Sąd Rejonowy w Bydgoszczy przesłuchał wczoraj pierwszych świadków w sprawie śmiertelnego potrącenia Mateusza Pyskira. Od wypadku minęły 43 miesiące.
Pierwszy świadek, Danuta G.
9 maja 2007 roku jechała volkswagenem golfem ulicą Jagiellońską w stronę centrum. Na wysokości Media Markt była świadkiem potrącenia 12-letniego Mateusza Pyskira przez srebrne BMW na niemieckich tablicach.
<!** Image 2 align=none alt="Image 164515" sub="Świadek Danuta G. stawiła się w sądzie chora. Zeznając w pewnym momencie zasłabła i sędzia Anna Piziewicz-Kuczyńska zarządziła przerwę. Fot. Tymon Markowski">
- BMW jechało przede mną prawym pasem. Moim zdaniem, z nadmierną prędkością. Zauważyłam postać, która zbliżyła się do przejścia dla pieszych. BMW w ogóle nie hamowało. Potem zobaczyłam tylko wyrzucone wysoko w górę ciało. Chłopiec przeleciał na lewy pas... - głos kobiety załamał się w tym momencie, a z jej oczu popłynęły łzy.
Świadek zeznała, że po zdarzeniu kierowca zapytał towarzyszącą mu kobietę, co będzie, jeśli dziecko umrze.
<!** reklama>
- Odpowiedziała: „Powiemy, że ci wtargnął. Nie myśl o tym. To nie jest teraz najważniejsze”. Wydała mi się zimna, bezuczuciowa - stwierdziła Danuta G.
Podobne zeznania złożyła jej córka Paula, z tym że kobieta nie pamiętała słów: „Powiemy, że ci wtargnął”.
Wątpliwości obrońcy mecenasa Grzegorza Hawryłkiewicza wzbudził fakt, że Danuta G. przed zeznaniami kontaktowała się z Małgorzatą i Jerzym Pyskirami, rodzicami Mateusza, którzy są oskarżycielami posiłkowymi. Kobieta wyjaśniła, że na ich prośbę napisała oświadczenie o tym, co widziała.
- Było to po pierwszym umorzeniu postępowania przez prokuraturę. Potem poprosiłam panią Danutę, żeby w razie otrzymania wezwania na przesłuchanie nas zawiadomiła, bo chcieliśmy, żeby brała w tym udział nasza adwokat - powiedziała z kolei Małgorzata Pyskir.
21-letni student Adam S. w chwili zdarzenia szedł z kolegą i byli na wysokości wylotu ul. Pestalozziego.
- W pewnym momencie za plecami usłyszałem odgłos pękającego plastiku. Odwróciłem się i zobaczyłem chłopca leżącego na lewym pasie jezdni. Było dużo krwi, chłopiec się dusił. Udzieliliśmy mu pierwszej pomocy, potem pobiegłem do jego rodziców. Znałem go i wiedziałem, gdzie mieszka. Nasi bracia chodzili do jednej klasy - zeznał Adam S.
Oskarżony o śmiertelne potrącenie 36-letni Polak z niemieckim obywatelstwem Michael G. twierdzi, że chłopiec na przejściu dla pieszych zatrzymał się i zawrócił zawołany przez grupę kolegów. Świadkowie wczoraj stwierdzili, że chłopak był sam i przez jezdnię przechodził normalnie.
Rozprawa odbyła się pod nieobecność oskarżonego. Grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Następny termin w lutym.
DROGA TEMIDY DO PRAWDY
* Wypadek miał miejsce w maju 2007 r.
* Prokuratura dwukrotnie umarzała postępowanie w tej sprawie.
* Śledztwo wznawiano na wniosek rodziców Mateusza.
* W grudniu 2010 r. sąd odczytał akt oskarżenia kierowcy BMW.