Jest już inwestor, który chce kupić inowrocławską hutę szkła. Gdy pozwoli na to aura, to wanny zostaną włączone i ruszy produkcja. Zwolnieni pracownicy będą na nowo zatrudniani.
<!** Image 2 alt="Image 162626" sub="Jeśli plany prezesa „Ireny”, Zbigniewa Zawieruchy się ziszczą, to Inowrocław znów stanie się stolica kryształów Fot. Renata Napierkowska">Od kilku miesięcy ważą się losy huty Szkła Gospodarczego „Irena”. Do niedawna, z firmy przy ulicy Szklarskiej, napływały tylko złe wieści. Teraz pojawiła się realna szansa na utrzymanie zakładu.
- W najbliższym tygodniu po raz ostatni przed sprzedażą spotkamy się z nowym inwestorem. Czekamy jeszcze na wycenę majątku i wtedy huta będzie mogła być sprzedana. Nowy właściciel musi jeszcze przedstawić plan wydatków inwestycyjnych, więc wszystko idzie w dobrym kierunku – mówi prezes Zbigniew Zawierucha.
Obecnie huta nie jest obciążona żadnymi długami, ponieważ wszystkie wcześniejsze zobowiązania weszły w skład masy upadłościowej i nie ma już przeszkód, aby spółka gazowa ponownie podłączyła gaz.
<!** reklama>Odcięcie przed dwoma miesiącami dopływu niebieskiego paliwa, sprawiło, że produkcja stanęła, a do rąk pracowników zaczęły masowo wpływać zwolnienia. Teraz gaz mógłby znów popłynąć, jednak na przeszkodzie stoi zła pogoda.
- Wystarczy, żeby przez tydzień utrzymała się dodatnia temperatura, to można byłoby włączyć już ogrzewanie, uruchomić wanny i rozpocząć produkcję. Wszystko pozostaje więc teraz w rękach Boga - mówi prezes Zawierucha.
Z liczącej do niedawna ponad 400 ludzi załogi, w hucie została niespełna połowa osób . Prawie 180 pracowników ma wypowiedzenia do końca stycznia przyszłego roku. Jeśli huta wznowi działalność, to w pierwszej kolejności zatrudnienie w zakładzie znajdą zwolnieni pracownicy. Ci, którzy jeszcze pracują, nie tracą nadziei, że problemy się skończą i huta nadal będzie istnieć.
- Najtrudniejsze dla nas, to przeżyć jakoś święta. Całe życie przepracowałem w hucie, więc jeśli tylko ruszy produkcja, to pierwszy się zgłoszę. W kraju ofert dla hutników nie ma wiele, a jestem już za stary, by szukać szczęścia na Zachodzie – mówi pan Marek.
