Z głową podniesioną do góry
Iga Świątek przyznała na konferencji prasowej, że mecz z Ukrainką Eliną Switoliną nie był w jej wykonaniu tak dobry jak poprzednie spotkania, ale z całego turnieju Wimbledon jest zadowolona.
- Czułam, że nie grałam tak dobrze jak w poprzednich meczach, ale nie zmienia to faktu, że dałam z siebie wszystko. Dzisiaj faktycznie Elina zagrała też bardzo dobry tenis, miałam wrażenie, że gra bez jakiegoś zawahania, nie wstrzymuje ręki i opłaciło jej się to. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wyciągnę wnioski.
Rozstawiona z numerem jeden Polka przegrała z grającą z dziką kartą tenisistką w trzech setach 5:7, 7:6, 2:6. Nie zmienia to faktu, że był to najlepszy z dotychczasowych występów Świątek w seniorskich turniejach na Wimbledonie. W zeszłym roku odpadła w trzeciej rundzie. Zaś dwa lata temu zagrała cztery mecze.
- Ogólnie z turnieju jestem zadowolona, bo czuję, że zrobiłam ogromny postęp na trawie, te mecze miały dla mnie o wiele więcej sensu niż zeszłoroczne, czułam częściej, że mam kontrolę nad tym, co się dzieje i że poprawiłam ogólnie swoją grę
powiedziała liderka światowego rankingu WTA.
Odczarować niemoc
Podczas pomeczowego wywiadu 22-letnia Polka podsumowała swój tegoroczny występ
- Generalnie dobrze mi się grało ten turniej, o wiele lepiej niż w zeszłym roku, miałam więcej kontroli i poczucia, że mogłam grać swój tenis. Wciąż jest to nawierzchnia, na której nie jest mi najłatwiej, ale czuję, że naprawdę mogę tu zrobić dobrą robotę, i mam nadzieję, że z roku na roku będę robiła progres.
Świątek przyznała, że jakkolwiek porażka boli i jest rozczarowaniem, to łatwiej jest jej zaakceptować to, że przegrała akurat ze Switoliną, z którą jest zaprzyjaźniona. Powiedziała, że będzie teraz kibicować Ukraince.
- Zdaje sobie sprawę, że nie ma też co roztrząsać każdej sytuacji, mam 22 lata i jeszcze sporo szans, żeby zagrać dobrze na tym turnieju.
Pogromczyni Polki zagra z Czeszką Marketą Wodrousową. Stawką finał Wimbledonu.
(PAP)
