Grand Prix Czech. Początek o godz. 19.00

Już po raz szesnasty światowa elita zawita do stolicy Czech. Czy Tomasz Gollob wygra po raz trzeci? A może Jarosław Hampel wreszcie przełamie klątwę praskiego finału?

Po dwóch turniejach tegorocznego cyklu (w Auckland i Lesznie) Jarosław Hampel jest liderem klasyfikacji generalnej (33 punkty). Tuż za nim plasują się Greg Hancock i Tomasz Gollob, którzy zgromadzili po 31 oczek.

Zawodnik leszczyńskich „Byków” pięciokrotnie startował na praskiej „Markecie”, za każdym razem docierał do finału, czterokrotnie stawał na podium, ale nigdy na najwyższym jego stopniu.<!** reklama>

- Byłoby dobrze wreszcie wygrać - mówi „Mały”. - W finale zawsze jest bardzo ciężko, muszę być skoncentrowany na sto procent i nieco bardziej sprytniejszy.

Swoje ambicje ma też Tomasz Gollob, który w Pradze zwyciężał dwukrotnie (1999 i 2010), a rok temu był trzeci. Problem w tym, że „Chudy” cały czas zmaga się z wprowadzonymi rok temu tłumikami.

- To, do czego doszliśmy w z tunerem w 2010 roku [wtedy zdobył złoto - red.] już nie daje wyników - mówi Gollob cytowany przez „Przegląd Sportowy”. - Tamte ustawienia silników przestały być gwarancją medalu. Zabawa zaczęła się od nowa. Szukamy więc nowych rozwiązań. Przede wszystkim chodzi o to, żeby znaleźć parametry pozwalające uzyskać możliwie najlepszy moment startowy. To nie jest łatwe - dodaje.

W Grand Prix Czech kluczowe znaczenie może mieć właśnie wyjście spod taśmy. Tor w Pradze jest specyficzny i ciężko się na nim wyprzedza.

- Powiedziałbym, że ważne będzie nie tylko znalezienie odpowiedniej regulacji na start, ale i losowanie pól. W poprzednich latach w Pradze dobra była druga, czasami trzecia bramka startowa - mówi wychowanek bydgoskiej Polonii.

Praska „Marketa” już po raz szesnasty gościć będzie najlepszych żużlowców świata. To absolutny rekord cyklu Grand Prix.