https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mijają 23 lata od porwania Krzysztofa Olewnika. Tej sprawy nie wyjaśniono do dziś

Marcin Koziestański
Opracowanie:
Wideo
od 16 lat
Mijają 23 lata od porwania Krzysztofa Olewnika, syna bogatego przedsiębiorcy. To jedna z niewyjaśnionych do dziś spraw, która mrokiem okrywa kulisy przenikania się półświatka przestępczego z prowincjonalnymi układami, odsłania powolność działania ówczesnych organów ścigania i bezradność wymiaru sprawiedliwości. Ostateczny wyrok w tej sprawie do dziś nie zapadł.

W nocy z 26 na 27 października 2001 r. Krzysztof Olewnik - syn mazowieckiego przedsiębiorcy z branży mięsnej - został porwany z domu pod Drobinem. Porywacze wiele razy żądali od rodziny okupu za jego uwolnienie. Bliscy błagali policję i prokuraturę o rzetelną pracę i pomoc w uwolnieniu syna. Na próżno...

Niecałe dwa lata później porywaczom przekazano 300 tys. euro, ale Olewnik nie wrócił do domu. Później wyszło na jaw, że został zamordowany miesiąc po tym, jak przestępcy dostali okup. Ciało zakopano w lesie, odnaleziono je w 2006 r.

W 2003 r. bliscy Olewników dostali anonim. W nim opisano, że w porwaniu uczestniczyli Ireneusz P. (odpowiadający w nowym procesie) oraz Robert Pazik. W anonimie napisano, że Olewnik był więziony koło Nowego Dworu Mazowieckiego. Gdy Ireneusz P. został zatrzymany, przyznał się do udziału w porwaniu. Dziś twierdzi, że pilnował uprowadzonego i brał udział w podjęciu okupu.

Drugi proces toczy się od marca 2022 r.

Od marca 2022 r. przed Sądem Okręgowym w Płocku (Mazowieckie) toczy się drugi proces w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, w którym akt oskarżenia wobec pięciu osób, w tym Jacka K., bliskiego znajomego i wspólnika porwanego, sporządził oddział Prokuratury Krajowej w Krakowie.

Właśnie w tym procesie w charakterze świadka zeznawał Ireneusz P., skazany w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika w pierwszym postepowaniu sądowym.

Dlaczego zginął Krzysztof Olewnik?

"Wydaje mi się, że bał się Franiewski i Kościuk, że ich Olewnik rozpozna, po ruchach, po głosie. I dlatego zdecydowano, żeby zamordować Krzysztofa" - stwierdził Ireneusz P., odpowiadając na pytanie sądu, co było powodem zabójstwa uprowadzonego. Dopytywany, czy sam nie obawiał się rozpoznania, świadek odparł: "mnie nie widział, nie odzywałem się". Ireneusz P. dodał przy tym, że był zamaskowany i ubrany w długi płaszcz, gdy schodził do piwnicy domu na działce w Kałuszynie (Mazowieckie), gdzie Krzysztof Olewnik był więziony przez porywaczy. Później ustalono, że przy tego typu kontaktach porwany ma odwracać się do ściany i milczeć.

Wskazując na rozbieżności w tym, co Ireneusz P. mówił dawniej i zeznaje obecnie, sąd przywołał jego relacje z wcześniejszych postępowań, gdy oświadczył: "ja wiem, dlaczego Olewnik został zabity, ale tego nie powiem". "To była taka zagrywka z prokuratorem" - odpowiedział. Podkreślił, że nie zna innych powodów, dla których Krzysztof Olewnik został zabity.

Sąd, odnosząc się do innych rozbieżności w wyjaśnieniach i zeznaniach pytał też, czy Franiewski, szef grupy porywaczy, "miał układy" z grupami przestępczymi z Pruszkowa i Wołomina. "Franiewski miał znajomości w każdej grupie przestępczej" - oświadczył Ireneusz P. i dodał: "musiałem coś nie zrozumieć, kiedy powiedziałem ostatnio, że Franiewski nie miał układów w grupach przestępczych".

Porywacze sfingowali pobicie?

Podając jako przykład takich znajomości z grupami przestępczymi Ireneusz P. opisał zdarzenie, gdy Franiewski przebywał w zakładzie karnym i podpisał zgodę na program resocjalizacyjny, co wzburzyło pozostałych "grypsujących". Franiewski miał poczuć się zagrożony i z tego powodu "przyjechały wtedy samochody z Warszawy". "Z Wołomina, z Pruszkowa, z każdej grupy byli. Dużo takich przyjechało, co z nim siedzieli w latach osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych. Krzyczeli, że jak się mu coś stanie, to oni mają z tej strony rodziny i będą się ciągnąć flaki po ulicach" - relacjonował. Zeznał również przed sądem, że nie wie, czy Franiewski miał układy z policją, i nie wie, skąd Franiewski znał policyjny slang, którym czasem się posługiwał.

