Nikt przepychaczem nikogo nie uderzył, a tylko chciał wręczyć. Adresat przesyłki nie przyjął. Znalazł się jednak radny, który urządzenie postanowił przygarnąć.
<!** Image 2 alt="Image 158630" sub="Janusz Radzikowski od kilku lat nie pała miłością do Jacka Olecha. Kiedyś
w jego zdjęcie wbijał szpilki, a teraz zabrał jego przepychacz Fot. Jarosław Hejenkowski
">Gustownie zapakowany przepychacz do rur chciał wręczyć prezydentowi na ostatniej sesji samorządu radny Jacek Olech.
- To prawdziwy skandal, że tyle osób musi tak cierpieć z powodu nieoczyszczenia kanalizacji deszczowej - ocenił rajca, ale w momencie jego wystąpienia Ryszarda Brejzy w sali sesyjnej nie było, więc urządzenie miał dostać wiceprezydent Wojciech Piniewski. Ten go nie przyjął.
Gest wręczenia przepychacza był szeroko komentowany w mediach, ale nikt nie zainteresował się, co się z nim stało po sesji? „Express” postanowił zbadać losy urządzenia, które odegrało tak wielką rolę w ostatnich obradach. Panie w biurze obsługującym radnych nic o nim nie wiedziały. Także kilku wysoko postawionych urzędników nie potrafiło nam odpowiedzieć, co się z nim stało. Aż wreszcie do przygarnięcia urządzenia przyznał się wiceprzewodniczący Rady Miejskiej, Janusz Radzikowski. Już je nawet wypróbował.
<!** reklama>- Wykorzystuję go prywatnie i bardzo dobrze spisuje się w małych odpływach, ale w studzienkach nie działa. Wziąłem go, bo skoro niektórzy radni mają za dużo pieniędzy, to niech takie rzeczy kupują. Ja wychodzę z założenia określanego jako „grosz do grosza” - mówi ze śmiechem Janusz Radzikowski, który należy do najbogatszych rajców w mieście i przepychacz wziął zapewne, aby dopiec Olechowi, którego nie lubi już od dawna. Przecież to w jego zdjęcie wbijał publicznie szpilki.
Przepychacz jest kolejnym już rekwizytem w jesiennej kampanii samorządowej. Wcześniej były to pomarańczowe kamizelki, które założył prezydent oraz jego zastępcy sprzątający ulicę Solankową, oraz rozpylacz płynu do niszczenia chwastów, którym ulicę Wałową spryskiwali radni Andrzej Kieraj i Jacek Olech.
- Proszę się tam wybrać. Poskutkowało, bo ulica jest wysprzątana - zaznacza Andrzej Kieraj.
„Express” pokusił się jednak o zestawienie kosztów kampanii. Jak na miesięczną dietę, która dla szeregowego rajcy wynosi tysiąc złotych, na razie jest tania. Nikt dotąd nie rozdawał jeszcze kiełbasy wyborczej, ale wydaje się, że to kwestia najbliższych tygodni.
Ile kosztuje kampania
- Pomarańczowa kamizelka - 11,5 zł
- Przepychacz do zlewu - 4-9 zł
- Litr środka na chwasty „Roundup” - 21,3 zł