https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak najdalej od socjalnego getta

Małgorzata Oberlan
- Wysłać ich wszystkich w kosmos! - życzą sobie sąsiedzi lokatorów mieszkań socjalnych. Urzędnicy po cichu solidaryzują się z nimi w bólu, głośno narzekają: gdzie mamy te domy dla „socjalnych” stawiać?

- Wysłać ich wszystkich w kosmos! - życzą sobie sąsiedzi lokatorów mieszkań socjalnych. Urzędnicy po cichu solidaryzują się z nimi w bólu, głośno narzekają: gdzie mamy te domy dla „socjalnych” stawiać?

<!** Image 2 align=right alt="Image 79836" sub="Z osiedla socjalnego przy ul. Przemysłowej w Bydgoszczy nadzieja wyprowadziła się już dawno. Ci, którzy mieszkają tu od kilkunastu lat, mówią, że nigdy jej w getcie nie było. - Psy
w schronisku mają lepiej niż my - mówią i dodają, że najbardziej żal dzieci. / Fot. Piotr Schutta">- Wszędzie jest źle, każda lokalizacja jest dziś oprotestowywana - mówi Jerzy Walkowiak, kierownik referatu polityki mieszkaniowej w bydgoskim magistracie. Po tym, jak nowe bloki socjalne zostały zdewastowane na Kapuściskach w ciągu zaledwie trzech miesięcy, w Bydgoszczy postanowiono, że to już koniec z nowym socjalem. Będą nowe mieszkania komunalne, dla tych, których stać na wyższy czynsz. A dla „socjalu” to, co gmina pozyska i 16 kontenerów. Lokalizację wybrano na Siernieczku, czyli na bydgoskim końcu świata.

- Dalej naprawdę już nic nie ma, tylko las. Jeśli tam nie mogę budować, to gdzie?! - pyta Walkowiak. Wiele wskazuje na to, że mieszkań nie zbuduje, bo 300 mieszkańców Siernieczka podpisało się pod protestem, który złożyło na ręce prezydenta. „Nie chcemy na naszym osiedlu ludzi z marginesu społecznego” - powiedziała jasno pani Czesława do mikrofonu radiowca. Takich protestów w Kujawsko-Pomorskiem jest coraz więcej.

Dewastacje i kradzieże

<!** reklama>Gmina lokal dać musi. Wiedzą o tym doskonale „socjalni” i dopominają się o swoje. Mieszkanie należy się temu z sądowym wyrokiem eksmisyjnym w ręce i temu z niskimi dochodami, i temu z nieszczęściami życiowymi (niepełnosprawność, chore dziecko). Jeśli gmina terminowo nie zapewni lokum temu, kto eksmitowany ma być z prywatnego czy spółdzielczego budynku, musi płacić odszkodowanie. W całym kraju gminy kombinują, jak mogą, bo kolejki oczekujących kilkakrotnie przewyższają liczbę lokali. We Włocławku na przykład są 154 mieszkania socjalne, a czekających (w pełni uprawnionych) - 700. Podobne proporcje występują w Bydgoszczy i Toruniu. W ostatnich latach, korzystając z 30-procentowej dotacji państwa, zaczęły stawiać nowe budynki. Wszędzie, głośniej lub ciszej, stwierdzono, że ta akcja socjalna nie wyszła dobrze. Po pierwsze, z powodu błyskawicznych dewastacji.