Ireneusz P. mówił też o pobiciu Krzysztofa Olewnika w czasie, gdy był on przetrzymywany w piwnicy domu na działce w Kałuszynie. Utrzymywał przy tym, że jedno pobicie miało być sfingowane, aby w ten sposób wywrzeć presję na rodzinie Olewników. Sąd nie dał wiary twierdzeniu, że pobicie zostało zainscenizowane.

Ireneusz P. stwierdził ostatecznie, że Krzysztofa Olewnika, po tym, jak próbował się uwolnić z łańcucha, którym był przykuty do ściany piwnicy w domu na działce w Kałuszynie, pobił Franiewski. "Nie wiem, czy to była rura, czy jakiś kij" - mówił. Przyznał, iż później Krzysztof Olewnik skarżył się, że bolą go żebra. Zaznaczył też, że widział pobicie w telewizorze, który znajdował się na piętrze domu i był połączony kablem z kamerą monitorującą piwnicę. O drugim pobiciu Ireneusz P. zeznał, że "miało być fikcyjne", a nagranie przeznaczone dla rodziny Olewników - jak relacjonował, Kościuk zszedł wtedy do piwnicy "i widać było, że wali w łańcuchy, ale słabo się nagrało i pewnie wtedy go uderzył".

W obecnym procesie przed Sądem Okręgowym w Płocku Ireneusz P. zeznaje jako świadek chroniony. Podobnie, jak w poprzednich dniach przesłuchania, także w środę, stawił się w specjalnej sali wyznaczonej na rozprawę poza głównym budynkiem sądu w asyście policji - ubrany był w sportowy podkoszulek, opięty na kamizelce kuloodpornej, w spodnie dresowe, miał też czarną kominiarkę i czarne okulary przeciwsłoneczne.

Toczą się dwa procesy

Pochodzący z Drobina Ireneusz P., ps. Bokser, Bokserek, w pierwszym procesie w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, który toczył się w latach 2007-2008, został skazany przez Sąd Okręgowy w Płocku na karę łączną 14 lat pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po odbyciu kary 12 lat. Na ławie oskarżonych zasiedli wówczas także Robert Pazik - również z Drobina oraz Sławomir Kościuk - z Warszawy. Obaj zostali skazani ostatecznie na dożywocie. Już po ogłoszeniu wyroku zostali znalezieni powieszeni w celach Zakładu Karnego w Płocku: Kościuk w 2008 r. i Pazik w 2009 r. Według ustaleń w pierwszym procesie, to właśnie Kościuk i Pazik mieli zabić Krzysztofa Olewnika.

Jeszcze przed pierwszym procesem, w 2007 r. w celi Aresztu Śledczego w Olsztynie został znaleziony powieszony Wojciech Franiewski. Według ówczesnych ustaleń tamtejszej Prokuratury Okręgowej, był on szefem grupy, która porwała Krzysztofa Olewnika.

Drugi proces dotyczący uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika toczy się przed płockim Sądem Okręgowym od marca 2022 r. Aktem oskarżenia, który sporządził oddział Prokuratury Krajowej w Krakowie, objęto w nim pięć osób, w tym Jacka K., bliskiego znajomego i wspólnika porwanego. Akta postępowania, które toczy się obecnie przed płockim Sądem Okręgowym wraz z załącznikami, liczą ponad 400 tomów.

Pierwotnie proces był planowany do czerwca 2024 r., ale na razie wciąż trwają przesłuchania świadków. W połowie września br. zeznawały Dorota S., była żona Artura S., Małgorzata P., była żona Ireneusza P., skazanego w pierwszym procesie i jego córka.

Małgorzata P. na większość pytań sędziego, prokuratora i obrony odpowiadała najczęściej: "nie pamiętam". Twierdziła, że nie znała Wojciecha F. - szefa grupy porywaczy - ani samego porwanego. Pytana, czy ktoś jej groził lub usiłował wpływać na zeznania mówiła, że może "coś takiego było", ale też nie pamięta. Powiedziała także, że nie wie, kim jest Jacek K. oskarżony o zlecenie porwania Olewnika.

Umiera coraz więcej ludzi, którzy coś mogli wiedzieć

W wyjaśnieniu sprawy porwania Olewnika nie pomaga także upływ czasu i tajemnicze tragiczne wydarzenia, nad którymi nie potrafił zapanować wymiar sprawiedliwości. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika popełniło samobójstwa w zakładach karnych w Olsztynie i w Płocku: szef grupy Wojciech Franiewski jeszcze przed procesem – w 2007 roku, a po ogłoszeniu wyroku – Kościuk w 2008 roku i Pazik w 2009 roku.

Umierają także świadkowie. Na wrześniowej rozprawie sędzia poinformował, że mimo planów nie będzie przesłuchania brata i matki Roberta P., ponieważ, oboje zmarli. Z kolei pełnomocnik Olewników przekazał, że zmarł kolejny świadek - były policjant, który brał udział w poszukiwaniach Krzysztofa po uprowadzeniu.

