https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak nie tańczysz, to idź spać

Weekend? Miasto tańczy i śpiewa. W piątkowy wieczór huczy na „Barce”, trzęsie się w posadach „Kubryk”, wiruje „Kredens”. Różowy półnegliż, migają złote szpilki klubowej Bydgoszczy.

Weekend? Miasto tańczy i śpiewa. W piątkowy wieczór huczy na „Barce”, trzęsie się w posadach „Kubryk”, wiruje „Kredens”. Różowy półnegliż, migają złote szpilki klubowej Bydgoszczy.

<!** Image 3 align=right alt="Image 125967" sub="„Euphoria” przy ul. Gdańskiej 15 - klub w zeszłym roku wybrany przez czytelników Expressu jako najlepszy Fot. Tadeusz Pawłowski">Z niewielkim budżetem w kieszeni startujemy w „Kredensie”. Gdzie będzie meta „expressowego” rajdu po lokalach rozrywkowych? O godzinie 20 jeszcze nie wiemy, dokąd później zaprowadzą nas nogi. „Miejscowi” wyglądają, jakby siedzieli tu, co najmniej od tygodnia. - „Kredens” jest najlepszy - to rekomendacja zalegających w ogródku chłopaczków. - Nie ma sensu dalej szukać - przekonują podchmieleni młodzieńcy. Czyżby?

Rączki przy sobie

W środku zabawa na całego, ludzi pełno, gorąco, jest klimat. Kelnerki uwijają się butelkami wódki. - Dla pań jedna, czy dwie? - pytają, choć nie zamawiałyśmy ani jednej. Zostajemy przy piwie, którym przy jednym stoliku właśnie ktoś się oblał. - Ale fajtłapa - obmierza mokrego kolesia różowa landrynka. Na forach ostrzegają przed ocierającymi się w tańcu facetami - Czasem mam ochotę natrętnym kolegom powiedzieć „stój, bo strzelam i łapki przy sobie” - ostrzega drapieżna Pohyena. Rzeczywiście. Spocone rączki tańczących panów w Kredensie nie próżnują.

W „Eljazzie” przy mikrofonie produkuje się „Zwierzak”. Właśnie skończył z Freddie’m Mercury. „Too Much Love Will Kill You” wybrzmiało, czas zatem na przepłukanie gardła. Przyjemnie, jak to w „Eljazzie”. - Jak mnie zawodzą bydgoskie lokale, to wiem, że w „Eljazzie” chłamu nie będzie - zwierza się Paul, miłośnik jazzu i mocnego ciemnego piwa. - Trzyma poziom. Klasa.

<!** reklama>Do naszego stolika podchodzi starszy mężczyzna. Wwierca oczy w moją koleżankę, klasyczną blondynkę. Do ucha szepce, że uwielbia fotografie, a jako dowód wyciąga z teczki portfolio. Zdjęcia z lekka erotyczne. Zszokowane nie reagujemy, gdy w ręce wciska nam adres swojego atelier...

Na parkiecie pełno oryginałów. Jeden cały czas skacze, oczy ma wbite w dal. Stale na nas wpada, zdaje się nie zauważać ludzi. Uciekamy na zewnątrz. Wielkim kołem mijamy „Savoy”, pod którym buzuje testosteron.

„Mózg” nie taki jak kiedyś

Pod „Euphorią” kłębi się tłumek. Małe torebeczki, spodnie rybaczki i wysokie obcasy. Wyżej mocny makijaż, jeszcze wyżej balejaż. Przy uchu komórka. Są też nażelowane męskie głowy, jasne T-shirty, dżinsy. Ktoś przeklął, obok wzywają taksówkę. „Nażelowani” chcą dostać się do „Vanili”, ale niekoniecznie „z wypastowanego buta”... Vis-á-vis „Mózg”. Otwarty do ostatniego klienta. Kiedyś kultowy, dziś, jak mówią klubowi wyjadacze, przystanek dla nowobogackiej młodzieży, która lansuje się w przybytku sztuki przez duże „S”. Starym, „mózgowym” wygom takie towarzystwo nie w smak, podobnie, jak nalot smutnych spod znaku subkultury emo. Są też inne głosy. - Nie ma to, jak walnąć się na kanapie nad ranem ze szklaneczką piwa, wódki, czegokolwiek. Odczucie to bezcenne - nie sposób odmówić racji Krzysztofowi, dla którego „Mózg”, to drugi dom. Przed wejściem kręci się kolorowy tłum. Kilkoro naśladowców rastamańskiej mody: dredy i berety. Nic to, że jest dwadzieścia kilka stopni. Nieopodal dwie hipiski palą papierosy, wydziera się grupka odziana w stylu hip - hop, jakaś skóra i glany. Trwa koncert. - Kilka miejsc jeszcze mamy! - bramkarz przekrzykuje muzykę. - Przy barze komplet, kanapy zajęte, ale można sobie poskakać... Marcin przedstawia się jako trębacz, choć ust trębacza nie ma za nic w świecie. Na ręce pisze mi numer swojego Gadu-Gadu. Twierdzi, że gra na koncertach, że zaprasza... Lubi też tańczyć...