<!** Image 3 align=left alt="Image 79836" sub="Toruń, ulica Olsztyńska.
Z jednej strony budynki socjalne, z drugiej - bloki wspólnoty mieszkaniowej. - Odgradzanie się nie jest dobre - mówią sąsiedzi lokatorów
z „socjalnego”, ale innego wyjścia nie widzą. Bronią się przed dewastacjami
i nieproszonymi gośćmi.">- Ukraść potrafią wszystko - narzeka na lokatorów Ewa Kostkowska, kierująca spółką „Zarządca” we Włocławku, administrującą tutejszymi mieszkaniami socjalnymi. - Z nowych budynków przy ul. Ptasiej non stop znikają drzwi od klatek schodowych. W odremontowanym hotelu dla pielęgniarek przy Wienieckiej w ciągu miesiąca ubyło 15 baterii (łazienki są wspólne dla kilku rodzin - przyp. red.) To są grube tysiące złotych dodatkowych kosztów gminy. A ulica Zakręt? No, to już jest zupełnie inny świat...

Przy Zakręcie miasto postanowiło postawić nowy budynek z 66 lokalami socjalnymi. Przetarg wygrała firma Przem-bud. Żyjącym w „Czeczenii”, bo tak nazywa się tę część Włocławka, budowa zdecydowanie się nie spodobała. Zaczęły się regularne ataki na budowlańców i pracowników ochrony, niszczenie ich samochodów, rzucanie kamieniami. Ba, stawiany blok był jednocześnie rozbierany. Znikały np. ścianki działowe. Pod koniec lutego firma oszacowała, że straty z tego tytułu wyniosły 20 tys. zł.

Łączny koszt budowy bloku na Zakręcie to prawie 6 mln zł. 1,2 mln zł miasto dostało z Banku Gospodarstwa Krajowego.

Niechciany sąsiad

Innym powodem fiaska akcji socjalnej w regionie jest, jak mówią urzędnicy, reakcja społeczna. Oburzenie mieszkańców wywołują nie tyle same akty wandalizmu czy agresji w dzielnicach wstydu, co sąsiedztwo nowych mieszkań socjalnych. Dopóki ludzie patologię mijali przejazdem lub czytali o niej w prasie, problem nie dotykał ich osobiście. Gdy jednak podeszła pod ich domostwa - zabolała. Tak jak na toruńskim osiedlu Bielawy-Grębocin, gdzie miasto ulokowało największe socjalne skupisko. W czterech nowych blokach powstało 127 lokali socjalnych i 77 komunalnych. Pierwsze klucze, z niekłamaną satysfakcją, włodarze miasta oddawali 2 lata temu. Od tego czasu socjalnym systematycznie przybywa sąsiadów, zdecydowanie zamożniejszych. - Nie po to płaciliśmy 3 tys. za metr kw., żeby wylądować w takim towarzystwie - usłyszeć było można od jednego z nich na spotkaniu z prezydentem miasta.

<!** Image 4 align=right alt="Image 79839" sub="Od prawie dwóch lat dzieci z bloków socjalnych przy Olsztyńskiej czekają na obiecany plac zabaw i boisko">Czary goryczy nie przelał jeden konkretny, wybitnie bulwersujący wyczyn autorstwa socjalnych lokatorów, ale wizja stu następnych rodzin, którym przy Olsztyńskiej gmina wybudować miałaby mieszkania. Na to zgody nie ma - zapowiedziały wspólnoty mieszkaniowe i złożyły pisemny protest. Niejako przy okazji wypłynęły problemy Olsztyńskiej: dewastacje mienia komunalnego i wspólnot, chuligaństwo, brak dostatecznego zaangażowania służb mundurowych i socjalnych. Sasiedzi już zaczęli się odgradzać od socjalnych płotami, bramami i domofonami. Na tym jednak nie skończą: zbierają pieniądze na kolejne płoty. - Wiemy, że to niedobre ze społecznego punktu widzenia, ale jesteśmy do tego zmuszeni, bo miasto o nasze bezpieczeństwo nie dba - odważył się powiedzieć Edward Siemiński, reprezentujący wspólnoty mieszkaniowe.

