To miała być rekordowa delegacja radnych wojewódzkich. Na liście widniało już 14 nazwisk, czyli prawie połowa sejmiku. Zostały... dwa.
Patron wyjazdu - wicemarszałek Maciej Eckardt (PiS), będący też prezesem Kujawsko-Pomorskiej Organizacji Turystycznej, nie kryje zawodu.
- Chcieliśmy pokazać radnym Berlin, zrobić kolację integracyjną. Przed ostatnią sesją na listę wpisało się już 14 osób. Zrezygnowały.
<!** reklama>„Express”: - Czy afera z delegacją Adama Banaszaka na maraton i włączenie do programu sesji punktu dotyczącego delegacji radnych miały wpływ na te rezygnacje?
Eckardt: - Po części na pewno tak.
Ostatecznie dziś - zamiast autokaru z połową sejmiku - do Berlina wyjedzie służbowym autem dwóch rajców: Paweł Jankiewicz i Lech Zdrojewski, toruński przedsiębiorca (obaj PiS). Wrócą jutro, nocować będą w hotelu „Arrival”, a całość ich wyjazdu (zakwaterowanie, diety, bilety wstępu) kosztować będzie budżet województwa 274 euro.
Prócz tej dwójki, na targi udają się też Maciej Eckardt, Marcin Habel, p.o. naczelnika Wydziału Turystyki Urzędu Marszałkowskiego oraz 25 osób delegowanych przez poszczególne miasta z regionu i K-POT. Na naszym stoisku prezentują się Toruń, Bydgoszcz, Włocławek, Grudziądz, Ciechocinek, Bory Tucholskie i K-POT.
Radni, z którymi rozmawialiśmy na temat wyjazdu do Berlina, podawali różne przyczyny rezygnacji. Jedną z ciekawszych jest chęć niepsucia sobie statystyki.
O co chodzi? Otóż zagraniczne delegacje radnych zostały podsumowane i przez kancelarię sejmiku, i na łamach prasy.
- Lepiej mieć czyste konto i wyjechać tak jak radna Iwona Kozłowska (PO) kolejny raz do Hiszpanii, niż psuć sobie wynik przez jednodniowy wyjazd do Berlina - wyznaje szczerze jeden z rajców.
Kozłowska faktycznie polubiła południowe klimaty. W ubiegłym roku pojechała do Pampeluny w listopadzie. W tym roku zdążyła odwiedzić to samo miasto już w lutym.