Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia Renaty i Mirosława Szochów pokazuje, że nasze miasto to raj dla cwaniaków i oszustów

Grażyna Ostropolska
Renata Szoch marzyła o własnym biznesie
Renata Szoch marzyła o własnym biznesie Dariusz Bloch
Kłopoty Renaty i Mirosława Szochów są dowodem na to, że ludowe porzekadło: Na pochyłe drzewo każda koza skacze, wciąż jest aktualne.

Wypowiedzenie przez Toyotę umowy na prowadzenie autoryzowanego salonu sprzedaży i serwisu aut w Brzozie spowodowało, że świat się Szochom zawalił. - Zaciągnęliśmy kredyt, bo na bydgoskich Glinkach chcieliśmy zbudować nowy zakład i nagle... marzenia prysły, a my zostaliśmy bez pracy i z długami - wspominają początek finansowych kłopotów.
[break]

Ofertę windykatora Zbigniewa S., z bydgoskiej spółki Euro-Wind przyjęli z nadzieją. - Twierdził, że ma sposób na wyegzekwowanie pieniędzy od fałszywego prawnika Mariusza K., który nas oszukał i faktycznie po prawie trzech latach odzyskaliśmy pieniądze - przyznają. W czerwcu 2005 roku spisali ze Zbigniewem S., prokurentem Euro-Wind umowę, w której zgodzili się zapłacić jego spółce za usługę odzyskania 250 tys. zł aż 20 proc. tej kwoty (plus vat). Widzieli, że S. się stara, więc gdy zaproponował, że wydzierżawi od nich część firmy w Brzozie (warsztat blacharski i lakierniczy), zgodzili się bez oporów.

- Przyprowadził swojego znajomego: Bogusława Ł., prezesa spółki Ewerest i to z nim w październiku 2008 roku podpisaliśmy umowę dzierżawy, a po kilku miesiącach pan Ł. i Zbigniew S., który był prokurentem Ewerestu wystąpili z propozycją zakupu dzierżawionej nieruchomości - wspominają Szochowie. Przystali na to, bo na hipotece zabudowanej działki mieli 1,2 mln zł bankowego długu. Stanęło na tym, że spółka Ewerest zapłaci za nieruchomość 1,5 mln, spłaci hipotekę i przekaże Szochom 300 tys. zł.

- Byłam w szoku, gdy w marcu 2009 r. poszliśmy do notariusza, a ten odczytał, że kwota 300 tys. zł została nam już przez Ewerest zapłacona, a pozostałe 1,2 mln zł spółka uiści po uzyskaniu bankowego kredytu - wspomina pani Renata. Powiedziała, że takiej umowy nie podpisze. - Bogusław Ł. tłumaczył, że to tylko taki lipny zapis na potrzeby banku, który udzieli spółce kredytu pod warunkiem, że ta wykaże się wniesieniem własnego wkładu do transakcji - relacjonuje Renata Szoch. Wymogła na Ł. by ten, jako prezes Ewerestu, napisał jej oświadczenie, że brakującą kwotę zapłaci. Ma je do dziś i traktuje jako... bezwartościowy papier.

Bogusław Ł., prezes Ewerestu, nie zamierza im oddać 300 tys. zł, więc Szochowie naciskają na prokurenta spółki Zbigniewa S., który w imieniu firmy Euro-Wind (tam też był prokurentem) właśnie odzyskał ich pieniądze od fałszywego prawnika Mariusza K.

Doniesienie do prokuratury zakończyło się umorzeniem, więc Szochowie wystąpili do sądu o nakaz zapłaty i komorniczą egzekucję.
„Egzekucja jest bezskuteczna, ponieważ spółka Ewerest nie prowadzi działalności pod wskazanym adresem”- pisze komornik. Szochowie zaglądają do ksiąg wieczystych sprzedanej Ewerestowi nieruchomości i widzą długą listę wierzycieli, którzy wpisali się na hipotekę.

Latem ubiegłego roku pani Renacie wpada w ręce gazeta, w której Bogusław Ł. występuje w imieniu spółki Cube (założył ją wspólnie z żoną) jako inwestor budowanego w centrum Bydgoszczy hotelu, na który pozyskano ok. 12 mln zł z Regionalnego Programu Operacyjnego oraz budżetu państwa, bo cała inwestycja ma kosztować 29,1 mln zł.

