Ks. Wenancjusz Zmuda z bydgoskiego wydziału duszpasterskiego kurii o żałobie
<!** Image 1 align=left alt="Image 148275" >- Podejrzewam, że powrót do normalnego życia przyjdzie nam znacznie łatwiej niż sądzimy - mówi ksiądz Wenancjusz Zmuda.
Czy istnieją jakieś przepisy określające, co nam wolno, a czego nie podczas żałoby?
Zawsze były to rzeczy zwyczajowe, jak na przykład żałoba po rodzicach, która trwa rok. To czas nie tylko na poradzenie sobie ze stratą kogoś bliskiego, ale też na pozałatwianie wszelkich spraw, chociażby urzędowych, które trzeba uporządkować. Nie przypominam sobie przepisów mówiących czego robić nie wolno. Wiadomo, że nie tańczymy na grobach, co można traktować dosłownie, ale też jako metaforę.
To w związku ze śmiercią bliskich. A co z żałobą narodową?
W tym przypadku doszło do nagłej straty, co istotne, tylu ważnych w państwie osób w tak ważnym miejscu. Po raz kolejny przeżywamy tragedię w Katyniu, gdzie w sposób zaskakujący ginie elita narodu. To zdarzenie ma nie tylko wpływ na stosunki polsko-rosyjskie, ale też na wzajemne relacje międzyludzkie.
Mówi się, że po Wielkiejnocy rozpoczyna się sezon ślubny. Wszystko przygotowane, opłacone, ale jak bawić się na weselu w obliczu narodowej tragedii i żałoby?
Byłem na weselu 2 kwietnia 2005 roku, akurat wtedy, gdy zmarł Jan Paweł II. Wszyscy mieli świadomość wydarzenia, podjęto decyzję, że wesele będzie trwało tylko do godziny 24, jednak nie zmieniło to faktu, że nikt nie potrafił się bawić. Jeśli w takim trudnym czasie zaplanowana jest akurat jakaś duża uroczystość, można skonsultować z gośćmi jej przebieg. Nie ma reguły, co w tej sytuacji robić, dobrym sposobem może być rozpoczęcie uroczystości od chwili milczenia czy wspólnego odmówienia modlitwy „Ojcze Nasz” czy „Zdrowaś Mario”. Nawet jeśli na jednej uroczystości spotkają się różni chrześcijanie, odmówienie tych modlitw nie powinno być dla nikogo problemem.
<!** Image 2 align=right alt="Image 148275" sub="Stanęliśmy twarzą w twarz z wydarzeniem, do którego nie byliśmy w stanie się przygotować. Dlatego jednoczymy się z innymi w symbolicznych miejscach Fot. Miłosz Sałaciński">W niedzielę, dzień po tragedii, zamknięto wszystkie galerie handlowe i niektóre mniejsze sklepy. Co z zakupami, które nie są nam niezbędne do życia? Czy w czasie trwania żałoby powinniśmy się od nich powstrzymać?
Nie byłbym w tej kwestii tak restrykcyjny i nie zaglądał ludziom do koszyków, czy kupują rzeczy pierwszej czy drugiej potrzeby. Wręcz przeciwnie, dla niektórych może to być forma terapii. Może nie tyle same zakupy, co wyjście z domu i przebywanie wśród innych.
A co ze strojem? Czy z żałobą należy się obnosić, czy mieć ją przede wszystkim w sercu?
W dobrym tonie jest posiadanie jakiegoś, nawet drobnego elementu na znak żałoby. Może to być chociażby przypięta czarna wstążka. W naszej obecnej sytuacji zauważyłem wiele pozytywów, chociażby flagi z czarnym kirem, które wiele osób wywiesiło za okna, choć i tak sądzę, że mogłoby ich być więcej. Ludzie przypinają czarne elementy do stroju, kierowcy do samochodów. To reakcje, jakie już obserwowaliśmy po śmierci Ojca Świętego. Tych dwóch zdarzeń nie powinno się porównywać, nie sposób jednak od porównań uciec. Zastały nas sytuacje, na które nie byliśmy przygotowani, do których nie było możliwości przygotować się. Nie wiemy więc, dokąd pójść, co robić, gdzie szukać pomocy. Dlatego wychodzimy do ludzi, w symboliczne miejsca, by razem to wszystko przeżywać.
Oficjalna żałoba trwa tydzień. Czy po tym czasie będziemy zdolni wrócić do normalnego funkcjonowania?
Podejrzewam, że przyjdzie nam to znacznie łatwiej, niż się wydaje, że do codzienności życia wrócimy bardzo szybko. Teraz naprawdę wiele zależy od polityków - od tego, jak będą się traktowali. Bo jeśli wrócą do zachowań, jakie praktykowali przed katastrofą, będzie to oznaczało, że nie wyciągnęli z niej żadnej lekcji.
Opinia. Odpracowywanie żałoby.
Pracownicy niektórych sieci, które w niedzielę zamknęły sklepy, muszą ją odpracować. - To podwójna moralność firmy! - żalą się. - Tak mówi kodeks pracy - odpiera kierownictwo.
- W związku ze śmiercią prezydenta w wielu marketach zapadła decyzja, że 11 kwietnia sklepy będą nieczynne. Były to decyzje dyrektorów. Bardzo chętnie podawano te informacje mediom, co miało pokazać, jak sieci handlowe są w takiej sytuacji szlachetne - żali się w liście do redakcji pracownik sklepu „Leroy Merlin”. Napisał do nas wiadomość zaraz po tym, jak dowiedział się, że niedzielę należy odpracować. - Dyrekcja nadmieniła, że jeśli pogrzeb prezydenta RP odbędzie się w sobotę i sklepy będą nieczynne, również trzeba będzie to odrobić. Czy to jest w porządku? - pyta oburzony.
- Nie chodzi o odpracowanie tej niedzieli, ona była dniem wolnym. Musi jednak zgadzać się liczba godzin, którą na pracownika nakłada kodeks pracy. Nie robimy niczego niezgodnego z prawem, wręcz przeciwnie. To, w jakim systemie pracownicy będą się z tych godzin rozliczać, nie jest z góry narzucone, każdy tę decyzję podejmie indywidualnie - wyjaśnia Jacek Zienkiewicz, dyrektor bydgoskiego marketu Leroy Merlin.
Jak sprawę rozwiązali inni pracodawcy? Rzeczniczka firmy Auchan, Dorota Patejko, zapewniła, że niedziela - z powodów oczywistych - była wolna, ale pracownicy dostaną takie wynagrodzenia, jakby tego dnia byli w pracy. W niedzielę nieczynna była też, m.in., Galeria Pomorska, w której znajduje się około 100 sklepów. Do tej pory żaden z najemców nie informował o tym, by pracownicy musieli odrabiać niedzielne godziny.
Nie ma jednoznacznej interpretacji prawnej dobrowolnej decyzji pracodawców w tej szczególnej sytuacji. Jak do niej podejść, zastanawiają się też pracownicy Państwowej Inspekcji Pracy. Dziś poznamy ich stanowisko.(ko)