Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak nie ma Marka, to kochajmy Arka [KOMENTARZ]

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Różnie się to układa. Jedni mozolnie kleją karierę, w końcu zostając świątkami w swojej branży, inni błyskają, momentalnie wdrapują się na szczyt, a potem rozczarowują latami albo podejmują tak dziwaczne decyzje zawodowe, że tylko siąść i płakać.

<!** Image 1 align=left alt="Image 209451" >Różnie się to układa. Jedni mozolnie kleją karierę, w końcu zostając świątkami w swojej branży, inni błyskają, momentalnie wdrapują się na szczyt, a potem rozczarowują latami albo podejmują tak dziwaczne decyzje zawodowe, że tylko siąść i płakać.

Bo żeby zostać aktorem wybitnym, to trzeba mieć nie tylko talent, ale i tęgi łeb do trafnych wyborów.

No i w moim całkiem prywatnym rankingu polskich aktorów zaszły ostatnio spore zmiany, i to w kategorii najciekawszej. Bo mamy w tym zawodzie na samej górze ikony, w rodzaju Jana Englerta czy Daniela Olbrychskiego, a niegdyś też Marka Kondrata, który, niestety, dziś gra nieustannie rolę faceta z banku. Na samym dole są z kolei telenowelowi, półamatorscy błyskacze, ładni i kiepscy okrutnie. <!** reklama>

Mamy też kategorię „nadzieja wszechpolska”, z Gierszałem i Kościukiewiczem, ale mamy również kategorię specjalną - tych aktorów, dla których można w ciemno wybrać się do kina, bo na pewno zapiejemy z zachwytu. No bo co z tego, że Adamczyk, Kot czy Karolak byli parę razy fajni? Ale parę razy nie byli. A trudno powiedzieć, kiedy Marcin Dorociński, Marian Dziędziel czy Robert Więckiewicz wybrali źle. Bo nie wybrali. 

I niestety z tej ekskluzywnej gromadki na dobre wypadł Borys Szyc, którego kariera to jakiś diabelski młyn. A to gra w „Wojnie polsko-ruskiej”, „Enenie” i „Krecie”, pokazując siłę, a to wygłupia się w paru knotach, których tytułów nie wolno wymawiać, żeby się nie utrwaliły.

A kto wskoczył na wolne miejsce? Arkadiusz Jakubik. Tak, tak, ten śmieszny facet, który kiedyś błaznował w jakimś teleogłupiaczu. Ale proszę zobaczyć, co zrobił w ostatnich latach, choćby w „Domu złym”, „Jestem Bogiem”, czy „Drogówce”. Dzisiaj na Jakubika się czeka z utęsknieniem. Bo może wszystko. W „Drogówce” był przecież macho-amantem we włoskim stylu. I to takim, że bardziej nie można.

A poza tym, to ciekawy facet, właśnie rusza w trasę ze swoim zespołem Dr Misio, po wydaniu płyty „Młodzi”. Płyty ciekawej tekstowo, momentami wręcz przejmującej - bo to zdecydowanie nie wygłup. Muzycznie też trzymającej poziom, choć chwilami przydałoby się więcej rockowego konkretu. Ale na szczęście nie mamy się chyba co bać, że Jakubik odpłynie nam w muzykę. Nie sądzę, żeby Polska była gotowa na taką muzykę i takie teksty dua Świetlicki - Varga... Ale jak pan Arek zacznie malować, to też pobiegnę na jego wystawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!