Korespondencja własna z Zhangjiakou
Na pierwszych punktach pomiarowych nasza biegaczka potrafiła plasować się w drugiej dziesiątce, a jej nazwisko w tabeli wyników widniało przy nazwiskach znacznie bardziej doświadczonych rywalek. Na półmetku było już gorzej, a na mecie skończyło się na dwudziestym dziewiątym czasie.
- Dobrze zaczęłam pierwsze 5 km i nie było tak, że zaczęłam za szybko. Tempo było szybkie, biegło mi się dobrze. Później przyszedł jednak moment kryzysu i pokonała mnie końcówka trasy. Walczyłam z tym kryzysem, jak tylko mogłam, do samego końca, i choć może mój wynik to nie jest pierwsza dwudziestka, to jednak trzydziestka też jest dobra. Przed startem rozmawiałam z Justyną Kowalczyk, że to będzie ciężki bieg i rzeczywiście taki był. Myślę, że wypełniłam plan, o którym z nią rozmawiałam. Na pierwszych 5 km miałam jeszcze rezerwy, ale na kolejnych przyszedł wspomniany kryzys - powiedziała Marcisz.
Najlepsza polska biegaczka nastawia się obecnie na na sztafetę 4x5 km i bieg na 30 km stylem dowolnym. Wszystko wskazuje na to, że zabraknie jej w sztafecie sprinterskiej.
- Mam bardzo dużo startów, a przede mną są jeszcze mistrzostwa świata U-23. Z czegoś będzie więc trzeba zrezygnować, a w Pekinie są inne dziewczyny, które tyle nie startowały.
Bieg na 10 km stylem klasycznym wygrała Therese Johaug, która po znakomitym finiszu odrobiła wcześniejszą stratę do Kerttu Niskanen i wygrała z Finką o 0,4 sekundy. Trzecia była Krista Parmakoski.
