https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Instrument nie stroi

Jarosław Reszka
Polskiej piłki ligowej nie mogę oglądać z powodów czysto fizjologicznych. Po kwadransie transmisji zasypiam. Chętnie za to czytam o ekscesach na trybunach albo wokół stadionów, nawet na poziomie drugiej, czyli trzeciej ligi - i to nie dla zaspokojenia sadystycznych upodobań. Znajduję tam świetny materiał socjologiczny. Jak po środowym meczu Zawiszy z Miedzią Legnica.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Polskiej piłki ligowej nie mogę oglądać z powodów czysto fizjologicznych. Po kwadransie transmisji zasypiam. Chętnie za to czytam o ekscesach na trybunach albo wokół stadionów, nawet na poziomie drugiej, czyli trzeciej ligi - i to nie dla zaspokojenia sadystycznych upodobań. Znajduję tam świetny materiał socjologiczny. Jak po środowym meczu Zawiszy z Miedzią Legnica.

Mecz wielkiej dramaturgii nie miał, stanęło na 5:0, zaś po przerwie właściwie już na boisku było pozamiatane. Co innego na trybunach. Tam akurat pozamiatane było do przerwy. A to dlatego, że gwardyjskie oddziały Zawiszafans pierwsze 45 minut spędziły przed bramą wejściową na stadion. Bynajmniej nie z tego powodu, że ochrona nie chciała ich przez bramki przepuścić. I raczej nie z powodu braku dyszki na bilet. Oddebrałem to jako formę protestu i zarazem kary dla niekochanych przez nich władz klubu: domagamy się zmiany prezesa, więc pieniędzmi za bilet nie będziemy go tuczyli. Sens w tym jest - także głębszy: tracimy widowisko, lecz nie tracimy honoru. Na zdjęciu obok widzimy właśnie półgołych, lecz honorowych Zawiszafans pod płotem. Od tego stania płot nie ucierpiał. Mogły jedynie zwiędnąć uszy nieopatrznych przechodniów. Po przerwie ochrona rezygnuje ze sprawdzania biletów i opuszcza rubież przy bramie. Gwardia wchodzi i rozpoczyna osobną, własną imprezę na trybunach. Do ostatniego gwizdka trwa festiwal piosenki tyleż sprośnej, co nienawistnej.

<!** reklama>Bydgoscy dziennikarze sportowi podsumowują występ kibiców kilkoma linijkami tekstu na końcu sprawozdania z meczu. W końcu nic nowego. Jedynie wyrywny żurnalista „Gazety Pomorskiej” pisze na ten temat dosadny komentarz. Zaglądam później na kibicowską stronę w Internecie, by sprawdzić reakcję. Jest, a jakże. Dłuższa nawet niż komentarz w „Pomorskiej”, lecz... znacznie od niego łagodniejsza. Ktoś, kto to napisał, nie jest półgłówkiem. Myśli logicznie, szuka rzeczowych argumentów, poprawnie buduje zdania. I skoro dostępuje zaszczytu odpowiadania w imieniu Zawiszafans w ich głównym organie medialnym, musi być jednym z liderów tej grupy. Jest to zresztą zrozumiałe. Dużymi zespołami, nawet w świecie przestępczym, nie rządzą tępe osiłki, chociaż to one najbardziej rzucają się w oczy.

Wniosek: Zawiszafans to nie jest przypadkowa zbieranina prymitywnych chuliganów i kto wykopuje przeciw nim topór wojenny, musi się liczyć z ciężką przeprawą. Doświadczył już tego prezydent Konstanty Dombrowicz i doświadczyła policja. Źle przygotowane dowody przez tą ostatnią zakończyły się kompromitacją na sali sądowej. Pokazały, że wulgarnych i obraźliwych przyśpiewek na trybunach oraz podobnych napisów na transparentach nie da się uciszyć i wymazać w ten sposób, że wyciąga się pierwszego lepszego klienta z tłumu na trybunach i ciągnie do radiowozu na spytki. Policja nie może jednak machnąć ręką na inwektywy, które chóralnie płyną w stadionową przestrzeń publiczną i skupić się wyłącznie na eskortowaniu chórzystów. Od 1 sierpnia ma zresztą dla nich specjalnie dostrojone instrumenty - nową ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych, która każe na stadionie zdjąć z głów kaptury i kominiarki, wymaga okazania nie tylko biletu, ale i dowodu tożsamości przy wejściu czy sankcjonuje tzw. zakaz stadionowy, pozwalający organizatorom meczu pozbyć się kłopotliwych widzów nawet na dwa lata. Instrumenty same jednak nie grają, a po kilku ligowych meczach w Bydgoszczy jakoś nie widać, by oddano je w ręce prawdziwych artystów. Powoli więc zaczynam oswajać się z myślą, że Zawiszafans są bardziej pomysłowi, sprytniejsi i lepiej zorganizowani niż nasza policja. I jest to jeszcze jeden powód, by w Bydgoszczy promować lekką atletykę.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski