Radca Bartosz Rakoczy nie ma wątpliwości, że radna Joanna Borowska będzie musiała złożyć mandat z powodu tzw. konflikt interesów, jaki zachodzi pomiędzy sprawowaniem funkcji radnej i kierowaniem niepublicznym przedszkolem.
<!** Image 2 align=none alt="Image 188113" sub="Joanna Borowska (z lewej) w radzie pierwszy raz zasiadła w tej kadencji. Wiele wskazuje na to, będzie musiała się z nią pożegnać - fot. Renata Napierkowska">Jak informowaliśmy przed tygodniem, burmistrz Adam Roszak wystąpił z pismem do przewodniczącego Rady Miejskiej w Gniewkowie, że Joanna Borowska będąc radną, jednocześnie rozporządza mieniem gminy. Niepubliczne przedszkole, którego radna jest dyrektorem, otrzymało z gminy dotację na funkcjonowanie, więc zachodzi tu tzw. konflikt interesów. Jest już pierwsza opinia prawna, która nie pozostawia wątpliwości, że radna powinna złożyć mandat. <!** reklama>
- Jest mi przykro, że powtórzyła się sytuacja z ubiegłej kadencji. Zaraz po wyborach, nauczony doświadczeniem z minionych lat, uprzedzałem radnych, by nie próbowali łączyć ze sobą dwóch funkcji, bo w przeszłości z tego powodu kilka osób musiało się pożegnać z pracą w radzie. Joanna Borowska złamała przepis ustawy dotyczący rozporządzania mieniem komunalnym i w związku z tym z mocy prawa straci mandat - mówi przewodniczący RM w Gniewkowie, Janusz Kozłowski.
Na najbliższej sesji, która odbędzie się w środę, 18 kwietnia, rajcy głosować będą nad uchwałą intencyjną dotyczącą odwołania ich koleżanki z pełnionej funkcji. - Jeśli my tego nie zrobimy, wyręczy nas wojewoda - nie ma wątpliwości przewodniczący.
Z radną Joanna Borowską nie udało nam się skontaktować. Podczas krótkiej rozmowy na ten temat przed tygodniem oświadczyła jedynie, że nie zamierza składać mandatu.
Podobne sytuacje zdarzały się już wcześniej. Lekarze: doktor Tadeusz Dereziński i Anna Szadkowska kilka lat temu w ciągu trzech miesięcy od wyborów sami złożyli mandaty, ponieważ dzierżawili od gminy pomieszczenia przychodni lekarskich. W minionej kadencji głośna była sprawa radnego Tadeusza Maciejczyka, który zasiadając w radzie, pełnił funkcję wiceprezesa klubu koszykarskiego Harmattan. Po wielu odwołaniach sprawa znalazła finał w sądzie, mimo że radny zrzekł się nawet diety.
- Wyrok był niekorzystny dla Tadeusza Maciejczyka, ponieważ klub Harmattan otrzymywał dotacje z gminy na swoją działalność i sąd uznał, że zachodzi konflikt interesów - wspomina Janusz Kozłowski.
Wszystko wskazuje na to, że niebawem w gminie odbędą się wybory uzupełniające, gdyż w radzie powinno zasiadać 15 rajców.