My po ostrych tańcach w „Kredensie” mamy już dość. Wybiła pierwsza. Kiszki marsza grają. Przydałby się kubek kawy. A nogi? Chodzenie na wysokich obcasach to swego rodzaju wyzwanie, dlatego tuż za Empikiem przy Gdańskiej zdejmujemy buty. Na boso jest znacznie lepiej. Wojciechu Cejrowski, masz rację. Zabłąkani przechodnie rzucają podejrzliwe spojrzenie na nasze krótkie kiecki i bose, lekko brudne już stopy.

Gdańska to główna ulica miasta. Powinna tętnić życiem, a dogorywa. W IQ śpią od trzech godzin. Słodka Zetka też zamknięta na cztery spusty. Nawet poczciwy McDonald’s powiedział dobranoc o północy. Na drzwiach IQ informacja. Restauracja ma swoją „odnogę” tuż za Rywalem. Odnoga zamknięta jest na głucho. Wracać na Mostową? Nie po to uciekałyśmy od gwaru Starego Rynku. Zresztą jedna z tamtejszych kafejek nie popisała się. Na dwie zmęczone nocną wędrówką osoby kelner nawet nie rzucił okiem. Pędził gdzieś z miotłą, a kelnerki obliczały właśnie kasę. W tamtejszej toalecie ręce opadają. Papier toaletowy „zszedł”, ręczniki też. Mydło w płynie gdzieś wyparowało, a maszyna do suszenia rąk nie chce dmuchać...

Została sałatka

Wcześniejsza próba skoku na pizzę okazała się niewypałem. Okoliczna gustowna pizzeria ponoć już wygasiła swoje piece i zaproponowała jedynie sałatkę...

W ferworze bosego szaleństwa zapomniałyśmy o pizzy niedaleko Starego Rynku. Jest też niezawodna „Roma” przy Śniadeckich. Jeść tam można do 2 nad ranem, w niedzielę do 1. Smakuje świetnie, cena też jest do przełknięcia. Pod lokalem często stoi rząd taksówek. To swego rodzaju rekomendacja, bo nie ma nic smutniejszego niż pusta restauracja. Całowanie klamek też nie jest przyjemne. Nasz wypad zakończyła pyszna kawa, niestety, na stacji benzynowej, bez butów na nogach, ale za to w samochodzie. I jeszcze refleksja. To restauratorzy kształtują, wychowują swoich klientów. Jeśli, nie daj Boże, wysyłają ich do łóżek o 22, to wypada powiedzieć tylko jedno: żal.

 


 

Fakt

W zeszłorocznym plebiscycie „Expressu” na najlepszy bydgoski klub, najwięcej, bo aż 258 głosów, nasi Czytelnicy oddali na klub przy ulicy Gdańskiej 15. Zwycięzcą i jednocześnie zdobywcą tytułu Najlepszego Klubu w Bydgoszczy została „Euphoria”. Typujący zaproponowali jednak aż 25 kandydatur do tytułu lokalu „naj”. Na drugim miejscu uplasowała się „Barka”, która długo była na prowadzeniu w naszym rankingu i uzyskała aż 132 głosy. Trzecie miejsce głosujący przyznali „Kuźni” (95 kuponów). Doceniono także takie lokale jak: „Kubryk”, „Cegielnia”, „Vanila Club”, „Kredens”, „Mózg”, „Baśka”, „Green Pub”, „Eljazz”, „Pod Pegazem”, „Pub Grota”, „Savoy”, „Vega Club”, „Estrada”, „VIP Club”,„Medyk”, „BCSK Yakiza”, „Deja Vu”, „Trip”, „Pub Zamek”, „La Salsa” i „Gwiazda”.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski