940 r., 1946 r., wrześniu i październiku 1947 r., wrześniu 1951 r., sierpniu 1964 r. i 1992 roku (ten ostatni rekordowy).
- Jak wynika z analizy kronik, susza występowała najczęściej w XV w. - 25 razy, czyli średnio co 4 lata, nieco rzadziej w XVII i XX stuleciu - 24 razy.
- W wieku XIX odnotowano 23 susze, w XVIII - 22.
- Najmniej suche wieki (w okresie, od kiedy zachowały się na ten temat zapiski) to XIV (20 susz) i XVI - tylko 19 lat suchych.
Czym to się mierzy?
- W XVIII w. poziom wody w Wiśle mierzono miarą polską koronną, wyrażoną w łokciach warszawskich i calach.
- Od końca XVIII w. w zaborze pruskim obowiązywała miara pruska w postaci stopy pruskiej, dzielonej na 12 cali.
- System metryczny był wprowadzany stopniowo od 1880 do 1883 roku.