Rozmowa z prof. KAROLEM ŚLIWKĄ z Collegium Medicum UMK w Toruniu.
<!** Image 2 align=right alt="Image 102198" sub="Fot. Przemysław Łuczak / Fot. Przemysław Łuczak">Za kilka dni ekshumacja szczątków gen. Władysława Sikorskiego. IPN chce ustalić przyczynę jego śmierci. Zgodziłby się Pan wziąć w tym udział?
Tak. Uważam jednak, że w takich przypadkach powinien być powołany zespół złożony z medyków sądowych, niekoniecznie profesorów. Dlatego zwróciłem się do IPN z propozycją powołania takiego zespołu, któremu nikt nie mógłby zarzucić tendencyjności. Jest to ważne w sytuacjach natury politycznej. Natomiast dyskusyjne jest, czy będzie można ustalić przyczynę zgonu generała Sikorskiego.
Szczególnie, że od jego tragicznej śmierci minęło już 65 lat.
Ta sprawa jest wyjątkowa. Ale każde kości znalezione czy to na budowie, czy w innych okolicznościach są przedmiotem oceny specjalistów medycyny sądowej. Uczestniczyliśmy także wspólnie z antropologami w ekshumacjach w Katyniu i Miednoje. Ekshumacje w Bośni i Hercegowinie dokonywane były co prawda nie po tak długim czasie, ale dochodziło tam do niszczenia całych ciał ludzkich.
W Katyniu i Miednoje było wiadomo, w jaki sposób ofiary straciły życie.
<!** reklama>Z punktu widzenia diagnostyki sekcyjnej sprawa była ewidentna. Zawsze znajdowano ślady postrzałów czaszki i należało przyjąć, że była to jedyna przyczyna zgonu. Ale w przypadku generała Sikorskiego pojawiają się różne wersje. Mógł to być zwykły wypadek lotniczy, w którym samolot nie rozbił się i wpadł do wody. Wtedy można by przyjąć, że osoby znajdujące się na pokładzie zginęły w wyniku utonięcia, bo kadłub czasami nie ulega rozbiciu, a podróżujący ludzie nie doznają obrażeń prowadzących do natychmiastowego zgonu. Można to ustalić, nawet wówczas, gdy badamy zwłoki zmienione procesami pośmiertnymi, ale nie w sytuacji, gdy mamy do czynienia z ich mumifikacją. Dysponując tylko kośćmi, uda się ewentualnie stwierdzić, czy były jakieś zmiany pourazowe, które mogły doprowadzić do zgonu. Tu pojawić może się jednak kolejny problem - czy obrażenia powstały za życia, czy po śmierci albo jednocześnie. Nie wyobrażam sobie, aby dysponując tym materiałem, który się zachował, można było ten problem rozstrzygnąć.
Co można stwierdzić badając szczątki człowieka po upływie 65 lat?
Należy zacząć od ich identyfikacji. Przeprowadzając badania DNA, mamy możliwość zrobienia tego z nieomal stuprocentową pewnością. Potrzebny jest też materiał porównawczy, który można uzyskać od najbliższej rodziny. W naszym zakładzie udało się kiedyś wyciągnąć kilka elementów z łańcucha DNA mumii egipskiej. Można się także pokusić o ustalenie, czy mamy do czynienia z utonięciem poprzez zbadanie obecności w szczątkach tzw. okrzemek, które z planktonem dostają się do krwiobiegu i do płuc, a potem są wychwytywane w drobnych naczyniach wątroby czy nerek. Taki narząd w obróbce chemicznej do badań jest niszczony, ale w osadzie pozostają właśnie okrzemki. W przypadku szczątek gen. Sikorskiego nie należy jednak spodziewać się obecności narządów wewnętrznych. Natomiast gdyby do wypadku doszło z powodu wybuchu, prawdopodobnie w kościach znaleziono by liczne odłamki.
