Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedni na stoku, inni z boku

Katarzyna Kabacińska
Pogłębiające się rozwarstwienie społeczne nie omija szkół. Coraz częściej organizowane są tam drogie wycieczki, na które stać nielicznych. Gdy zamożniejsi podbijają świat, reszta tkwi w ławach szkolnych.

Pogłębiające się rozwarstwienie społeczne nie omija szkół. Coraz częściej organizowane są tam drogie wycieczki, na które stać nielicznych. Gdy zamożniejsi podbijają świat, reszta tkwi w ławach szkolnych. 

Na internetowej stronie I Liceum Ogólnokształcącego uwagę przykuwa ogłoszenie o „Białej szkole”. Wprawdzie wszyscy znamy niedrogie „Zielone szkoły”, w ramach których na spotkanie z przyrodą wyruszają całe klasy, ale tym razem chodzi o 10-dniowy wyjazd na narty do Włoch za 2040 złotych! Podpisywanie tych wycieczek pod wspólny mianownik wydaje się sporym nadużyciem.

<!** reklama>

Zastaw się, a postaw się

- Słyszałam o przypadku z Poznania, gdzie rodzice wzięli kredyt, by ich dziecko nie poczuło się gorsze i mogło wyjechać na proponowaną przez szkołę wycieczkę - przyznaje wicedyrektorka I LO Maria Naparty, która najwyraźniej jest rozdarta wobec zaistniałego problemu. Nie ukrywa bowiem, że prywatnie nie posłałaby dziecka na tak drogi wyjazd, podczas gdy jej szkoła kusi szusujących uczniów Włochami...

- Obserwujemy w naszym LO coraz większe zróżnicowanie w sytuacji majątkowej uczniów, co widać choćby w strojach, stąd zastanawiamy się nad jakimś ich zunifikowaniem - zdradza Maria Naparty. I przyznaje, że dochodzą ich też sygnały od rodziców, których bulwersuje podział uczniów na tych z kasą i bez.

- W równym stopniu bulwersuje ich jednak fakt, że drogie wycieczki organizowane są podczas roku szkolnego, więc gdy ci bogatsi uczniowie wypoczywają, ich biedniejsi koledzy siedzą w szkole i piszą sprawdziany - dzieli się treścią napływających skarg Jan Szopiński, wiceprezydent, pod którego pieczą pozostaje bydgoska edukacja.

Nie odnotowano, jak zapewnia wicedyrektor Adrian Sajna, podobnych sygnałów w VI LO, choć i tu 7-16 grudnia organizowany jest za 1900 złotych wyjazd do Val di Sole. - Może i budzi to zastrzeżenia, ale z drugiej strony szkoła spełnia w ten sposób oczekiwania dużej grupy narciarzy i snowboardzistów, bo podobne wyjazdy od lat cieszą się ich zainteresowaniem - mówi Adrian Sajna. A na pytanie, czy szusujący uczniowie nie mogą wyjeżdżać podczas ferii, odpowiada, że wtedy wyjeżdżają z rodzicami, a młodym pewnie zależy na integracji z rówieśnikami.

Ważna jest klasa, nie kasa

Tymczasem wiceprezydent Jan Szopiński widzi w tym zjawisku zdecydowaną dezintegrację. Również roku szkolnego. - Uważam, że klasa, pod warunkiem, że cała - podkreśla - może wyjechać raz w ciągu roku na wycieczkę maksymalnie trzydniową. - A jeśli dłuższą, to z wliczeniem weekendu - precyzuje. I stanowisko to zamierza wkrótce przedstawić na tzw. forum dyrektorów placówek oświatowych. - Po spotkaniu zostaną opracowane konkretne zalecenia w sprawie organizacji szkolnych wycieczek w bydgoskich szkołach - dodaje Jan Szopiński i nie protestuje, gdy pytam, czy to lewicowa wrażliwość wiceprezydenta każe mu walczyć z rozwarstwieniem społecznym w szkołach. I tak dziś drogich - dodajmy. A w przypadku I LO I i VI LO jakby droższych od innych...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!