To będzie inny turniej niż poprzednie dla naszej najlepszej tenisistki. Nigdy wcześniej bowiem groźba utraty przodownictwa w światowym rankingu, w którym Polka na szczycie znajduje się już 61. tydzień z rzędu, nie była tak realna, jak teraz.
Groźne rywalki na drodze Igi Świątek do obrony tytułu
Tylko trzeci w karierze triumf w French Open pozwoli Świątek zachować pierwszą lokatę bez oglądania się na to, co zrobi jej najgroźniejsza konkurentka, a więc Aryna Sabalenka. Każdy słabszy wynik spowoduje, że trzeba będzie liczyć na potknięcie Białorusinki, która bez względu na swoje osiągnięcie wyprzedzi Polkę, jeśli nasza tenisistka odpadnie wcześniej niż w ćwierćfinale.
Losowanie nie było szczególnie korzystne dla Igi. W połówce, w której znajduje się wciąż aktualna liderka klasyfikacji, znalazły się bowiem dwie tenisistki, które w ostatnim czasie mocno zalazły jej za skórę - to Jelena Rybakina (możliwa rywalka w półfinale), a także Barbora Krejcikowa (potencjalna przeciwniczka w IV rundzie). Pierwsza w bieżącym roku już trzykrotnie eliminowała Polkę (licząc niedokończony przez naszą tenisistkę z powodu urazu mecz w Rzymie), druga dwa razy w ostatnich miesiącach okazywała się lepsza w spotkaniach, których stawką był końcowy triumf w turnieju.
Wydarzenia w stolicy Włoch spowodowały, że w serca kibiców wdarł się niepokój, czy aby na pewno Iga będzie mogła wystąpić w jednym z czterech najważniejszych turniejów w sezonie. Na szczęście okazało się, że uraz nie jest groźny. - Cierpliwie czekałam na wyniki badań i okazało się, że potrzebuję kilku dni przerwy. Na mecz pierwszej rundy powinnam już być w pełni sił. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę tu wrócić i rywalizować - mówiła liderka rankingu kilka dni przed pierwszym pojedynkiem w Paryżu.
Będzie kolejny mecz Igi Świątek z Jeleną Rybakiną?
Niewykluczone, że w drugim tygodniu zmagań we Francji pojawi się kolejna szansa na przełamanie niemocy w rywalizacji z Kazaszką. Zanim jednak Świątek zacznie myśleć o trudniejszych rywalkach, musi skupić się na dobrym rozpoczęciu turnieju. Jej pierwszą przeciwniczką będzie Hiszpanka Bucsa, która w aktualnym światowym rankingu plasuje się na 70. pozycji. Zawodniczki mierzyły się ze sobą także podczas tegorocznego Australian Open i wówczas łatwo (6:0, 6:1) wygrała Polka, która i tym razem będzie faworytką starcia. Mecz zostanie rozegrany jako trzeci na korcie Philippe-Chatrier, rozpocznie się więc ok. 15:00-16:00.
Wielkoszlemowe turnieje to nie tylko prestiż i rankingowe punkty, ale też wielkie pieniądze. Za sam występ w pierwszej rundzie każda z zawodniczek otrzyma 69 tysięcy euro. Jedno zwycięstwo - to nagroda sięgająca niemal 100 tysięcy. Prawdziwe kokosy zbiją jednak przede wszystkim finalistki paryskiego turnieju - triumfatorka zgarnie aż 2,3 miliona, z kolei finalistka imprezy może liczyć na połowę tej kwoty,
Zmagania w stolicy Francji potrwają do niedzieli 11 czerwca. Finałowy mecz turnieju kobiet zaplanowano na sobotę, 10 czerwca. Mamy nadzieję, że po raz trzeci w karierze wystąpi w nim Świątek.