– Całej naszej rodzinie ciężko jest o tym wszystkim myśleć, nie możemy zapomnieć nawet na jeden dzień o tym, co zrobili naszemu Krzysiowi – mówił w rozmowie z portalem i.pl Włodzimierz Olewnik, ojciec Krzysztofa.

Odszkodowanie od państwa polskiego

W 2019 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka jednogłośnie orzekł, że że władze Polski są odpowiedzialne za serię poważnych błędów policji, które doprowadziły do śmierci Krzysztofa Olewnika.

Skargę złożyli do Trybunału w kwietniu 2015 roku Danuta Olewnik-Cieplińska i Włodzimierz Olewnik. Uważają, że za śmierć Krzysztofa Olewnika odpowiedzialne są polskie władze, które nie przeprowadziły skutecznego dochodzenia w sprawie jego porwania i ostatecznie nie ochroniły jego życia, a także nie przeprowadziły skutecznego dochodzenia w sprawie jego zabójstwa.

ETPC przyznał im rację. Stwierdził, że w sprawie doszło do naruszenia art. 2 (prawo do życia) Europejskiej Konwencji Praw Człowieka „w związku z niewypełnieniem przez państwo obowiązku ochrony życia krewnego skarżących”. Uznał też, że doszło również do naruszenia art. 2 Konwencji „w związku z nieodpowiednim dochodzeniem w sprawie jego śmierci”.

rs

Źródło:

Polska Agencja Prasowa

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
Wacek Mamcycki
"W nocy z 26 na 27 października 2001 r. Krzysztof Olewnik - syn mazowieckiego przedsiębiorcy z branży mięsnej - został porwany z domu pod Drobinem. "

Porwanie wyglądało tak, że porywacze czaili się w polu kukurydzy. W tym czasie, w domu"porwanego" odbywała się impreza, między innymi z lokalnymi policjantami. "Porywacze" czaili się cierpliwie. Gdy impreza się skończyła, Krzysztof odwiózł część imprezowiczów do agencji towarzyskiej. "Porywacze" czaili się w dalszym ciągu. Krzysztof nie został w agencji a wrócił by zostać porwany bo "porywacze" byli bardzo cierpliwi, nie poszli spać a przesiedzieli w tej kukurydzy tyle, że ho, ho albo jeszcze dłużej.

Na marginesie, na jednej z rozmów zarejestrowanych przez policję, zanim wykonano połączenie z domem Olewnika, zarejestrowano głos Krzysztofa, który instruował co mają powiedzieć "porywacze".
E
Ehh
W Polsce jest dużo większa wykrywalność zabójstw niż np.u bandziorkow za oceanem ale to nie dlatego, że nasze Służby są takie dobre, tylko dlatego, że jest w większości przypadków jest prosta zależność przyczynowo- skutkowa bądź bliskie relacje zabójcy z ofiarą.Obawiam się że z psychopatami, czy prawdziwe zoorganizowanymi grupami przestępczymi by nie dali radę.Przykladem takim jest LICHWIARSKI SCUM,, który nosi wszystkie znamiona międzynarodowej, zoorganizowanej grupy przestępczej , która wraz z polskojęzycznymi socjopatami z firemek windykacyjnych i skorumpowanymi do cna,, prawnikami"dokonują LUDOBÓJSTWA, szczególnie na newralgicznej części polskiego społeczeństwa.
g
gościnia
TFU ma wszystkie organa?
T
Turbodymomen
Komuniści to psy
T
TFU
13 września, 20:58, fakt:

Tak działają komuchy: PZPR/PO/SLD/PSL.

Odpowiedz na pytanie, dlaczego PiS, od 8 lat NIE ROZLICZYŁ, żadnej AFERY??? których można naliczyć /z tego co podawały media/, KILKADZIESIĄT!!! Dlaczego tak pluli na poprzedników PO/KO, a nie znaleźli przeciwko nim żadnej AFERY!!!!

T
TFU
Myślę, że Organa Ścigania, nie wykazały się PROFESJONALIZMEM.
s
ster
13 września, 20:58, fakt:

Tak działają komuchy: PZPR/PO/SLD/PSL.

A sprawy muszą trwać długo by łeb ukręcić niewygodnym faktom. Każda wielka afera została przykryta tonami "dokumentów" by nikt się w nich nie mógł połapać, do więzień trafiały płotki a grube ryby dalej działały legalnie i pod przykrywką. Kiedy sprawa Papały wylezie na wierzch? Może nigdy, dobry policjant to ......

D
Denice Lara
I’m paid $185 per hour to complete the task using an Apple laptop. ( h61q) I absolutely didn’t think it was conceivable, but my dependable buddy convinced me to give this straightforward chance a go after she made $26,547 in just 4 weeks working on it.

Visit This Website ══════► W­w­w.S­m­a­r­t­C­a­r­e­e­r­1.c­o­m
f
fakt
Tak działają komuchy: PZPR/PO/SLD/PSL.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski