To napędzany agresją potwór - nazwała Hayek Weinsteina w artykule w „New York Timesie”. 51-letnia meksykańska aktorka opisuje w nim swoją współpracę z producentem przy filmie „Frida” z 2002 r., który nazywa swoją „największą ambicją” (Hayek została za niego w 2003 r. nominowana do Oscara).
Aktorka pisze, że Weinstein cały czas kierował do niej seksualne propozycje, które musiała wciąż odrzucać. „Nie chciałam iść z nim pod prysznic. Nie chciałam, żeby oglądał mnie pod prysznicem. Nie chciałam, żeby robił mi masaż. Nie chciałam, żeby jego nagi przyjaciel robił mi masaż. Nie chciałam zgodzić się na seks oralny. Nie chciałam być naga w towarzystwie innej kobiety” - napisała Salma Hayek, wyliczając propozycje Weinsteina pod jej adresem.
CZYTAJ TAKŻE: Molestowanie seksualne w Hollywood. Bagno Hollywood za bajeczną fasadą Fabryki Snów
Ostatnie zdanie nawiązuje do nagiej sceny z „Fridy”, do której nakręcenia Weinstein zmusił Hayek pod groźbą zakończenia zdjęć. Według aktorki scena ta była zupełnie w filmie niepotrzebna. „Musiałam brać leki uspokajające, dzięki którym przestawałam płakać, ale przez które wymiotowałam” - wyznała. Aktorka wyjawiła również, że raz producent powiedział jej: „Zabiję cię, nie myśl sobie, że nie mogę tego zrobić”. Holly Baird, rzeczniczka Weinsteina, stwierdziła już, że oświadczenia Hayek są nieprawdziwe.
Meksykańska aktorka to jedna z kilkudziesięciu kobiet, które od października oskarżają słynnego hollywoodzkiego producenta o przemoc seksualną. Skandal dał odwagę setkom kobiet, a także mężczyzn powiedzieć publicznie o molestowaniu, jakiego doświadczyli od osób z show-biznesu.