Najłatwiej oddać klucze

Trudno się z powyższą opinią nie zgodzić. Punkt przyjęć dzielnicowego powstał w tej peryferyjnej dzielnicy przed rokiem z inicjatywy „wspólnotowców” i po części na ich koszt. To oni użyczyli policji lokalu, wyposażyli go w meble i komputer. Funkcjonariusz dyżurować miał tu dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Tak się jednak dziwnie składa (na co narzekają i sami socjalni), że bardzo trudno go zastać. Niełatwo też spotkać patrol municypalnych. Do dziś miasto nie wybudowało obiecanego placu zabaw i boiska, więc znudzone dzieci bawią się na urwisku albo grają w piłkę na ulicy, strzelając gole w szklane drzwi klatek. Z placów zabaw wspólnotowych najczęściej są przeganiane.

Funkcjonuje, co prawda, specjalny projekt Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, którego głównym celem jest aktywizacja rodzin socjalnych i integracja z sąsiadami, ale jego efekty są średnie. W świetlicy czeka codziennie na dzieci kilku młodych ludzi, tzw. animatorów osiedlowych: - Niestety, na walkę z ciężką patologią, której tu nie brakuje, nie jesteśmy przygotowani - mówią wprost. Starają się skupić na „lepszej cząstce” socjalnej społeczności, która także cierpi.

<!** Image 5 align=left alt="Image 79839" sub="„Wynocha stąd!” - słyszą dzieciaki od sąsiadów zza płotu. Do zabawy pozostają więc klatki schodowe lub śmietniki. / Fot. Łukasz Trzeszczkowski">Profesora Ryszarda Borowicza, socjologa UMK, taka sytuacja nie dziwi. - To są efekty tworzenia socjalnych gett - mówi. - Najłatwiej tanio wybudować miniosiedle, w błyskach fleszy oddać klucze i mówić o „polityce społecznej miasta”. Tymczasem w takiej grupie problemy się nie dodają, tylko mnożą. Grupa się stabilizuje i wzmacnia, krzepnąc w dotychczasowym stylu życia. Porządna mniejszość, która chce coś ze sobą pozytywnego zrobić, wykorzystać rzucaną wędkę, przez resztę ściągana jest skutecznie w dół. Każdy znający temat wie, że dążyć należy do rozpraszania, a nie kumulowania budownictwa socjalnego. W Polsce, niestety, na razie ćwiczymy model getta.

Co dalej?

Rajcy Włocławka nieraz już burzliwie spierali się o lokalizację mieszkań socjalnych. Lokować je jak najdalej na peryferiach czy wtapiać w miejską tkankę? Budować nowe? Strach, skoro ludzie rozkradają jeszcze nieskończone bloki. Może zatem postawić na tanie domki-baraki? Oficjalny plan, na papierze to uchwała Rady Miasta z czerwca ub.r.: - Mówi ona o rezygnacji z pełnostandardowego budownictwa socjalnego na rzecz tego o obniżonym standardzie oraz planuje, jeśli będą pieniądze, powiększać bazę o 200 lokali rocznie - informuje Ewa Kaźmierczak z włocławskiego wydziału gospodarki lokalowej. Od razu jednak przyznaje, że plany są optymistyczne.

W Bydgoszczy nowych budynków socjalnych budować już się nie planuje. Decydenci pomni doświadczeń z Przemysłowej (dwa baraki oddane w 2001 roku wyglądają jak postawione wiek wcześniej) i Kapuścisk, nie chcą dalej tak inwestować pieniędzy. Gmina będzie budować, ale mieszkania komunalne - dla tych bydgoszczan, których stać na wyższy czynsz. Na socjalne chce kwalifikować opuszczane przez nich lokale. - A wspomniane 16 kontenerów socjalnych ma mieć bardziej charakter prewencyjny, niż rozwiązywać problem liczby lokali socjalnych. Chodzi o to, aby niepłacący czynszu widzieli, gdzie mogą trafić - mówi Jerzy Walkowiak.

W Toruniu prezydent miasta zapewnił mieszkańców ulicy Olsztyńskiej, że planowana setka mieszkań nie będzie socjalna, lecz komunalna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski