Amerykanin nie ma kontraktu w polskim zespole i cały czas przebywa w USA. 1 maja miał wystartować w towarzyskich zawodach w Gdańsku, ale w ostatniej chwili zrezygnował tłumacząc się ważnymi sprawami rodzinnymi.
Teraz Hancock poinformował, że nie wystartuje na PGE Narodowym. Powodem jest poważna choroba małżonki żużlowca.
- W ostatnich tygodniach moja rodzina została zszokowana informacją, że u mojej małżonki Jennie zdiagnozowano raka piersi. Krótko mówiąc, przeszła kilka badań i niestety potwierdzono, że jest to nowotwór złośliwy. Wymaga on natychmiastowego leczenia - przekazał amerykański żużlowiec za pośrednictwem specjalnego komunikatu.
- Każdy, kto choć raz spotkał Jennie, ma świadomość tego, że jest bardzo silną osobą i będzie walczyć z tą chorobą z całych sił. Ja, oraz nasi trzej synowie - Wilbur, Bill i Karl, będą tuż obok niej. Jennie ma przed sobą trudną drogę. Moim priorytetem jest bycie przy niej i chłopakach, dopóki sprawy nie wrócą od normy. Robię sobie przerwę od wyścigów, aby dać jej wszystko, na co zasłużyła - dodał Hancock.
Amerykanin nie ukrywa, że w trudnej chwili otrzymał wsparcie od kluczowych osób. - Chcę podziękować Dackarnie Malilla, Monster Energy i wszystkim sponsorom za wyrozumiałe podejście do tematu. Podziękowania należą się też FIM i BSI, którzy świetnie zachowali się w tej sytuacji. Zawsze mogłem liczyć na ogromne wsparcie ze strony kibiców. Jestem im za to wdzięczny. Razem z rodziną chcemy wygrać tę walkę i by pozostała ona naszą prywatną sprawą. Postaram się przy tym wrócić do normalnego życia tak szybko, jak to tylko możliwe - podsumował były mistrz świata.
Miejsce "Herbiego" w warszawskich zawodach zajmie Brytyjczyk Robert Lambert, który jest pierwszym rezerwowym cyklu.
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
