Jadwiga nie dla każdego

Inowrocławskie wody miały być wizytówką i służyć promocji miasta. Woda lecznicza Jadwiga jest praktycznie niedostępna poza pijalnią, o drugą Inowrocławiankę też nie ma co pytać w osiedlowym sklepie czy markecie.<!** Image 2 align=none alt="Image 219731" sub="Prezydent Ryszard Brejza zapewniał, że wody staną się marką Inowrocławia i uzdrowiska. Na razie jednak trudno poza ratuszem czy pijalnią napić się Inowrocławianki. / Fot.: Renata Napierkowska">

Podczas otwarcia pijalni wód oraz na konferencji prasowej w ratuszu prezydent Ryszard Brejza zapewniał, że wody, jakie wydobywane są z inowrocławskiego źródła, staną się symbolem uzdrowiska i miasta. Poza pijalnią wód i pojedynczymi punktami w Solankach trudno jednak zdobyć butelkę mineralnej Inowrocławianki, a słynąca z walorów leczniczych Jadwiga dostępna jest tylko w jednym miejscu.

- Oglądałam w telewizji relację z otwarcia pijalni i pamiętam, jak zapewniano wówczas, że te wody staną się marką i znakiem rozpoznawczym miasta. W sklepie koło mnie nie można jednak kupić żadnej z nich, podobnie jak w pobliskich marketach. Zaraz na początku, gdy zaczęto wydobywać wodę z inowrocławskiego źródła, pamiętam, że kupiłam kilka butelek Inowrocławianki w sklepie benedyktynów. Teraz jednak i tam jej już nie ma - mówi nasza Czytelniczka z osiedla Nowe.

Wielu inowrocławian w ogóle nie wie, że miasto ma własne źródło, z którego czerpie wodę leczniczą i mineralną. - Nie widziałam żadnej wody o nazwie Inowrocławianka czy Jadwiga w sklepach. Zwykle kupuję Żywca, bo pochodzi ze źródła, które bierze swój początek w górach i podobno ma dużo dobroczynnych mikroelementów. Gdyby była dostępna Inowrocławianka czy Jadwiga, to pewnie bym się skusiła, ale nie mam czasu biegać po Solankach w poszukiwaniu butelki jakieś wody - twierdzi kolejna mieszkanka miasta.

O Inowrocławiankę i Jadwigę na próżno pytają też kuracjusze przebywający w inowrocławskich sanatoriach. - Sprowadzam wody z całej Polski, bo kuracjusze mają różne gusta i upodobania. Jadwigi jednak u nas kupić nie mogę. Jestem lokalnym patriotą i chętnie bym miał u siebie wody z naszego źródła, by w ten sposób promować miasto. Staram się w ogóle wspierać lokalnych przedsiębiorców, więc kupuję kujawskie warzywa, nabiał z Cuiavii, chleby z rodzimych piekarni, wody jednak poza Inowrocławianką kupić nie mogę, bo „wodociągi” nie chcą mi jej sprzedać - narzeka prezes Uzdrowiska Solanki, Tadeusz Chęsy.

Podobnie jest w pozostałych sanatoriach. - Dwa miesiące temu złożyłem „wodociągom” propozycję współpracy i nie mam żadnej odpowiedzi. Wciąż oczekuję na propozycję umowy, ale nie wiem, czy się w końcu doczekam - ubolewa prezes sanatorium Przy Tężni Adam Skowroński.

- Ktoś chyba w tym mieście powinien nauczyć się ekonomii. Z tego, co czytałem sam odwiert do źródła kosztował 2 miliony złotych, a wody w mieście nie ma, chociaż powinna być dostępna w każdym kiosku, na każdym rogu ulicy - przekonuje jeden z miejscowych przedsiębiorców.

Dyrektor techniczny w Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji Marian Dombek zapewnia, że prowadzone są rozmowy na temat dystrybucji wody z sieciami Tesco i Polomarket. - Cena hurtowa wody jest przystępna, prowadzimy pertraktacje, dlaczego jednak zainteresowanie handlowców jest nikłe, to pytanie nie do mnie - odpowiada dyrektor Dombek.

- Inowrocławiankę każdy może kupić u źródła na Miechowickiej. Z Jadwigą jest taki problem, że do końca roku będzie dostępna tylko w pijalni - informuje krótko prezes „wodociągów” Stanisław Kowalewski. <!** reklama>

Dlaczego jednak woda jest reglamentowana i można ją nabyć tylko w jednym miejscu, na to pytanie nie udało nam się uzyskać odpowiedzi.