Wypadek miał miejsce w Wielką Sobotę, po południu. 32-letni ojciec wiózł fordem mustangiem 4-letniego synka.
- Kierowca jechał al. Jana Pawła II od ul. Wróblewskiego w kierunku al. Mickiewicza - mówi asp. Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki. - Najprawdopodobniej poruszał się z dużą prędkością. W efekcie utracił panowanie nad pojazdem - najpierw uderzył w bariery energochłonne, a następnie wpadł między dwa wiadukty.
Auto przekoziołkowało i ostatecznie zatrzymało się na dachu. Na szczęście, ani mężczyźnie, ani 4-latkowi nie stało się nic poważnego. Skończyło się na niegroźnych zadrapaniach. Dwójka została przewieziona do szpitala na obserwację.
- Wyglądało to bardzo spektakularnie, na szczęście nikomu nic się nie stało - przyznaje Marzanna Boratyńska. - Myślę, że bardzo duże znaczenie miało to, w jaki sposób przewożone było dziecko. Fotelik 4-latka był dobrze zamocowany i przystosowany do gabarytów dziecka.