Medialny występ Bogusława Ł. dostrzegli też inni wierzyciele Ewerestu, którzy powołując się na art. 299 k.s.h. próbują ściągnąć swoje należności od prezesa zarządu w postaci jego udziałów w innych spółkach, m.in.: Cube, Coop Logistic oraz „Arena” Sportowa Spółka Akcyjna.

Komornik, który w sierpniu 2011 roku chce zająć udziały Bogusława Ł. w spółce Cube słyszy, że się spóźnił, bo ten dwa miesiące wcześniej sprzedał je państwu N. i teraz oni oraz żona pana Bogusława Joanna., z którą ma rozdzielność majątkową są jedynymi współudziałowcami.

W spółce Coop Logistic, którą Bogusław Ł. zakładał z Wiesławem C., komornik też nie ma nic do zajęcia, bo wspólnicy sprzedali swoje udziały... żonom. Widać, że się im śpieszyło, bo w aktach spółki w KRS znajduje się informacja z 2003, że „Prokuratura Bydgoszcz-Północ nadzoruje śledztwo przeciw panom Ł. i C., podejrzanym o wyłudzenie kredytów na szkodę bydgoskiego oddziału BOŚ” i w związku z tym ustala powiązania sześciu spółek zarejestrowanych pod tym samym adresem co Coop Logistic, czyli w miejscu, gdzie dziś firma Cube stawia hotel.

Coop Logistic nie składa sprawozdań finansowych ani zeznań podatkowych, ma za to wierzycieli, którzy pytają w KRS o adresy i dane personalne członków zarządu spółki. Jeszcze w październiku 2011 r. sąd odpisuje im, że prezesem spółki Coop Logistic jest Bogusław Ł, choć ten twierdzi, że w 2007 złożył rezygnację.

Podobnie jest w spółce „Arena”, gdzie Bogusław Ł. objął akcje w imieniu spółki Coop Logistic i zasiadał w radzie nadzorczej, a ponieważ firma nie składała sprawozdań i działała w ostatnich latach bez... zarządu, sąd rejestrowy skierował zawiadomienie do prokuratury.
Nie inaczej wyglądało zarządzanie w Ewereście, w którym jest teraz likwidator.

Nie jestem prezesem tej spółki od 2010 roku - zapewnia Bogusław Ł. i przekonuje, że za długi tej spółki wobec Szochów odpowiadają udziałowcy. Jeszcze w lipcu 2011 r., gdy o dane zarządu i wspólników Ewerestu dopytywali się wierzyciele i policja, sąd odpowiadał, że współudziałowcem jest Joanna Ł., a jej mąż piastuje funkcję prezesa. - Żona sprzedała udziały Mariuszowi S., a mnie zapomnieli wykreślić z KRS - tłumaczy Bogusław Ł.

Mariusz S. to syn Zbigniewa S. prokurenta spółki Euro-Wind, która od dwóch lat robi Szochom egzekucję. - S. przyjeżdża z komornikiem lub bez i zabiera, co mu się spodoba - żali się pani Renata. Chodzi o egzekucję 80 tys. zł należności za windykacyjną usługę, zamówioną przez Szochów, ale... - Zabrał nam cztery stare samochody, większość mebli, podnośnik samochodowy wart 70 tys. zł, skuter wodny, należący do kuzyna i zapowiada, że nadal będzie nas odwiedzał - skarżą się Szochowie.

Zaglądamy do dokumentów spółki Euro-Wind i... szok. Spółka, której udziałowcami są: córka Zbigniewa S., Agnieszka, oraz Waldemar G. de facto nie istnieje. Nie ma siedziby pod wskazanym adresem przy Gdańskiej, nie składa żadnych sprawozdań, nie płaci podatków, szuka jej policja z Pułtuska i Bydgoszczy (w sprawie kradzieży) oraz wierzyciele z różnych stron Polski.

- To kto od nas ściąga dług? - pytają zdumieni Szochowie, którzy nie zaglądali do rejestru.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera