https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

„Hercules” - jak cios maczugą w finale XXV Bydgoskiego Festiwalu Operowego

Jarosław Reszka
Zamiast Herkulesa do nieba ruszyła rakieta nazwana jego imieniem
Zamiast Herkulesa do nieba ruszyła rakieta nazwana jego imieniem Hans Jorg Michel
Grecka diva, kierowana zazdrością, nieświadomie zabija swego męża, Brytyjczyka urodzonego w Niemczech, w wyniku czego po władzę sięga ich syn, Koreańczyk.

Ten międzynarodowy koktajl nie powinien dziwić, gdy weźmie się pod uwagę, że mamy do czynienia z mitem o bogach, którzy rządzą całym ludzkim światem. XVIII-wieczny kompozytor „Herculesa”, Georg Friedrich Haendel, też urodził się blisko polskiej granicy, w Halle, a większość życia spędził w Londynie i to tam napisał tę operę.

Zamykające tegoroczny XXV Bydgoski Festiwal Operowy dzieło, w wykonaniu zespołu z Nationaltheater z niemieckiego Mannheim, wyreżyserował zaś rodowity Brytyjczyk, Nigel Lowery. On też wymyślił scenografię i kostiumy do tego spektaklu. Powstało dzieło kompletne. O ile inne opery można chwalić za poszczególne elementy przedstawienia, o tyle w „Herculesie” wszystko jest na swoim miejscu i w co najmniej dobrym gatunku.

Lowery nie byłby sobą, gdyby nie zafundował widzom jakiejś niespodzianki. Tu mamy dwie. Jedną jest pomysł, by grecki mit przenieść do świata średniowiecznej Anglii. Tytułowy bohater pierwszy raz pojawia się na scenie w zbroi przypominającej wyposażenie Ryszarda Lwie Serce albo króla Artura. Soliści i chór również poprzebierani zostali w efektowne stroje z tej epoki, a scenografię tworzą fragmenty średniowiecznego zamku. Czy to pasuje do Herkulesa? Okazuje się, że i owszem. Bohater ma zresztą maniery dzielnego, acz prostego rycerza. Nie dziwią zatem jego zabawy maczugą w sypialni czy podżeranie podczas śpiewu ogromnych porcji pieczonego prosiaka.

Drugą niespodzianką jest finałowa projekcja wideo, na której do gwiazd wznosi się nie heros, pośmiertnie przeniesiony do świata bogów, lecz… rakieta kosmiczna nazwana jego imieniem.

A co ze śpiewem, który, było nie było, w operze jest najważniejszy? Dwa ważne głosy w tym przedstawieniu – sopran Jole, córki króla Ochalii (Cornelia Zink) i tenor Hyllusa, syna Herkulesa (David Lee) zabrzmiały dobrze, baryton samego Herkulesa (Reuben Willcox) – bardzo dobrze. Rzecz jasna nie byłoby udanego spektaklu bez odpowiedniej obsady roli Dejaniry, która najwięcej śpiewa w tej operze. I w tym wypadku publiczności nie spotkał zawód – Greczynka Mary-Ellen Nesi dowiodła nie tylko tego, że ma nadzwyczajny mezzosopran. Także aktorsko spisała się na medal. Może tylko finałowa aria Dejaniry, jeden z największych przebojów w dziejach muzyki operowej („Where shall I fly?”) nie wywołał takich dreszczy, jakich można się było spodziewać.

Co by nie mówić – bydgoska publiczność obejrzała dzieło godne finału bardzo udanego festiwalu.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zgadzam się z przedmówcą
Specjalnie napisałem recęzja z błędem bo takim błędem jest pan Reszka jako dziennikarz i obawiam się wykładowca UKW.
Przekąs...hahahaha
Z
Zgadzam się z przedmówcą.
Wystarczy przeczytać zapowiedź tego spektaklu w GW by zobaczyć różnicę i zrozumieć jak nędznym krytykiem jest pan Reszka.
R
Rektor
Opina typowa dla dr. Reszki. Powierzchowna i pełna uogólnień , bez uzasadnień...raczej widzimisię autora amatora! Językowo....koszmar! Tak pisze w języku polskim dr. Uniwersytetu Bydgoskiego? Strach zapytać: jaki uniwersytet taki doktor?
Co to znaczy " .....Haendel , też urodził się blisko polskiej granicy..." kiedy w zdaniu poprzednim pan Reszka pisze o międzynarodowym koktajlu głównych postaci opery ( sic!). Słowo też wskazuje na brak zrozumienia zasad polskiego języka.
Panie doktorze...czas wrócić na lekcje języka polskiego do.... podstawówki.
Oceny typu : dobry , bardzo dobry : mezzosopran lub tenor są nieuzasadnione.
Pan ma zresztą dość przeciętny słuch i jak się okazuje wiedzę na temat procesu tworzenia spektaklu operowego. Jest pan dość nieskomplikowaną osobą dorabiającą ...no właśnie...gdzie pan dorabia ? Na UKW czy w Expressie? hahahaha
A może w obu pan dorabia? Ja bym pana nie zatrudnił ani tu ani tu.
Boleję nad tym że tak mierne propozycje jak pana teksty są akceptowane przez Express.
Boję się myśleć jaki z pana dydaktyk na UKW.
Czy pam widział jakąś inną inscenizację tej opery Haendla?
Właściwie to mi szkoda czasu na kogoś takiego jak pan.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski