Zabójstwo Krzysztofa Olewnika do dziś pozostaje niewyjaśnione. Komuś może zależeć na tym, aby prawda nigdy nie wyszła na jaw.
<!** Image 2 align=right alt="Image 126941" sub="Policja dopiero zbada, dlaczego z domu pani mecenas zniknęły laptopy Fot. Internet">Z domu mecenas Jolanty Turczynowicz-Kieryłło - obrońcy policjantów zamieszanych w sprawę porwania Krzysztofa Olewnika - zginęły laptopy i dokumenty. Najprawdopodobniej zostały ukradzione.
- Policja jest w trakcie czynności, które mają na celu wyjaśnienie w jakich okolicznościach doszło do zniknięcia tych przedmiotów - powiedział rzecznik stołecznej policji Marcin Szyndler.
Zdaniem pełnomocnika rodziny Olewników można znaleźć pewne podobieństwa między tą kradzieżą, a włamaniem do domu siostry zamordowanego - Danuty Olewnik.
Z mieszkania zniknęły tylko trzy komputery, dwa aparaty i teczki z dokumentami. Złodzieje nie zabrali innych cennych rzeczy. Dom nie został także splądrowany, jak to często bywa w przypadku włamań.
- Byliśmy w domu. Włamanie miało miejsce w nocy, byliśmy na górze w sypialniach. Włamano się do gabinetu, który jest bezpośrednio na poziomie terenu. Drzwi zostały wyważone. Nie ruszono niczego poza laptopami i dwoma segregatorami z dokumentami - powiedział TVN24 Andrzej Kieryłło, mąż mecenas Jolanty Turczynowicz-Kieryłło.
- Skradzione dwa segregatory z dokumentami nie dotyczyły sprawy Olewnika - powiedział.
<!** reklama>Choć do kradzieży doszło w nocy z piątku na sobotę, to zawiadomienie w tej sprawie policja otrzymała w sobotę w godzinach popołudniowych.
Kieryłło podkreślił, że choć na dwóch komputerach żony nie było najpewniej istotnych informacji, na jego prywatnym laptopie znajdowała się rozmowa z nadkomisarzem Remigiuszem M., który był szefem grupy prowadzącej sprawę Olewnika.
- To był niepublikowany wywiad, przygotowywany do publikacji, na którym znajdowały się informacje na pewno intrygujące - przyznał.
Mecenas Turczynowicz-Kieryłło jest obrońcą policjantów, którzy mieli być przesłuchiwani w związku ze sprawą zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Wszyscy trzej podejrzani funkcjonariusze - Maciej L., Henryk S. i Remigiusz M. odmówili jednak zeznań.
Przed komisją stanął tylko Marek Kozanecki, policjant z grupy dochodzeniowo-śledczej, który jest wolny od prokuratorskich zarzutów.(kam, tvn24)
Fakty. Pretensje do władz.
- Krzysztofa Olewnika uprowadzono w październiku 2001 r. Sprawcy więzili go przez wiele miesięcy, a ostatecznie zabili mimo otrzymanego okupu w wysokości 300 tys. euro. Rodzina Olewników ma pretensje do władz m.in. o to, że na początkowym etapie sprawy prowadzono ją niefrasobliwie, zajmowano się pobocznymi wątkami i forsowano wersję o tym, że Olewnik - mając problemy w biznesie i życiu osobistym - sfingował swoje porwanie.