W ostatnich latach koszykarki obu drużyn na różnych szczeblach play off spotykały się dość regularnie. Mimo pojedynczych sukcesów, ostatecznie górą zawsze były aktualne jeszcze mistrzynie kraju.
Czy w tym sezonie może się to zmienić? Na pewno jest to możliwe, co pokazał pierwszy mecz tydzień temu pod Wawelem, kiedy to podopieczne Tomasza Herkta odrobiły 20-punktową stratę z pierwszej połowy i ostatecznie triumfowały 68:65. Że Wisła jest do ogrania udowodnił też w ćwierćfinale AZS UMS Lublin, który ekipę Białej Gwiazdy pokonał dwukrotnie (ostatecznie uległ 2-3).
Jest oczywiste, że aby odnieść sukces z tak wyrównaną i mocną drużyną trzeba zgrać na 110 procent możliwości. Wisła dysponuje bardzo szerokim składem (11 zawodniczek średnio przebywa na parkiecie od 12,07 do 27,17 min). Trener José Ignacio Hernández ma więc niemal nieograniczoną możliwość rotacji. Takim luksusem nie dysponuje Tomasz Herkt, który gra 7-8 koszykarkami.
W krakowskim zespole w całym sezonie, a także w play offach świetnie spisują się dwie zawodniczki na kluczowych pozycjach 1 i 5. Hiszpańska rozgrywająca Sandra Ygueravide przeciwko Artego zdobyła 10 (5/11 gry, 7 as.) i 19 pkt (7/9 z gry, 5 as.).
Wyjątkowo skuteczna była też środkowa Ewelina Kobryn (14 pkt - 6/11 z gry oraz 18 pkt - 8/11 z gry).
To pokazuje jak bardzo niebezpieczne w ataku są to koszykarki. I jak ciężkie zadanie w obronie czeka bydgoskie zawodniczki na tych pozycjach. Na pewno wsparciem będzie doping naszych kibiców.
Jeśli Artego wygra dwa razy awansuje do finału, jeśli będzie remis 2-2 piąty mecz odbędzie się w środę w Krakowie. Oczywiście dwukrotny triumf wiślaczek da im promocję do finału.
W drugiej parze finału BLK rywalizują CCC Polkowice i Ślęza Wrocław (na razie jest 1-1, dwa kolejne spotkania w Polkowicach)