https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Honor na miarę blokowiska

Włodzimierz Szczepański
Matka zabitego szesnastolatka z Kapuścisk z niezadowoleniem przysłuchiwała się wczorajszej rozprawie. Czy oprawca jej syna surowo odpowie za jego śmierć?

Matka zabitego szesnastolatka z Kapuścisk z niezadowoleniem przysłuchiwała się wczorajszej rozprawie. Czy oprawca jej syna surowo odpowie za jego śmierć?

<!** Image 2 align=none alt="Image 174446" sub="Wczorajsza rozprawa nudziła oskarżonych. Część z nich pojawiła się w sądzie w skarpetkach w barwach klubowych Zawiszy. Fot. Tymon Markowski">- Wciąż tego nie jesteśmy pewni. Trudno powiedzieć. Czekam, aż sąd zakończy przesłuchania - mówi matka Jakuba Orzłowskiego.

Przyszła wczoraj z bliskim przysłuchać się kolejnej rozprawie. Przychodzą na każdą. Chcą dowiedzieć się, jak zginął Jakub. Liczą też na sprawiedliwy wyrok. Na pierwszej rozprawie niemal cały czas płakali. Szczególnie ojciec.

<!** reklama>Rodzina z niezadowoleniem przyjęła decyzję prokuratury, która nie postawiła sprawcy zarzutu zabójstwa. Odpowiada tylko za udział w bójce.

Lubią się bić

Szesnastoletni Jakub zginął w czerwcu ubiegłego roku od ciosu nożem w parku na Wzgórzu Wolności. Kilku chłopaków z Kapuścisk postanowiło wymierzyć sprawiedliwość Marcinowi W.

- Zbliżamy się do końca procesu. Sąd będzie miał twardy orzech do zgryzienia. Niby szli w grupie, ale chcieli się bić pojedynczo z Marcinem W. Ten jest albo kozak, albo... Większość uciekałaby na widok grupy. I dlaczego młodzi walczą teraz na noże? Czasem rozmawiam z nimi. Twierdzą, że lubią się bić - zastanawiał się na sądowym korytarzu obrońca jednego z oskarżonych.

Większość siedzących na ławie oskarżonych nudziła się na rozprawie. Dwaj najbardziej wytatuowani postanowili przyjść w skarpetkach w barwach klubowych Zawiszy. Są lepiej zbudowani od Marcina W. To on jednak z ofiary stał się napastnikiem. Zadał im ciosy nożem.

Kopali w głowę

Tragiczne wydarzenie swój początek miało na dyskotece w „Savoyu”. Tam pobity został znajomy młodych ludzi z Kapuścisk. Poszło o dziewczynę - 15-latkę z Kapuścisk. Była na dyskotece do późna, prawie do godziny 3. Ona też wystawiła Marcina W. Ściągnęła go do parku.

Na rozprawę została wezwana przyjaciółka pobitego. Mieszkają w jednym bloku.

- Dwaj krzyczeli: Mocniej! Niech wie, za co dostaje! Nie ma go co żałować. Dwaj kopali go w nogi i tułów. Krzyczałam, aby go zostawili. Zebrało się pełno gapiów. Zadzwoniłam na policję. Ci, którzy bili, poszli w stronę ulicy Gdańskiej.

Chłopak przeszedł rekonstrukcję oczodołu.

- Kopali głównie w głowę - zeznawał pokrzywdzony.

Wszyscy byli łysi

Kolejny świadek bronił się przed pytaniami sądu: - Nie pomogłem koledze, bo sam nie dałbym im rady. Było ich kilku. Szukałem pomocy. Pobiegłem po kolegów na plac Kościeleckich, gdzie wsiadali do autobusu. Gdy wróciliśmy, była już karetka.

Na policji zeznał, że napastnikiem był Marcin W. Na sali rozpraw nie był już taki pewny. - Wszyscy byli łysi. Teraz nie jestem pewny - wyjaśniał.

Zapewniał, że nikt po pobiciu nie planował odwetu.

W sądzie nie stawił się jeden z świadków, znajomy Marcina W. Prowadząca rozprawę Małgorzata Lessnau-Sieradzka zdecydowała, że za ignorowanie wezwania sądu zapłaci grzywnę - 500 zł. Kolejna rozprawa odbędzie się pod koniec sierpnia. Prawdopodobnie jesienią - ponad półtora roku od śmierci Jakuba - zapadnie wyrok.

- Oskarżeni to chłopcy z osiedla. Wyrośli na chuliganów. Wyrośli, ale nie dorośli. Wciąż są dziećmi, jednak zamiast łopatki mają nóż - mówi mieszkaniec Kapuścisk.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski