Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak sfotografować cały naród?

Redakcja
Jak wiadomo, mentalność niestety znacznie trudniej zmienić niż samochód.

Bo żeby ze starej wołgi przesiąść się do ładniutkiego land rovera, trzeba tylko trochę pieniędzy. Ale charakter, zasady moralne i sposób poruszania się w świecie zostają te same. I uwierają, aż boli, szczególnie innych. Bo mówiąc szczerze samemu z rzadka dostrzega się problem.

”Fotograf” Waldemara Krzystka to jedno z większych zaskoczeń w ostatnim czasie. Bo wbrew temu, co pieją magicy od promocji, to nie tyle mocny thriller, co ciekawy moralitet, wpisany w strukturę mocnego, wciągającego kryminału. A jeśli jeszcze dodamy do tego świetną aktorską ekipę, to mamy kawał kina.
Krzystek zafundował nam opowieść o rosyjskiej duszy, a i trochę polskiej przy okazji też. Opowieść gorzką, bo oglądamy, jak na ludzi wpływa świat moralnej szarości, relatywizmu, gdzie nic nie jest tak do końca tak-tak, nie -nie. Świat strachu przed silniejszymi, zatruty kłamstwem, orwellowskim dwójmyśleniem i przemocą. Świat, który tak naprawdę wymaga mimikry, żeby przetrwać. A przede wszystkim świat, który w tak niewielkim stopniu się zmienił w ciągu ostatnich dekad. Tyle że te stare wołgi zamieniły się w land rovery. No a my? Rosjanie ze swoim stylem wkroczyli przecież też, jako „eksporterzy”, do nas.

„Fotograf” startuje we współczesnej Moskwie. Do ekipy śledczej, od lat ścigającej seryjnego zabójcę, dołącza dziewczyna, z trudem akceptująca postsowiecki porządek. Trop prowadzi w przeszłość, do jednostki radzieckiej w Legnicy. Tam nasz „seryjny” dorastał, tam stał się katem i ofiarą jednocześnie, wychowywany ze świadomością, że w radzieckim świecie jest „wybrakowańcem”. Pani śledcza oczywiście zaczyna odczuwać z geniuszem zbrodni specyficzną więź. Wiem, wiem, zaraz ktoś zakrzyknie, że to relacja jak z „Milczenia owiec” - ale tu ten motyw wykorzystany jest naprawdę zgrabnie. Nie tylko na płaszczyźnie psycho, ale i socjo.

„Fotograf” poza warstwą kryminalną i społeczną, to też mocne, sugestywne sceny. Jak ta, kiedy radziecki dezerter zabija się na oczach Polaków, by ktoś go zapamiętał. I jak dawni „wariaci”, którym nie podobał się ZSRR, zamknięci wtedy w psychuszkach na „schizofrenię bezobjawową”. Zamknięci do dziś, bo nikt o nich nie chce pamiętać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!