Można ustalić, czy człowiek został otruty?
Można, gdyby zostały użyte trucizny nieulegające rozpadowi. Szanse są jednak małe, bo badania toksykologiczne dają najlepsze rezultaty, gdy zachowały się narządy wewnętrzne. Z długich kości można by również spróbować wykorzystać zawartość jam szpikowych i włosów. Ale w przypadku szczątków gen. Sikorskiego istota sprawy będzie się sprowadzać do poszukiwania charakterystycznych zmian pourazowych.
Mówi się, że ekshumacja ma dać odpowiedź, czy generał znalazł się w samolocie żywy.
To może wynikać tylko z całości materiałów śledztwa. Nie wyobrażam sobie, aby w oparciu o wyniki ekshumacji można było tego typu wnioski wyciągnąć. Chyba że doszło do takich uszkodzeń ciała, które nie mogły być wytłumaczone wypadkiem lotniczym.
Nie da się więc na podstawie tego badania stwierdzić, że za śmiercią gen. Sikorskiego stali sowieccy czy brytyjscy agenci, co niektórzy sugerują?
To są zbyt daleko idące spekulacje. Wiem, że każdy prowadzący tego typu sprawy chciałby, abyśmy w żołądku ofiary znaleźli kartkę z nazwiskiem sprawcy jej śmierci. Ale to niemożliwe. Muszą być ocenione wszystkie tropy, również historycznej natury.
Może się okazać, że po ekshumacji będziemy wiedzieli o śmierci gen. Sikorskiego tyle samo co teraz?
Moim zdaniem, zbyt dużo oczekujemy po tej ekshumacji - że uda się uzyskać precyzyjną odpowiedź na pytanie o przyczynę zgonu, nie mówiąc o tropach prowadzących do ewentualnych sprawców tej zbrodni. Ale każda ekshumacja ma jednak sens. Zdarza się, że już na pierwszy rzut oka widać, że było zatrucie tlenkiem węgla, a człowieka pochowano z diagnozą choroby serca. W czasie ekshumacji pojawiają się niekiedy informacje pozwalające stwierdzić, że doszło do błędu lekarskiego. To jest zresztą osobny problem, bo coraz częściej rezygnuje się z wykonywania sekcji zwłok - nie mówię o tych prokuratorskich, gdy jest podejrzenie przestępstwa, ale o tych zwykłych, patomorfologicznych, po zgonach szpitalnych, które są źródłem danych dotyczących prawidłowości postępowania lekarskiego. Rodzina, nawet jeżeli ma wątpliwości co do sposobu leczenia, bardzo często nie chce wyrazić zgody na wykonanie sekcji zwłok. Ale później, nie mając jej wyników, nie możemy powiedzieć, co było przyczyną zgonu. Dlatego nigdy nie odpowiadamy „nie” na pytanie o celowość wykonania ekshumacji. Ekshumowaliśmy kiedyś po pięciu miesiącach od zgonu zwłoki dziewczynki, która zmarła na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, a wcześniej była potrącona przez samochód. Lekarz, który nie był specjalistą medycyny sądowej, wyciągnął wniosek, że to było schorzenie samoistne. Okazało się, że pierwotna sekcja była źle wykonana. Nie zauważono pęknięcia kości czaszki, które było źródłem zapalenia opon mózgowych.
Teczka osobowa
Prof. Karol Śliwka
Ma 69 lat. Jest kierownikiem Katedry Medycyny Sądowej Collegium Medicum w Bydgoszczy UMK w Toruniu. Najpierw był związany z Akademią Medyczną w Gdańsku, a od 1977 r. z Akademią Medyczną w Bydgoszczy. W swoim dorobku ma około 150 publikacji naukowych. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Medycyny Sądowej i Kryminologii oraz konsultantem wojewódzkim w dziedzinie medycyny sądowej.
Hobby: stolarstwo, odnawianie starych mebli.