Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia Polski jest ich historią

Maria Warda
Kiedy przysięgali sobie miłość, byli bardzo młodzi. Helena miała zaledwie siedemnaście lat, a Stanisław dwadzieścia. Do kościoła w Kamionce odprowadzało ich pięciu muzykantów.

Kiedy przysięgali sobie miłość, byli bardzo młodzi. Helena miała zaledwie siedemnaście lat, a Stanisław dwadzieścia. Do kościoła w Kamionce odprowadzało ich pięciu muzykantów.

<!** Image 2 align=right alt="Image 37330" sub="Helena i Stanisław Rybaccy otoczeni miłością rodziny w szczęściu i zdrowiu doczekali pięknego jubileuszu">- Na wesele sam zarobiłem, byłem biedny, rodzice zmarli wcześnie, ale robiłem wszystko, aby nasz ślub był piękniejszy niż u bogaczy - mówi z dumą pan Stanisław.

Z błyskiem w oku

Jubilat w grudniu skończy 95 lat, a jego żona ma 92 lata.

- Tylko jeden Pan Bóg dał nam zdrowie, że tyle lat przeżyliśmy - mówi z przekonaniem pani Helena.

- Ojciec urodził się niedaleko Podola Kamieńskiego, mama w miejscowości Syry pod Lubartowem - informuje syn Henryk.

<!** reklama left>- Moi rodzice wyjechali do cara do pracy, ale jak doszedł do władzy Lenin i zobaczyli co się dzieje to uciekli - dodaje Stanisław Rybacki.

Pan Stanisław z błyskiem w oku wspomina dzień, w którym poznał siedemnastoletnią Helenę.

- To były czasy, kiedy nie było elektryczności - opowiada Stanisław Rybacki. - Wieczorem szedłem ulicą, na której mieszkałem. W jednym z domów zobaczyłem światełko i usłyszałem śpiewy. Wszedłem do tego domu, a tam młodzież bawiła się w „Mam chusteczkę haftowaną, co ma cztery rogi”. Przyłączyłem się do zabawy i wtedy Helena wybrała mnie jako tego, któremu podaruje piękną chusteczkę. Bardzo mi się spodobała.

Na dowód jak piękną dziewczyną była w młodości żona, pan Henryk pokazuje fotografię, którą zrobili sobie, gdy powołano go do wojska.To było wkrótce po ślubie, na początku lat trzydziestych. Na zdjęciu pięknie prezentuje się nie tylko pani Helena, ale także pan Stanisław. Uroku dodaje mu polski mundur i rogatywka.

Z Wrocławia do Żnina

- Przed wojną byłem w koszarach w Kowlu - wspomina pan Stanisław. - To były piękne polskie koszary. W pierwszych dniach września zburzyli je na moich oczach. Przebiliśmy się na Lublin, chcieliśmy iść na Warszawę. Nie dało się.

Po wojnie Rybaccy osiedlili się we Wrocławiu, pan Stanisław pracował w fabryce oraz w ZOO u Gucwińskich. Pani Helena zajmowała się wychowaniem trójki dzieci. W latach 60., kiedy Stanisław był już na emeryturze, kupili domek w Żninie i osiedlili się tu na stałe. Pan Stanisław pracował jeszcze przez wiele lat jako woźny w Szkole Podstawowej numer 3. Pani Helena lubiła robótki ręczne. Jubilaci zapewniają, że ich życie było i jest szczęśliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!