Dziś o 11.00 Miejski Zarząd Dróg w Toruniu miał ogłosić wyniki przetargu na projekt nowej przeprawy mostowej przez Wisłę. Nie ogłosi.
Protesty firm z całej Polski, również z Bydgoszczy, zniweczyły te plany. Oferenci domagają się unieważnienia przetargu i zmian warunków, zapisanych w specyfikacji. Twierdzą, że eliminują one z gry polskie firmy i naszych projektantów. Pojawiają się sugestie, że napisano je... pod konkretną firmę.
- MZD wymaga - mówią oferenci - żeby składający ofertę zatrudniał na stanowiskach głównego projektanta, architekta oraz osoby sprawdzającej wyłącznie takich fachowców, którzy realizowali już projekt mostu o rozpiętości przęsła minimum150 metrów. W Polsce zbudowano zaledwie kilka mostów o takich parametrach i projektowali je obcokrajowcy. Są polscy projektanci, którzy realizowali podobne obiekty w zachodniej Europie, ale oni z kolei nie mogą się wykazać wymaganym przez MZD stażem. Z ich usług skorzystano dopiero po wejściu Polski do UE, czyli po 1 maja 2004 r.
To niejedyne zastrzeżenia do organizatorów przetargu. Zarzuca się im, że naruszyli ustawę o zamówieniach publicznych, nie zawiadamiając niezwłocznie wszystkich uczestników przetargu o protestach oraz zmodyfikowanie specyfikacji pod dyktando jednej z firm. Jeden z protestujących podważa sens zaproponowanej przez MZD łukowej konstrukcji mostu, przywołując niechlubny przykład mostu Kotlarskiego w Krakowie, gdzie zużycie stali na budowę takiego przęsła podwoiło koszty inwestycji. Inni spekulują, że ekonomika i tak zmusi MZD do zmiany koncepcji: na krótsze przęsła z podporami w nurcie rzeki.
- Nie buduję kładki, tylko wielki most, który będzie wizytówką Torunia - kwituje protesty dyrektor MZD, Andrzej Glonek. - Musi pasować do tych, które stoją na Wiśle, a brak podpór wymuszają europejskie normy. Jest 20 innych firm, które o nic nie pytają, niczego nie oprotestowują tylko przygotowują oferty. Otworzymy je w poniedziałek w południe. A lokalne biura projektowe, zatrudniające 2-3 osoby, chętnie zatrudnimy do mniejszych zadań.
- To nie jest zadanie ponad możliwości naszych inżynierów - oceniają bydgoscy specjaliści, wskazując na fachowców z wydziału budownictwa ATR oraz ze Stowarzyszenia Inżynierów i Techników przy NOT.
Czy ich protest coś zmieni? Do tematu wrócimy.