Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzdyl z kartonika, grosz kierownika

Katarzyna Kaczór
Reporterzy „Expressu” sprawdzają od strony lady, jak się mają dziś nocne „monopole”. Sklepy, które minister zdrowia najchętniej widziałby zamknięte.

Reporterzy „Expressu” sprawdzają od strony lady, jak się mają dziś nocne „monopole”. Sklepy, które minister zdrowia najchętniej widziałby zamknięte.

<!** Image 2 align=right alt="Image 34986" sub="Żołądkową gorzką i inne trunki można teraz kupić przez całą dobę. Minister zdrowia zamierza ukrócić nocną sprzedaż alkoholu">- Teraz ludzie piją jakby mniej, ale więcej młodych sięga po butelkę, zwykle po piwo, a najlepiej po to najtańsze - mówi pani Danuta z „nocnego” na peryferiach miasta.

- Wpadają z garścią groszaków, przetrzepują kieszenie. Niektórzy już mają wzięte. Dziś sprzedałam zaledwie kilka stargardzkich, parę absolwentów i 3 zgrzewki piwa, ale to dopiero 24.00. Zgrzewka ma 24 puszki.

Głupi pomysł?

Kolejna fala klientów. Młodzi mężczyźni po kilku głębszych.

<!** reklama left>- Przyszliśmy się dobić, proszę trzy red bulle. Za nimi w kolejce stoją dziewczyny, wiek około 19-25 lat.

- Poprosimy finlandię, dużą. - A wypijemy same? - pyta koleżanka zamawiającej. - Nie zmarnuje się - pada odpowiedź.

W centrum panuje względny spokój. - Piętnaście lat tu pracuję - opowiada pani Irena. - Nie powinno się zamykać nocnych monopolowych. To głupi pomysł ministra zdrowia - komentuje kobieta.

Błagające „winogrona”

- A jak ktoś chce kulturalnie kupić koniaczek, bo idzie z mężem na imprezę? Już widzę, jak rozkwitają meliny. A w „mecie” alkohol jest niepewny. Tu każda butelka ma atest. Zresztą, jak ludzie chcą pić, to wypiją.

Rozmowę przerywa wejście hałaśliwej grupki. Lekko zawiani młodzieńcy proszą o piwko.

- Przez ciebie zostanę alkoholikiem - konwersują wesoło nabywcy.

- dowodzik poproszę - pada polecenie zza lady. - Można się pomylić - twierdzi ekspedientka. - Teraz dzieciaki 16-letnie mają już jakieś dowody. Trzeba patrzeć na datę urodzenia.

Przez pół nocy pani Irena sprzedała siedem „połówek” i pięć zgrzewek piwa, czyli 120 puszek.

- U mnie z piątku na sobotę schodzi ponad 40 zgrzewek piwa, do ośmiu kartonów wódki, a w kartonie mieści się 15 butelek alkoholu - wylicza kierownik kolejnego sklepu.

- Kierowniku, prezesuńciu, dołóż 10 groszy do winka albo chociaż na grzdyla - błagają „winogrona”, czyli pijaczkowie, którzy osaczają sklepy jak winorośle. Szczególnie bogata „plantacja” kwitnie pod inowrocławskim „Maratonem” przy ul. Królowej Jadwigi. Żebrzących o pieniądze można tam spotkać nie tylko wieczorami przed imprezą, ale przede wszystkim wczesnym rankiem.

- Mistrzuniu, nie będę kłamał suszy mnie niemożliwie, pomóż człowiekowi, uratuj życie - to stały „wierszyk”, który słyszą ludzie przechodzący przez centrum Inowrocławia. Każdy, nawet najmniejszy datek wzbudza zawsze głośne okrzyki radości i zapewnienia o dozgonnej wdzięczności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!