https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jeszcze raz zdecydują o winie

Marek Wojciekiewicz
Za spowodowanie ciężkiego rozstroju zdrowia, który w efekcie doprowadził do śmieci 32-letniego Jitendra P. sąd pierwszej instancji skazał jego żonę Ewę P., mieszkankę Świecia.

Za spowodowanie ciężkiego rozstroju zdrowia, który w efekcie doprowadził do śmieci 32-letniego Jitendra P. sąd pierwszej instancji skazał jego żonę Ewę P., mieszkankę Świecia.

<!** Image 2 align=right alt="Image 148741" sub="Jedna z mieszkanek domu przy Wojska Polskiego w Świeciu pokazuje okno mieszkania, w którym 3 lata temu doszło do tragedii / Fot. Marek Wojciekiewicz ">Przypomnijmy, do zdarzenia, które zbulwersowało bardzo wielu mieszkańców naszego miasta, doszło w sierpniową noc 2007 roku w jednej ze świeckiej kamienic. Jitendra P., obywatel Indii został ugodzony nożem w szyję. Jego żona, Ewa P. wezwała pogotowie ratunkowe. Jednak przybyli na miejsce ratownicy mogli już tylko stwierdzić zgon mężczyzny.

Prowadzący śledztwo funkcjonariusze ustalili, że ślady krwi mężczyzny, które znajdowały się w mieszkaniu ofiary, i zeznania sąsiadów, którzy słyszeli feralnej nocy odgłosy awantury, pozwalają przyjąć hipotezę, że za śmierć mężczyzny odpowiada jego żona. Kobieta została aresztowana i oskarżona o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu swojego męża. Skazano ją na karę 6 lat więzienia.

<!** reklama>W kamienicy, w której doszło do tego zdarzenia, mieszkają w większości starsi ludzie. Na parterze znajduje się biblioteka, a na piętrze lokale mieszkalne.

- Wyglądali na takich zakochanych. Byłam w szoku, kiedy się dowiedziałam, co się stało - powiedziała wtedy „Expressowi” Mirosława Balbuza, sąsiadka.

Ewa i Jitendra poznali się w Niemczech. Po przyjeździe do Polski ona pracowała w jednym z marketów w Świeciu, a on był bezrobotny.

- Podobno był lekarzem psychiatrą, ale bardzo słabo znał język polski i dlatego nie mógł znaleźć żadnej pracy - twierdzą lokatorzy kamienicy.

- Kiedy obudziłam się w sobotę rano, usłyszałam odgłosy kroków i rozmowy na korytarzu - relacjonuje jedna z sąsiadek. - Wyjrzałam z ciekawości. Na korytarzu było pełno policjantów. Zajrzałam przez uchylone drzwi do ich mieszkania. Mężczyzna leżał na podłodze.

Od wyroku skazującego żonę, jej obrona wniosła apelację i sprawę skierowano do ponownego rozpoznania. Zdaniem obrony, inne światło na ten dramat tamtych zdarzeń rzucają zeznania niektórych świadków.

Twierdzili oni, że Ewa P. skarżyła się wielokrotnie na agresywne zachowania męża. Inni świadkowie zeznali, że widzieli kobietę w stanie upojenia alkoholowego na kilka godzin przed zdarzeniem. Sama oskarżona w jednym z zeznań twierdziła, że śmiertelna rana mogła zostać zadana wcześniej, poza jej mieszkaniem. Wszystkie te przesłanki musi jeszcze raz wnikliwie zbadać bydgoski sąd.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski