Kość pęknięta czy złamana? Tarnowianie i bydgoszczanie z niecierpliwością czekają na pełną diagnozę lekarską. A sam zawodnik podobno ma obojczyk w gipsie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 5338" >Dziesiąty wyścig pierwszego pojedynku finałowego Unia - Budlex Polonia (56:34) kibice obu ekip zapamiętają bynajmniej nie z powodu jego niepośledniej urody, ale dlatego, że w makabrycznie wyglądającym wypadku uczestniczyli starszy z Gollobów i Piotr Protasiewicz, a sędzia podjął kontrowersyjną decyzję o wykluczeniu tego drugiego z powtórki.
„Pepe” na pełnej szybkości chciał pod bandą minąć rywala. Ten nie zostawił mu miejsca i obaj upadli na tor. Obaj kilka razy przekoziołkowali. Golloba na dodatek uderzył w plecy motocykl. Marek Wojaczek winnym kolizji uznał kapitana Budleksu Polonii, co kibice znad Brdy przyjęli z wściekłością i rozgoryczeniem, widząc wyłącznie w Jacku sprawcę wypadku.
Zawodnik Unii kontynuował jazdę do końca zawodów. Po nich wybrał się do tarnowskiego szpitala. Na konsultacjach lekarskich zjawił się także w rodzinnej Bydgoszczy.
- Jacek jest bardzo poobijany i potłuczony. Obawiam się najgorszego, że złamał obojczyk. Trzeba kilku dni, by wszystko się uspokoiło i zeszła opuchlizna. Wtedy będzie można rokować, czy jego występ w rewanżu będzie realny - mówił Władysław Gollob na antenie tarnowskiego Radia Maks.
Starszy z rodzeństwa opuścił wtorkowe spotkanie w lidze szwedzkiej. Chcieliśmy się z nim wczoraj skontaktować, ale w jego komórce przez cały dzień włączała się automatyczna sekretarka. Udało nam się jednak ustalić, że obojczyk ma w gipsie.
Tymczasem już 25 września na stadionie przy ul. Sportowej odbędzie się mecz rewanżowy. Gospodarze mają do odrobienia 22 punkty straty. Gdyby w zespole gości zabrakło Jacka Golloba, ich szanse na wywalczenie korzystnego rezultatu poszłyby nieco w górę. 36-letni żużlowiec nie mógłby bowiem być zawodnikiem zastępowanym (ma za niską średnią).
Przed tym meczem działacze BTŻ Polonia spotkają się z Andreasem Jonssonem, by porozmawiać ze Szwedem na temat przedłużenia kontraktu.
- Szwed zadeklarował, że nie chce z Bydgoszczy odchodzić. Negocjacje jednak się dopiero zaczynają - wyjaśnia Leszek Tillinger, wiceprezes klubu znad Brdy.