Helena Deplewska, współzałożycielka bydgoskiego Klubu Przyjaciół Zwierząt Animals od ponad 30 lat opiekuje się dziko żyjącymi kotami. Codziennie dba o te, które są chore i słabe.
<!** Image 2 align=right alt="Image 27987" >Twierdzi jednak, że zorganizowanie pomocy jest coraz trudniejsze. W jej mieszkaniu znajduje się teraz dziewięć kotów. Opiekuję się również tymi żyjącymi w pobliżu jej kamienicy przy ulicy Hetmańskiej oraz przy innych ulicach w Śródmieściu.
- Ostatnio pomagają mi wolontariuszki z Animalsów. Przygotowuję jedzenie, a one roznoszą je tam, gdzie mieszkają dzikie koty. Nie wszyscy jednak akceptują nasze działania. W Bydgoszczy koty na wolności żyją w bardzo złych warunkach. Na przykład przy ulicach Sienkiewicza i Kwiatowej nasz klub ustawił specjalne budki, w których zwierzęta mogą znaleźć schronienie. Są jednak mieszkańcy, którzy je niszczą, wysypują jedzenie i próbują podłożyć trutki - opowiada Helena Deplewska.
Czasem zdarza się, że pod swoimi drzwiami pani Helena znajduje kartony z małymi kotkami.
<!** reklama left>- Nowy dom znalazłam już 240 kotom. W notesie mam zapisane wszystkie adresy ich opiekunów. Prawie wszyscy sąsiedzi akceptują moją działalność. Wyjątek stanowią nowi lokatorzy kamienicy, którzy zniszczyli deskę, po której koty wchodziły z ogrodu na dach. Napisałam pismo do ADM. Zarządca nie widzi problemów w tym, by deska pojawiła się tam z powrotem - opowiada współzałożycielka bydgoskich Animalsów.
Klub prowadzi akcję bezpłatnej sterylizacji dziko żyjących kotów. To przedsięwzięcie nie rozwiązuje jednak wszystkich problemów.
- Żałuję, że w Bydgoszczy nie udało zorganizować się straży dla zwierząt. Takie jednostki działają w wielu polskich miastach, na przykład w Warszawie czy w Łodzi. Potrzebny byłby teren, na którym mogłyby przebywać takie niechciane zwierzęta, sprzęt do ich wyłapywania oraz osoby, które chciałby walczyć o ich prawa. Wciąż zastanawiamy się jak rozwiązać problem bezdomnych kotów. Poszukujemy też sponsorów, którzy mogliby sfinansować zakup karmy i koszty leczenia zwierząt - twierdzi Maria Wiatrowska, znajoma pani Heleny, również działająca w klubie Animals. Ewentualnych darczyńców prosimy o telefony pod nr 052 32 60 709. Los czworonogów stał się szczególnie ciężki teraz, latem, gdy panują tak niemiłosierne upały.